Rozdział 13

1.7K 72 6
                                    

Ariel

Krwawa panna młoda. Owszem byłam nią, ale nie w takiej scenerii jak wielu pewnie chciało. Wiedziałam doskonale, że goście którzy wtedy w popłochu gnali do wyjścia liczyli na to, że następnego dnia ujrzą mnie i Gabriela pośród bieli poplamionej moją krwią, ale nie sądzili, że ktoś jeszcze przed uprzedzi nas wszystkich i to nie ja zaplamię prześcieradło' wtedy posadzkę pod moimi stopami. Maź popłynęła pod moją suknię brudząc ją doszczętnie. 

Dokonanie egzekucji - w tym przypadku próba jej - na naszej rodzinie była skazaniem siebie na niekończące się tortury, i bardzo bolesną śmierć. Ojciec twierdził, że nawet orszak który jak wierzący twierdzą przychodzi po duszę nie robi tego w tym przypadku. Po prostu nie może, gdyż duszy nie ma. Jest wypruta łącznie z wnętrznościami wroga. 

W tym całym mętliku, Gabriel który mimo braku świadków poganiał kapłana i dzięki temu zostałam jego żoną, a przy tym panią Moretti. 

- Kurwa! - przeklną ściskając moją dłoń kiedy ciągnął mnie na tył kościoła. Za nami biegło kilku żołnierzy trzymających przeładowane bronie. Wiedziałam, że byli gotowi już teraz na każdą przeszkodę - Wracaj do domu, natychmiast! - pchnął mnie w stronę jakiegoś ciemnego auta które znajdowało się na parkingu. 

Przed budynkiem toczyła się jakaś batalia. Zauważyłam nawet w tłumie czupryny braci, którzy skutecznie ciskali nożami w jakiś zamaskowanych facetów, których w porównaniu z gośćmi była garstka. 

- Wsiadaj! - uniesiony głos Gabriela nakazał wręcz zwrócenia uwagi ponownie na niego. Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi sportowego samochodu. Szofer był już gotowy, i nim zdołałam zapytać o cokolwiek ruszył, a ja poleciałam całą sobą na tylne siedzenia. 

***

Dopiero, kiedy znalazłam się pośród nieznanych mi ścian dotarło do mnie co tak właściwie się stało. Już naprawdę obojętne mi było nawet, że nie doszło do wesela, może i lepiej, ale sam fakt, że ktoś czyhał na życia osób będących tam przywoływał mnie o ściśnięcie żołądka, i chęć zwrócenia całego śniadania które wcisnęła we mnie mama. 

Zacisnęłam palce na miękkiej pościeli hamując się przed pobiegnięciem do przeszklonych drzwi przez które widziałam ciemną łazienkę. Byłam niemalże pewna, iż to była rezydencja i pokój w którym zamieszkiwał Gabriel. 

Sam wystrój - mroczny jak on. Konstrukcja domu - równie niezrozumiała jak on. 

Przetarłam twarz dłońmi próbując uspokoić szalejące serce. Strach o samą siebie - cholernie egoistyczne - zaślepił mnie do tego stopnia, że póki nie odnalazłam w zamku drzwi czegoś co pomogło mi je skutecznie zamknąć nie potrafiłam złapać normalnego tchu. 

Oparłam się o zimne drewno plecami, przymykając powieki. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Ariel, uspokój się na litość boską! Jesteś już bezpieczna...

Poczucie bezpieczeństwa w moim własnym świecie było bardzo ważne. Gdy nie czułam się tak, w moim życiu zaczynało się wszystko mieszać sprowadzając mnie w jakiś niż, z którego trudno mi było wyjść. Gdyby nie pomoc doktora Greena który na moją prośbę trzymał wszystko co powiem w tajemnicy już dawno pewnie poległabym. 

Moje dziwne zachowanie rozpoczęło się znienacka. Sama nie potrafiłam określić dokładnego położenia własnej psychiki, gdy zostałam zdeklasowana przez poczucie przynależności do rodziców. 

Kończąc osiemnaście lat wydałam na siebie ostateczny wyrok w postaci ugody z Mosculio i Rachel. Poddałam się wymogom dzięki którym znalazłam się w miejscu, w takim jakbym byłam. 

Nie miałam im za złe tego, że chcieli jako jedyni zachować tradycję w rodzinie. Ojciec sądził, że słowa które dziadkowie zapisali w jakiś księgach do których dostęp mieli tylko bossowie były nie do złamania, a ci którzy to zrobili, łącznie z wujostwem które zgodziło się na niearanżowane małżeństwa poniosą srogie kary. 

Z natłoku wyrwało mnie głośne uderzanie w drzwi znajdujące się za mną. Spojrzałam na dół sukni ubrudzonej we krwi, i zdecydowałam się zaryzykować. Gorzej przecież nie mogło być, prawda?

- Ariel! Kurwa mać otwórz, te... - nim mężczyzna dokończył wykonałam polecenie które zdołało wybrzmieć. 

Natrafiłam na postać swojego męża. Wyjątkowo blizna, w którą zbytnio wcześniej nie wierzyłam wybijała się ponad wszystko. 

- Po chuj się zamknęłaś? - ryknął prosto w moją twarz - do kurwy nędzy, po chuj to zrobiłaś? - dokończył wydzierając się jeszcze bardziej. 

- Przepraszam - wydukałam - zrobiłam to, ponieważ...

- Szefie! Mamy trzech na dole. Co z nimi zrobić? - sylwetka jakiegoś mięśniaka zakłóciła mi wytłumaczenie. Gabriel spojrzał na mnie jeszcze raz z rezerwą i smętnie odpowiedział:

- Powiadomię resztę. Przyszykujcie w tym czasie wszystko. Żywi już stąd nie wyjdą. 

- Tak jest - zasalutował i niezważając na nic odszedł. 

- Porozmawiamy kiedy indziej. W tej chwili masz po prostu siedzieć tu, ale nie zamknięta - zaznaczył dobitnie - i czekać na mnie. Jakieś ubrania masz w garderobie. 

Odszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się czy moje życie również i później będzie tak chaotyczne? 

To wszystko co zadziało się tamtego dnia bardzo mnie przytłoczyło, i nawet jeśli nie chciałam moje ciało samo ciągnęło w stronę tej łazienki, aby wziąć kąpiel. Nawet mogłam siedzieć wśród samej wody, bez żadnego dodatku. Po prostu musiałam poczuć jak coś zimnego otula mnie do tego stopnia, że na chwilę chociaż zapomnę. 

***

Leżałam na miękkiej pościeli wpatrując się pusto w zasłonięte okno. Minęło, sama dokładnie nie wiedziałam ile, ale wiedziałam, że było to bardzo długo. Wnioskowałam, że Moretti nie pojawi się już tamtego dnia, może to i lepiej, ponieważ nie czułam się na siłach, by ponownie konfrontować się z nim. 

Ta cisza była zaskakująco, nawet przyjemną na swój sposób odskocznią od zdarzeń tamtego dnia. 

- Ariel! Ariel! Ariel! - pisk, dziewczęcy głos powoli zbliżał się coraz to bardziej. 

Gwałtownie uniosłam się na łokciach i rozejrzała po sypialni zadając sobie pytanie, czy nie posiadam omamów. Dopiero jak zobaczyłam zapłakaną Bleer, która stanęła przy futrynie uświadomiłam sobie, że to ona. 

- Coś się stało? - zapytałam szeptem. 

- Bardzo się boje - przyznała cichutko, a po zaróżowionym policzku spłynęła łza - Nie ma tatusia. Mogę z tobą spać? 

Dlaczego ta dziewczynka wzbudzała we mnie coś innego? Coś czego nie doświadczyłam nawet przy córce Santiano, oraz Freddim? 

- O...okej, znaczy... 

Pisnęła i chwilę później zanurzyła się pod kołdrą posyłając mi uśmieszek. 

Ariel. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz