Ariel
- Parkerze Moretti, synu Gabriela Moretti chodź tu natychmiast do mnie!
Po słowach które zostały przeze mnie wypowiedziane w kuchni niemal natychmiast zawitała blond czupryna.
Parker nie wyglądał jak typowy czternastolatek. Już jak na ten wiek miał zarys mięśni, i kwadratową szczękę której chyba pozazdrościć mu mógł każdy nastolatek. Dałabym mu co najwyżej szesnaście lat.
Odgarnął dłuższą krzywkę z góry i oparł się o blat wiedząc już chyba dlaczego go wezwałam.
Odłożyłam ścierkę i założyłam ręce na klatce piersiowej oczekując, że sam rozpocznie rozmowę. Niestety, uciekający wzrok świadczył tylko o jednym.
- Masz mi coś do powiedzenia, Parker? - zadałam jasne pytanie.
- Em... - potarł kark - Nie - przez to, że jego głos przytłoczony był chrypą upewniłam się tylko, że coś przeskrobał, a telefon od nauczycielki był do odpowiedniej osoby. Nie wiem jak mogłabym wybronić Parkera z rąk Gabriela, gdyby wtedy odebrał właśnie on.
- Dlaczego pobiłeś jakiegoś chłopaka? Nie wspomnę już o tym, że połamałeś mu nos, i o mały włos nie wykręciłeś ręki - uniosłam palec wysoko dodając większej grozy wypowiedzi.
- Nie zrobiłem tego - syknął mrużąc lekko oczy - A w sumie? Nawet jeśli, tak to co? Miałem pozwolić żeby gnębił bezbronną dziewczynę?
- Dziewczynę, tak? - uniosłam brwi - Parker, nie musiałeś interweniować sam! Od tego są nauczyciele!
- Ale oni gówno z tym robią. Pierd... - zatrzymał się hamując w ostatniej chwili - Ariel, oni nie robią nic z tym faktem. Sandra nie raz zgłaszała już do dyrekcji to, że Alberto ją gnębi i nasyła na nią swoich kumpli, a jedyne co jej powiedzieli to tylko: To minie. W końcu nie wytrzymałem i zrobiłem to co reszta mogła zrobić wcześniej.
- Agresja nie jest czymś co może rozwiązać problem. Ona wręcz przeciwnie, nakręca spiralę jeszcze bardziej - starałam się brzmieć na opanowaną, w środku natomiast płonęłam z powodu lęku o chłopca.
Po pierwsze, Parker nie chodził razem z Bleer do szkoły gdzie znajdowały się dzieciaki ze zwykłym domów. Było tam mnóstwo nadzianych i rozpieszczonych berbeci którzy gnębili nawet o to, że ktoś nosił koszulkę Gucci z poprzedniego sezonu. Brak wyrozumiałości i czysta hipokryzja, ale rozumiałam Gabriela, ponieważ tylko na to mógł im pozwolić z powodu tego czym się zajmował. Natomiast... wiedziałam, że nasunięcie mu pomysłu związanego z nauką w domu może coś wskórać.
- Nie wspomnę o tym Gabrielowi tylko i wyłącznie z powodu tego, że nie chcę byś miał jeszcze więcej kłopotów. Jutro pojadę z tobą do szkoły i porozmawiam z rodzicami tego...
- Alberto - podpowiedział mi od niechcenia.
- O no właśnie, Alberto - pstryknęłam palcami - A teraz zmykaj do siebie. Odpocznij po treningu, zawołam cię na kolację kiedy będzie gotowa - westchnęłam.
W odpowiedzi dostałam uśmiech. Był pełen wdzięczności.
Mimo, że nie byli moi... czułam się jak ich rodzona matka, i pokochałam dwójkę jak własne.
***
- Wysiadka - wyjęłam kluczyki ze stacyjki i odprowadziłam spojrzeniem sześciolatkę która nim ja i Parker wyszliśmy z auta już biegła w stronę bocznego wejścia - Załatwię to, naprawdę - zapewniłam go.
- Nie wiem po co ta szopka - wywrócił oczami poprawiając na ramieniu sportową torbę - I tak Alberto nie odpuści i póki się na mnie nie odegra nie da spokoju mi jak i Sandrze.
CZYTASZ
Ariel. La mia speranza |18+
RomanceCzwarta część serii: La nostre speranze. Ariel Ranches Garcia jest dziewczyną która potrzebuje bliskości. Jest uzależniona od czynienia dobra drugiemu człowiekowi. Zrobi wszystko by zadowolić drugą osobę, nawet kosztem swojej duszy. Na jej drodze...