Kidnapped girl

27 1 0
                                    

Szłam chodnikiem do sklepu, bo akurat miałam pustą lodówkę. Moja mama piła, a ojca nie znałam, więc praktycznie sama spędzałam czas ze sobą. Musiałam jakoś przecież żyć. Były wakacje, a ja skończyłam liceum. Już niedługo chciałam za własne pieniądze wynieść się z tego domu jak najdalej.

Idąc tak czułam się obserwowana. Rozglądałam się, ale nikogo nie było. Poczułam nieprzyjemny dreszcz i szłam dalej. Nagle ktoś mocno mną szarpnął i zatkał mi usta jakimś materiałem. Nie zdążyłam nawet zareagować i już straciłam przytomność.

Obudziłam się w jakiejś piwnicy. Leżałam na materacu, a obok mnie stał stolik. Miałam związane ręce i nogi sznurkiem. Po chwili usłyszałam jak ktoś idzie i wchodzi do pomieszczenia.

- No, no, no, nareszcie się obudziłaś. - podszedł do mnie wysoki, umięśniony brunet z przerażającym uśmiechem.

- Cz-czego ode mnie chcesz? - spytałam przestraszona.

- Jest powód, dla którego cię tu trzymamy. - zaczął i podszedł jeszcze bliżej, a ja zaczęłam drżeć i się najdalej odsunęłam.

- Czego chcecie? Pieniędzy? Nie mam przy sobie ani grosza... - przerwał mi.

- Nie chcemy pieniędzy. - prychnął i złapał moją brodę.

- Wkrótce się dowiesz. Jak będziesz grzeczna, to trafisz do normalnego pokoju. A na razie tu siedź. - mruknął i opuścił pokój.

Próbowałam zasnąć i dopiero po jakimś czasie mi się udało...

Obudziłam się dopiero rano i usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Skuliłam się i odsunęłam jak najdalej.

- Hej, przyniosłem ci coś do jedzenia. - powiedział spokojnie blondyn i położył talerz obok mnie na stoliku.

- Nie musisz się mnie bać, nic ci nie zrobię. - lekko się uśmiechnął.

- Nie mam takiej pewności... - szepnęłam.

- Nie gadaj z nią. - warknął nagle niskim głosem przerażająco brunet.

- Nie może się przecież nas bać, skoro ma nam pomóc, co nie, debilu? - blondyn zmarszczył brwi i opuścił piwnicę.

- Byłaś grzeczna? - spytał i podszedł do mnie, przegryzając wargę, a ja kiwnęłam głową.

- I dobrze. Jedz, a ja niedługo przyjdę. - mruknął i wyszedł.

Zjadłam przygotowane śniadanie i było nawet zjadliwe. Następnie czekałam jakieś może pół godziny, aż zjawił się brunet.

- Rozwiążę cię, ale nawet nie myśl, że uda ci się stąd uciec, szmato. - mocno rozerwał moje zakneblowane ręce i nogi, przez co bolała mnie skóra.

- Za mną. - rozkazał, a ja przerażona szłam za nim ze spuszczoną głową.

Po kolei pokazywał mi pomieszczenia w domu. Weszliśmy do ostatniego, czyli mojego. Był ładnie wystrojony i nawet miałam łazienkę. Rozejrzałam się i usiadłam na łóżku.

- Za ścianą po prawo jest mój pokój. Jeśli coś potrzebujesz, to pukaj. Zresztą, inne drzwi są podpisane, więc no, a teraz żegnam i tylko spróbuj chociażby próbować uciec, a zdechniesz, kurwo. - warknął i wyszedł, a mi łzy napłynęły do oczu.

Położyłam się na miękkim łóżku na boku i zaczęłam cicho płakać. Dlaczego akurat mi się to musi przytrafić? Przytuliłam się do poduszki i zamknęłam mokre oczy dalej płacząc.

- Wszystko dobrze? Słyszałem jakieś dźwięki... płaczesz? - spytał blondyn i usiadł z boku łóżka.

- A co cię to obchodzi... - mruknęłam.

One Shots | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz