Rozdział 23

1.9K 74 16
                                    

Ariel

W Bogocie słońce już zaczęło dawać się we znaki. Nasunęłam na nos kwadratowe, złote okulary licząc, że promienie skutecznie zostaną zablokowane i złapałam za dłoń Bleer, o dziwo kiedy nie czułam uścisku spojrzałam w bok. Poczułam pewnego rodzaju szczęście na widok Gabriela pomagającemu dziewczynce wyjść z samochodu. 

Nie czułam się urażona, tym, że zbagatelizowała mnie i poszła do ojca. Właśnie tego oczekiwałam już dano temu, i tylko radość zagościła w moim ciele. 

- Ariel? - spokojny głos Parkera rozbrzmiał za moimi plecami - Pomożesz mi z walizką? Jest bardzo ciężka, a ja nie dam rady - zrobił przesiąknięta smutkiem minę ciągnąc za rączkę bagażu. 

- Poradzimy sobie z tym - zapewniłam mierzwiąc jego blond kosmyki. Zaparliśmy się obydwoje, i gdyby nie silne ramiona z tyłu obydwoje upadlibyśmy tyłkami na schody prowadzące do rezydencji. 

- Mogliście poprosić jednego z ludzi, albo... mnie - Gabriel upomniał stawiając walizkę. 

Parker stłumił chłopięcy chichot i skierował się do wejścia. 

Spojrzałam z delikatnym rumieńcem na męża, i uśmiechnęłam się łagodnie. Miejsce, gdzie dotknął mnie swoją szorstką dłonią uporczywie szczypało jakby było drażnione przez materiał spodni które napierały na biodra licząc, że chyba zaraz je zdejmę i zmienię na coś o dużo bardziej wygodnego. 

***

- Wracacie do szkoły - ojciec dwójki oznajmił podczas jedzenia kolacji. 

Bleer była wykończona tym wszystkim, co zadziało się przez poprzednie dni, więc tylko szeroko się uśmiechnęła przymykając zmęczone powieki. Byłam pewna, że zaraz będę wezwana, aby przeczytać jej książkę o jakiś księżniczkach. 

- Naprawdę? - Parker z niedowierzania, aż odłożył widelec na jasny obrus.

- Tak - Gabriel zapewnił wsuwając kawałek kurczaka do ust. Przeżuł uważnie skupiając uwagę na swoim synu - Jednak mam wiele punktów które szczególnie ty, Parker musisz się trzymać - zmrużył gniewnie powieki kierując w palec. 

- Czyli? - chłopiec podejrzliwie zerkną na ojca. 

- Odbierać będzie cię jeden z przydzielonych ludzi, również zawozić. To się nie zmieni, jednak możesz zapisać się na jakieś dodatkowe zajęcia. 

- Mogę zgłosić się do drużyny koszykarskiej?! - myślałam, że jego szare oczy wyjdą z orbit. Czy już wspominałam, że wyglądał jak mniejsza kopia Gabriela? Jeśli tak to trudno. Chciałam powtarzać to w nieskończoność. 

- Tak, ale... - nim dokończył Parker zachwycony rzucił się biegiem do swojego pokoju - No masz ci los. A miałem mu powiedzieć, że ma to już załatwione. 

- Widzisz? - zapytałam nagle - Masz potwierdzenie, że jesteś dla nich wszystkim co mają - niepewnie podsunęłam swoją dłoń do jego i zacisnęłam palce na masywnych palcach. 

Czułam jak się spina, ale nie poddawałam się. 

Ostatnimi czasy, tuż po sytuacji z Brysonem zaczęłam uświadamiać sobie, że przecież razem z Gabrielem mimo wszystko będę musiała spędzić resztę życia, czy mi się to podobało, czy też nie. Musiałam zbliżyć się do niego, jakaś cząstka mnie chciała poznać jego mroczne pragnienia i poczuć jak to jest być z nim o dużo bliżej...

- Arielll pójdziemy już do mnie? Chce mi się bardzo spać - jak wcześniej sądziłam, tak też Bleer poniekąd zakłóciła moje przebijanie się przez mur jej ojca. 

- Tak, choć - odsunęłam krzesło i powędrowałam z nią do różowego królestwa. 

***

Owinęłam się w ręcznik, i porządnie otarłam kropelki wody które kapały z mojego ciała tuż pod stopy. Było już bardzo późno, a tylko kąpiel zdołała mnie rozluźnić. 

- Wybacz. 

Przerażona pisnęłam opuszczając niechcący ręcznik z piersi. Oddychałam pospiesznie, ponieważ nalot ze strony mojego męża było o tyle przerażający, co również zaskakujący. 

- C...Co ty wyprawiasz? - pochyliłam się łapiąc za materiał, by się zakryć. Koszula nocna w pełni dała mi jakieś bezpieczeństwo. 

Nie patrzyłam mu w oczy. Bałam się to zrobić, doskonale wiedziałam, że moje ciało nie było idealne, wręcz odpychające. Nie posiadałam jakiś dużych piersi, miałam ledwo odstający tyłek, i tonę tłuszczu na brzuchu, oraz udach. Przełknęłam, śmiało mogłam zauważyć, że słyszał to. 

- Już wychodzę, jeśli chciałeś skorzystać - złapałam pospiesznie kosmetyczkę i wyminęłam go. 

Odczuwałam wstyd... Widział mnie nago, zapewne upewnił się jeszcze bardziej, że nie należałam do pięknych kobiet które mogły pokazywać się na wybiegach mody. Mimo, że chciałam schudnąć, nie mogłam. Wszystko przez to, że miałam problemy zdrowotne, między innymi z jajnikami przez które posiadanie własnego dziecka graniczyło z cudem. 

- Dlaczego uciekłaś? 

Nakładałam krem na oślep. Znałam swoją twarz, zbyt doskonale. 

- Słucham? - udałam delikatną dezorientację zakręcając słoiczek. Wsunęłam się pod czarną satynę układając się na boku. 

- Dlaczego tak pochopnie zareagowałaś? Sądziłem, że nie masz problemu ze swoim wyglądem - poczułam jak układa się obok na swoim miejscu - Przecież...

- Gabrielu, proszę nie zaczynaj tego tematu. Nie chcę opowiadać ci o moich problemach - mruknęłam zmęczona. 

- Umówmy się tak, że ja powiem ci coś o sobie, co będziesz chciała, a ty opowiesz mi o tym dlaczego tak reagujesz na swoją nagość, dobrze? 

Nie powiem. Zachęciło mnie to do tego, by wydobyć z niego informacje na temat przeszłości, ale moje choroby... to było przytłaczające. 

- Nie dam rady, wybacz. 

- Będzie ci lepiej, jeśli wyrzucisz to z siebie. Sprawdzone - parsknął nad uchem. 

- Dobrze, ale najpierw ty. Wiesz o mojej chorobie? - uniosłam się do siadu, by skonfrontować się z nim. Wydawał się być zaskoczony - Ah... Czyli wziąłeś mnie za żonę nie wiedząc, że mam skurcze mięśnia sercowego, problemy z jajnikami, i tarczycą? 

Zamurowało go jak i mnie. Uchylił lekko usta w zdziwieniu. 

- Nie wiedziałem - przełknął - Znaczy, Mosculio wspominał, że możesz mieć problemy z pewnymi aspektami, ale nie sądziłem, że to jest na tyle poważne. 

Odgoniłam się od myśli które wcześniej zagościły w mojej głowie. Gabriel szukał kogoś kto prezentować się będzie przy nim jak prawdziwa dama, nie jak ostatnia dzikuska otulona tłuszczem. 

- Ariel, posłucham - złapał mnie niespodziewanie za dłonie i zacisnął palce - To nie jest twoją winą. Jesteś teraz moją żoną, a moim zadaniem jest zapewnienie ci wszystkiego co najlepsze. Wyzdrowiejesz. 

- Gabriel, ja w każdej chwili mogę umrzeć, ponieważ moje serce może nie wytrzymać tego co się ostatnio działo. Nie mogę mieć nawet własnego Aniołka, a do tego wyglądam jak jakiś słoń. Dla mnie nie ma już ratunku...

- Nie jesteś gruba! - uniósł głos - Posiadasz większe uda które kręcą facetów bardziej niż te szczupłe niedojadki, jędrny tyłek w tych swoich spodniach, i cudowne piersi które niejednemu pewnie zakręciły już w głowie. Jesteś cholernym ideałem dla każdego, zdrowo myślącego mężczyzny.

- A dla ciebie? 

***

Dodam wam to jeszcze dziś, aby dać szczegółowe info również i tu. 
Następny rozdział, tylko jeden pojawi się w sobotę. Co do reszty o każdym będzie informacja na isntagramie z dokładną godziną o której wpadną. 

Ariel. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz