29

13 0 0
                                    

Całydzień mijał okropnie długo i mecząco. Sen o Lucasie i naszejostatniej kłótni przed śmiercią był straszny. Cały czas byłampogrążona w myślach o tamtym dniu w którym to przez własnagłupotę Rene straciła Lucasa tak jak ja trzy tygodnie później.Olivier na moja wiadomość w dalszym ciągu nie odpisał,stwierdziłam jednak ze nie będę się narzucać ponieważ jegorodzina przyjechała i pewnie nie miał zbytnio czasu na telefon.Nicole od rana starała się mi towarzyszyć i zajmować moja głowęróżnymi grami czy tez wspólnym czytaniem

- Niemam już żadnych pomysłów prócz obiadu - opada na kanapę kobietapatrząc na ogródek

- Możebyć

Przewracamsie na drugi plecy zamykając oczy chcąc chwile odpocząć przeddruga połowa dnia.

-Olivier dziś przychodzi? Jak mu się wogole podobało?

-Rodzina do niego przyjechała, nie narzekał - przeciągam się abykobieta nie spostrzegła przypadkiem mojej zmiany nastroju. - A Wynie jesteście zmęczeni po wczoraj? Gdzie jest tata wogole?

- Tataniedawno wstał i poszedł na miasto coś pozałatwiać a ja... Noprzyznam boli główka ale myślałam ze będzie gorzej

- Itak podziwiam od rana na nogach jesteś

Podnoszącsię z kanapy wypadł mi telefon na którym było kilka powiadomieńna widok których serce zabiło mi szybciej. Niestety były towiadomości od Anny oraz Dylana którzy chwalili się wspólna randkaw parku linowym oraz ramenem. Odpisałam krótka wiadomością„wyglądacie idealnie ze sobą", nie kłamiąc. Wyglądali zesobą naprawdę uroczo.

***

- I codzisiaj moje kobity robiły? - zaraz po modlitwie przed obiadem tatarozpoczął rozmowę.

-Clary spędziła dziś ze mną praktycznie cały dzień. Dobrze siębawiłyśmy, prawda?

Kiwamgłowa patrząc na duszona rybę z cytryna oraz kulka puree. Mójżołądek domagał się jakiegokolwiek pokarmu od kilku dni, czegoświęcej niż tylko okrawki owoców czy warzyw. Ściskając swojeramie nadgarstek i udo jak najwyżej się dało biłam się z myślamio zjedzeniu choćby kawałka.

- Cośnie tak? - łapie mnie za rękę Nicole. - Sama robiłaś dziś niezaprzeczałas ze nie smakuje Ci

- Nienie... nie o to chodzi, wszystko w porządku

Nabrałamgłęboki wdech i zabrałam się do nakładania na widelec większejilości jedzenia niz zwykle. Zauważyli to chyba tez i moi towarzyszebo czekali z niecierpliwością aż zjem. Zamknęłam oczy delektującsię tym smakiem i rozpływającym się jedzeniem na języku.Przełknęłam jedzenie które nie chciało przejść przez gardło.

Obynie zwymiotować

Pomyślałamze będę miała jeden krok do przodu mimo ze jestem daleko w tyle.

- Tatawszystko dobrze? - rzuciłam widelcem nalewając pospiesznie wody doszklanki aby mógł się napić

- T...tak - wziął głęboki wdech patrząc na mnie przez łzy -przepraszam... poprstu ja... cieszę się bardzo tym...

-Widokiem? - dokańcza za niego Nicole.

Widocznieoboje nie wiedzieli jak nazwać to co zrobiłam. Mimo ze był tonawet normalny widok ze dziubalam coś na talerzu czy tez brałam dobuzi jakieś okruszki.

- Jużprzepraszam nie chce Cię zniesmaczyć...

Uśmiechamsię delikatnie skupiać kolejne kawałki ryby.

- Októrej godzinie musisz być w ośrodku? - zapytała Nicolesprzyjając powoli ze stołu.

-Przed godzina ósma aby lekarka mogła przeprowadzić wywiad...

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz