Closeness

32 1 0
                                    

Zdałam sobie sprawę, że mogło już tam nikogo nie być, ale udałam się w stronę klubu, gdzie odbywała się impreza z moimi przyjaciółmi. Załamanej po kłótni z rodzicami, chciało mi się wyć. Zwyzywali mnie tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Było już jakoś po dwudziestej trzeciej. Już zaczęłam widzieć budynek. Ruszyłam z rozmazanym makijażem w stronę wejścia, lecz zauważyłam JEGO stojącego za budynkiem. On jedyny mógł mi teraz pomóc i uspokoić. Nie lubiliśmy się i często się obrażaliśmy. Do tego chamskie odzywki i te inne. Podchodziłam do niego szybkim krokiem. Po chwili mnie zauważył.

- Co ty tutaj... - przerwał, widząc moją twarz i gdy się do niego mocno przytuliłam.

Wdychałam jego przyjemne perfumy przez chwilę i ściskałam palce na jego bluzie.

- Zachciało ci się czułości? - spytał z kpiną w głosie.

- Błagam, choć na chwilę się zamknij. - cicho powiedziałam, czując piekące oczy.

- Co się stało? - zapytał, gdy odsunęłam się od niego.

- Rodzice... nie cierpią mnie...

- No patrz, tak się składa, że mam podobną sytuację. - prychnął.

- A czy ciebie wyzywają od dziwek i szmat? Chyba nie... - samotna łza spłynęła po moim policzku, a chłopak się temu przyglądał.

- Czego ja mogłam się po tobie spodziewać, nie jesteś ani trochę czuły. - mruknęłam i odwróciłam się od niego z zamiarem pójścia się upić.

Szłam już prawie do wejścia, gdy ktoś mnie przyparł do ściany budynku. Ujrzałam te same brązowe tęczówki co chwilę temu.

- Serio oni cię tak zwyzywali? - cicho spytał.

- Tak. I zaczynam myśleć, że mieli rację... - spuściłam wzrok.

- Nie mów tak. - warknął.

- Nie jesteś dziwką ani szmatą i nigdy nie będziesz, rozumiesz? - złapał moje ramię.

- Ale...

- Nie daj sobie wmówić, że nią jesteś, to nie prawda i dobrze o tym wiesz, jasne? - spojrzał mi na twarz, ale ja omijałam go wzrokiem.

- Spójrz na mnie. - niechętnie popatrzyłam na niego.

- Patrz, co z tobą zrobili. - starł łzy z moich policzków.

- Nie mam gdzie teraz spać... idę się spytać Chana czy może mnie przygarnie. - ruszyłam w kierunku wejścia, ale złapał mnie za rękę.

- Zostaniesz u mnie na noc. - bardziej stwierdził niż spytał.

- Ale ja nie mogę...

- To już potwierdzone, nie pytam się ciebie o zdanie. - chamsko odparł.

- Idiota, a teraz pozwól mi się upić. - wyrwałam rękę z jego uścisku i ruszyłam do baru.

Wypiłam tam już kilka drinków, lecz ciągle było mi mało. Wypiłam już z jakoś sześć. Kręciło mi się nie mało w głowie. Zaczynałam pić kolejnego, ale został mi wyrwany.

- Ej, piłam to. - wybełkotałam.

- Tobie już starczy. - powiedział chłopak i ciągnął mnie za rękę do swojego auta.

- Znów mnie porywasz. Tak jak kiedyś... - przypomniałam sobie stare czasy.

- Jeszcze pomyślę, że chcesz mnie wykorzystać i gdzieś wywieźć. - dodałam.

- Gwałt byłby tylko wtedy, gdy ty nie będziesz chciała. - mruknął i w ciszy dojechaliśmy na miejsce.

Bardzo kręciło mi się w głowie i już ledwo kontaktowałam. W pewnym momencie poczułam jak się unosze, a następnie czułam coś miękkiego na plecach. Było to łóżko, a ja natychmiast zasnęłam.

One Shots | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz