18

35 2 0
                                    

- Cześć Clary - przywitał mnie całusem w policzek

- Alex? - patrzyłam na niego zszokowana. - Co Ty tutaj robisz?

Wyszliśmy przed dom na ławeczkę na której usiedliśmy.

- Zabieram Cię do domu. - nic z tego nie rozumiałam.

- Dzięki ale poradzę sobie sama.

- Hej Clary Twój telefon - podała mi Anna przed wyjściem do domu. Posłała chłopakowi szeroki uśmiech delikatnie się rumieniąc. Dziewczyna zatrzymując się na środku drogi życzyła miłego weekendu i odjechała.

- Dylan miał po mnie przyjechać, rodzice z nim to dogadali. - wstałam i obrałam za mój cel pokój.

Kończyło sie lato i coraz bardziej było czuć ze zbliża sie jesień. Poranki były już chłodniejsze.

- Ale Dylanowi coś wypadło i padło na mnie. - warknął idąc tuż za mną - wiec nie utrudniaj tego i poprstu ze mną pojedź.

Milczałam. Dylan nie ma do mnie numeru telefonu ani ja do niego ale mogli dać znać chociaż tata albo Nicol.

Widocznie zapomnieli już o mnie i przestałam ich obchodzić. Znowu byłam problemem którego udało się dość sprawnie usunąć i wcisnąć komuś innemu.

Narzuciłam na siebie swój ulubiony wiosenno jesienny czarny płaszcz i bezowa apaszkę.

- To zawieź mnie do domu a nie pożałuje ze wsiadłam do Ciebie do samochodu.

- Mała, bądź grzeczniejszą dziewczynka. - złapał mnie za przedramię które ścisnął. Przysunął mnie do siebie a nasze wargi były tak blisko siebie.

Czułam oddech chłopaka. Jego oddech pachniał dropsem miętowym którym chciał zabić zapach papierosów. Mimo wolnie wstrzymywałam oddech.

- Puść mnie nim krzyknę o pomoc. - syknęłam na chłopaka przez zaciśnięte zęby wyrywając mu rękę.

Szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia. Zbieglam po schodach na sam dół.

- Żadnych rzeczy nie bierzesz? - chłopak schodził powoli po schodach - Kota tez nie?

- Nie chce stresować niepotrzebnie go kiedy tutaj będzie miał towarzystwo dwóch dziewczyn i pracowników.

Chłopak otworzył mi drzwi do swojego czarnego wysokiego auta. Droga do domu trwała dłużej niż zapamiętałam.

Może dlatego ze siedzieliśmy w ciszy. Nawet radio było ściszone. Powietrze było tak gęste ze prawie dusiłam się.

Modliłam się aby droga mimo wszystko szybko minęła.

Pogoda była ponura, w późniejszych godzinach podejrzewałam ze będzie padać. Ludzie za oknem wyglądali na niezbyt zadowolonych.

Po około pół godzinie dojechaliśmy na posesje pod która czekali na mnie rodzice Nicol oraz Dylan.

Podziękowałam chłopakowi i ruszyłam w stronę ganka.

Dylan czekał z bukietem róż i prześlicznym kocykiem w sam raz na zimne wieczory.

- Cieszę się ze jesteś - przytuliła mnie Nicole.

Przeszliśmy wszyscy do salonu, czułam ze bez rozmowy się nie obejdzie.

- I jak Ci się tan mieszka? - zaczął tata

- Dobrze poki co. Sympatyczni ludzie - odpowiedziałam siadając w głębokim fotelu.

- Poznałaś już kogoś?

- To może ja zrobię herbaty - zaproponowała Niki. - Dylan pomożesz mi? - kobieta nie czekała na jaka kolwiek odpowiedz. Pociągnęła go za sobą jak zwykły worek ziemniaków nim chłopak złapał równowagę.

- Długo u mnie nie pomieszkałas, przez co nie spędziliśmy ze sobą dużo czasu... - był przybity. Zastanawiałam się czy on tak dobrze udaje czy może faktycznie coś się w nim ruszyło w stosunku co do mnie? - mam nadzieje ze uda nam się to nadrobić i będziesz chciała tu wrócić.

- Mamy jeszcze na to czas, tato

- Rozmawiałaś z mama może? Od ostatniej rozmowy nie odzywała sie...

- Jakoś mnie to nie dziwi - wzdycham. - Pozbyła sie problemu wiec nie ma czym sie już martwić. - mówiłam prawdę.

Tyle lat sie użerała ze mną wiec teraz mogła odpocząć i jedynie współczuć tacie.

Dalsza rozmowa przebiegła w nieco milszej atmosferze i o milszych tematach wraz z ciepła herbata.

Zbliżała sie pora obiadu na którym miał zostać Dylan.

Nicole zrobiła zapiekankę ziemniaczana w sosie grzybowym .

Po modlitwie która odmówił Dylan zaczęliśmy jeść w ciszy. Po dłuższej chwili przerwałam ja mówiąc ze jedzenie jest pyszne.

To było jedyne co zostało powiedziane podczas obiadu, resztę spędziliśmy w ciszy.

Po obiedzie aż do kolacji siedziałam w pokoju z Dylanem szukając właściwego serialu. A w między czasie odgrywaliśmy sceny z bitwa na poduszki.

^^^

Temat ośrodka nie był poruszony do następnego dnia. Cały weekend zleciał jak pstryknięcie palcem a Dylan nie opuszczał mnie aż do samego wieczora kiedy to on odwiózł mnie do nowego domu.

Żegnając się z Dylanem zagwarantował mi ze jutro rano przyjedzie po mnie a jeśli plan się zmieni to tym razem będzie miał jak mnie poinformować.

Czekając aż chłopak odjedzie machała mu aż nie zniknie mi z oczu.

- Spóźniłaś się - męski głos szepnął mi do ucha - Ale jeśli to wina chłopaka to mogę przymknąć oko.

Posyła mi porozumiewawcze oczko.

- To nie mój chłopak nie Pana interes i pogodzę się z kara jaka na mnie czeka. - kieruje się w stronę domu przyspieszając kroku z powodu deszczu który powoli zaczął padać.

Gdy stanęłam pod daszkiem automatycznie rozpadało się jak na zawołanie. Nie zmoczyl mnie deszcz ale mężczyzna nie miał na tyle szczęścia co ja.

Przemókł do ostatniej nitki.

- Jestem Olivier a nie pan. - wyciąga do mnie rękę uśmiechając się

- Clary - podaje mu również dłoń która zgrabnie chwyta i całuje jak dżentelmen.

Jego delikatna skóra i pulchne nawilżone usta bez jakich kolwiek pęknięć styka się z moja sucha zimna dłonią.

Prostując się i uwalniając moja dłoń na której pozostawił ciepłe uczucie.

Gdy schowalam reke w kieszeń płaszczu mój żołądek zaczął wariować.

- Twoja kara będzie spędzenie ze mną czasu do godziny dwunastej w nocy. Czyli około półtorej godziny.  Mam nadzieje ze będzie to dla Ciebie kara dająca do myślenia - paraknelam śmiechem wiedząc ze mężczyzna poprstu żartuje.

Mimo wszystko jednak postanowiłam spędzić z nim ten czas. Zmęczona nie byłam a stres jutrzejszym dniem dawał o sobie jako takie znaki.

- A czy mogę skorzystać jeszcze z łazienki? Czy moja kara tego nie obowiązuje - parsknelam śmiechem wchodząc powoli na górę.

- Masz 15 minut, będą tu czekał. - usadowił swój tyłek na jednym ze stopni schodów.

Ruszyłam na górę śmiejąc się po drodze. W pokoju siedziały dziewczyny rozmawiając zapewne o całym weekendzie.

Anna siedząca na wprost wejścia spojrzała na mnie, posłałam dziewczynie delikatny uśmiech który odwzajemniła szerokim szczęśliwym uśmiechem.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz