Rozdział 17

1.8K 74 20
                                    

Ariel

Krążyłam po pokoju obgryzając paznokcie. Musiałam komuś zdradzić to co stało się w nocy, musiałam, ale... wiedziałam, że gdy tylko powiem to nazwisko nie będzie ze mną dobrze. Zostałam zupełnie sama, i musiałam podjąć racjonalną decyzję. 

- Dlaczego chodzisz jak... - usłyszałam za sobą głos Gabriela który podrażnił mnie jeszcze bardziej. 

- Ah... zamknij się! - wymsknęło mi się kolejny raz w jego stronę. Uniosłam przerażona tym co powiedziałam dłoń i zatkałam usta. 

- Chyba dopiero teraz pokażesz swoje prawdziwe, ja. Prawda? - parsknął podchodząc do mnie niespodziewanie. Co dziwne również jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Chciałam się wyrwać, ale nie pozwolił mi na to - I nie jestem przeciw. Oczekuję od ciebie, że przy mnie będziesz sobą, a nie potulną córką Mosculio która zgadza się na wszystko co powie. 

- Odsuń się - wysyczałam - Nie będziesz decydować o tym jaka mam być! - uniosłam głos szamotając się z nim, aby mnie wypuścił - I nigdy więcej nie dam ci takiej możliwości! - spojrzałam w szare oczy które zapłonęły! 

Przełknęłam ślinę opuszając wzrok. Nie mogłam wpatrywać się w niego, ponieważ wtedy mimo wszystko czułam się zdominowana. Wypuściłam powietrze z płuc i zerknęłam za okno, to był pieprzony odruch. 

- Zabieram cię dziś na kolację. 

- Słucham? - zaschło mi w gardle. 

Obudził się... ma tupet! Na kolację z nim mogłam pójść świeżo po tym jak wzięliśmy ślub i przed tym jak pieprzył nianię o której nagle zaniknął słuch. Alice, bo tak się nazywała, a kilka dni po incydencie zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu niczym dym. 

- Idziemy dziś na kolację. Musimy porozmawiać - odchrząknął odpinając rękawy czarnej koszuli. Jakby nigdy nic zrzucił ją z ramion, a ja wtedy mogłam dostrzec tę przeklętą bliznę która mimo wszystko mnie zafascynowała. Cięcie widać, że było precyzyjne, i wykonane przez kogoś kto się tym zajmował - Nie obserwuj mnie tak, chyba nie chcesz...

- Nie kończ - uniosłam wysoko dłonie - I nie pójdę z tobą na kolację bo mam już plany - wypaliłam nagle. 

Chciałam podrapać się po głowie, ale odpuściłam i odeszłam do garderoby. On nie ruszał się z miejsca co ułatwiało mi sprawę, i właśnie dzięki tej pochopnej wypowiedzi zdecydowałam się jednak na spotkanie z pseudo Brysonem. 

Nie mogłam uwierzyć, że żył... póki nie zobaczyłam go na oczy tuż przed sobą. 

***

Miałam przykrywkę. Skłamała, że idę z Jose na kolację, rodzinie i Gabrielowi, zaś kuzynce wcisnęłam kit, że chciałam po prostu pójść się przewietrzyć, ponieważ to wszystko mnie przytłaczało.

Zaparkowałam auto kilka przecznic dalej od miejsca w którym kiedyś spotkałam się dwa razy z Brysonem. Była to chwila, kiedy wyleciałam z rodzicami na urodziny dziadka, Bryson był tam w interesach i jakimś cudem zwabił mnie na spotkanie, zaś drugim razem zjawił się niespodziewanie obok mnie, kiedy miotałam się między kolorowymi neonami. 

Rozejrzałam się za siebie, i ruszyłam biegiem, aby zgubić w razie czego jakiś ogon. Mogłam się spodziewać, że ktoś wysłał jakiegoś ochroniarza za mną. Wiedziałam, że gdyby nakryto mnie na spotkaniu z nim... byłoby po mnie. 

Musiałam trzeźwo myśleć, nie mogłam poddać się narastającemu napięciu w żyłach. 

Skręciłam w ciemną uliczkę, i kiedy postawiłam krok za jakimś śmietnikiem coś pociągnęło mnie w bok. Krzyknęłam przerażona, ale wtedy coś poczułam. Znajoma woń, zamarłam. 

- Csi... - ten głos szepnął mi na ucho - Nie możemy zwracać na siebie żadnej uwagi - dalej trzymając mnie za bark poprowadził do delikatnie oświetlonego budynku. Na pierwszy rzut oka - zwykła kawalerka osoby która nie posiadała pieniędzy. 

Obróciłam się zdesperowana natrafiając na spojrzenie oczu Brysona. To był, on... ten sam który jak wielu sądziło zmarł jakiś czas temu. Podeszłam powoli i drżącą dłonią dotknęłam najpierw twarzy, była cała poraniona, potem przeniosłam swój dotyk na silną klatkę piersiową odzianą w czarną bluzę, a na sam koniec dotknęłam barków. To naprawdę on.

- A... ale jak? Boże, jak? - obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Nie mogłam płakać, ale nie potrafiłam tego opanować. 

- Nie zabili mnie tylko Michaello. Zabili mojego brata sądząc, że obejdzie się to bez zemsty - oblizał wargi przysuwając się do mnie tak, że stykaliśmy się butami - Słyszałem, że wyszłaś za tego skurwysyna Moretti - splunął. 

- J..ja - jąkałam się nie potrafiąc dobrać słów - wyszłam za niego - przełknęłam gulę w gardle pocierając dłonią zarośnięty policzek bruneta. 

- Dlaczego? Mosculio cię zmusił, tak? Mam się go pozbyć? Robi ci krzywdę? Ariel mów do mnie! - potrząsnął moim ciałem powodując upadek na jego tors - Arielko mów do mnie. 

Nie rób mi tego! Załkałam bezgłośnie kotłując w sobie mnóstwo uczuć. Powinnam go nienawidzić, powinnam uciekać jak najdalej, ale po zdarzeniach które miały miejsce wcześniej jego czuły ton był dla mnie jak ostoja. 

- Bryson, dlaczego się ukrywasz? Dlaczego sfingowałeś swoją śmierć? Dlaczego nie powiedziałeś, że to twój brat zginął wtedy, a nie ty? Wszyscy sądzą, że jesteś Michaello. 

- Właśnie o to chodzi. Moja zemsta będzie bardzo słodka...

- Co zamierzasz? 

- Jak to, co? Zgładzę Valentino i odbiorę mu wszystko co dla niego najważniejsze. Łącznie z tobą..., nie zostwię cię w sidłach tego chuja który nie wie już gdzie znaleźć mamuśkę dla swoich bachorów. 

Trafił w czuły punkt, na wspomnienie o Bleer i Parkera poczułam jak uderza mnie w policzek. Ta dwójka stała się dla mnie bardzo ważna, i nie chciałam by obrażał niewinne istoty. 

- Te... mają imiona, i nie obrażaj ich. Za kogo się uważasz by je obrażać?! Bryson, huh? Oświeć mnie?! - na wzmiankę o dwójce budziła się we mnie prawdziwa furia - Jeśli chciałeś mi powiedzieć tylko to, to...

- Chciałem cię zobaczyć i usłyszeć. Nic innego. 

- Cudownie - klasnęłam zła  w dłonie - W takim razie już wracam. 

Kiedy znalazłam się w samochodzie dotarło do mnie, że zmieniłam się. Zamieniałam się powoli charakternie w swoje kuzynki, i dopiero w takich sytuacjach uświadamiałam sobie, że ciężki i bardzo pewny siebie styl życia pomaga w tym okrucieństwie. 

***

Uwaga! Mam pytanko. Czy chciałby tu ktoś zrobić jakiś edit/ grafikę do Ariel? 
Oczywiście w zamian dodałabym dedykowany rozdział, dała obserwacje, udostępniła to na instagramie itd. 

Ariel. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz