38

9 0 0
                                    

Claryswój pobyt w szpitalu spędza drugi tydzień w śpiączka. Rodzinacałe dnie i noce spędzała przy niej. Lekarze nie dawali juz jejżadnych szans i nie ukrywali tego przed rodzina. Szykowali ich nanajgorsze, żadnych nadziei. James, ojciec dziewczyny był właśniew trakcie rozmowy z Anastazja. Mężczyzna od samego początku starałsię skontaktować z kobieta, ale przez to ze była na wakacjach zCollinem nie miała zasięgu.

Jamesstarał się przekazać spokojnie wieści o ich córce jednak nieoszukując się wyszło gorzej niż można było oczekiwać, I odjednej i drugiej strony. Mężczyźnie pomagała Nicole przekazaćwieści ale reakcja kobiety nie różniła się niczym innym odpoprzedniej.

-Wiesz co mam Ci do powiedzenia głupia fladro! - kobieta jestwzburzona zachowaniem rodzicielki Clary która zaczęła klnąc iwyzywać ja i wszystkich. Nicole nie zamierzając oszczędzać wsłowach. Niestety była osoba która nie przeklinała praktyczniewcale A o wyzywaniu kogoś nie wspominając.

Nicolenabrała powietrza chcąc wybuchnąć na rozmówcę jeszcze bardziej,jednak usłyszała dźwięk odkładanej słuchawki.

- Niema co się denerwować bardziej... - westchnęła obejmując swojegomężczyznę który szeptał nie wyraźne słowa w rękę córki.

Zadrzwiami pojawili się kolejni goście do Clary. Był to Olivierktóry został poproszony przez Anne o przyprowadzenie jej.

-James...- podszedł do mężczyzny kładąc dłoń na ramieniu - idźcie dodomu się przespać i zjeść. Ja posiedzę przy niej będę dzwonić.

Annanie była zbyt przygotowana, tak jak przypuszczała na widok leżącejprzyjaciółki na szpitalnym łóżku. Dziewczyna jak tylko zobaczyłaprawie dwa tygodnie temu jak reanimują ja na środku łazienkidoznała szoku. Dopiero teraz wyszła z łóżka chcąc ja zobaczyć.

-Siema - wita się Dylan z Olivierem który zgubił się w drodze dotoalety. Olivier przywitał się z nim mimo ze witali się na dole.

Wszyscyw trójkę siedzieli przy dziewczynie ktora spokojnie oddychała. Wpokoju panowała cisza w której było słychać tylko szloch Annyoraz coraz głośniejsze krzyki dochodzące z korytarza. Było jesłychać coraz głośniej i głośniej aż wkoncu przed duża szybaz widokiem na hol pojawiła sie Nicole z Jamesem i Edwardem.

Onrównież wyglądał na zmęczonego i przygnębionego. W ośrodkupanowała napięta atmosfera. Cała trójka przyglądała się kłótniktóra działa się kilka stop od nich.

-Pozwę was! - krzyczy James chcąc rzucić się na Edwarda. Jegoruchy blokuje Nicole które mimo kipiącej złości zachowuje zdrowyrozum.

-James - starała się go przywołać i opanować, jednak wyglądałoto jakby go bardziej poddenerwowalo.

-James! - kobieta popycha go na tyle mocno ze udaje jej się zwrócijego uwagę.

- Dosamochodu. natychmiast. - rozkazuje mu. Rozgląda się wkoło, widzącswoją przegrana pozycje skulil głowę i odszedł.

- Zato ja bym chciała zamienić słowo z Panem. - Nicole staje pewnasiebie w miejscu Jamesa krzyżując ręce na klatce. - Chciałamtylko poinformować Pana, ze jeżeli Clary nie wyjdzie z tego togwarantuje ze nie daruje tego.

-Rozumiem i zdaje sobie z tego sprawę.

-Swietnie w takim razie żegnam. Rezygnujemy z państwa leczenia i mapan zakaz zbliżania się do Clary. To jest ostatni raz kiedy możepan jeszcze wejść ale ostatni raz. Żegnam.

Zarzuciławłosami i odeszła kiwając głowa do trójki osób za sobą.

-Cześć wam... - wita się wchodząc do pokoju. Wyglada na jeszczebardziej przygnębionego.

Podługiej ciszy panującej w pokoju przerywa je Edward cały purpurowy- Przeprasza... zawiodłem was wszystkich... Mężczyzna upada nakolana trzymając jedna ręka dłoń Clary. Podchodzi do niegoOlivier starając się jako jedyny trzymać się w garści. Wspierałwszystkich dookoła dbając o to by każdy coś zjadł napił sięoraz przespał w domu. On sam spędzał tu całe dnie i noce. Podjego oczami rosły coraz większe wory.

- Mamnadzieje ze Ty nie miałeś problemów z jej tata przez ośrodek? -spogląda na niego Edward

- Niebyło tak złe... - kłamie chcąc chociażby tak go pocieszyć.James nie chciał dopuścić go ze względu na powiązanie zośrodkiem. Jednak Nicole załagodziła sprawę a James po parudniach zrozumiał i porozmawiał na spokojnie z Olivierem.

Anniewłaśnie podawali proszki uspokajające a Edwarda wynosili zosłabienia.

-kocham Cię... - szepcze Olivier siadając na miejscu gdzie chwilewcześniej siedziała Anna. Kładzie głowę na materac obok rękidziewczyny. Przez ciężkie opadające powieki Olivier szybkozasypia.

Podobniedzieje się z Anna. Jej głowa opada na ramie Dynala. Od początkuchłopak patrzył na jej blizny na ręce które były widoczne terazjak nigdy przedtem. Może to dlatego ze nigdy wczesniej nie zwracałemuwagi na nie Przeszło mu to przez myśl. Wszystkich troje dopadłozmęczenie tak silne, nie minęła dłuższa chwila jak wszyscyzasnęli.

Żadnez nich nie było jednak świadome tego ze Clary tez siedziała tu znimi i również jak oni była załamana. Ale czy nie chodziłowłaśnie o to? Osiągnęła swój cel - 40 kg. Udało się jej to anawet z lepszym wynikiem. To co było najważniejsze dla niej właśniesię spełniło a teraz jest o krok od spełnienia obietnicy złożonejLucasowi.

Wiecdlaczego dziewczyna jest smutna? Poprzednim razem spotkała go ateraz? Nikogo... Siedziała na parapecie patrząc na siebie czującjednocześnie obrzydzenie złość i smutek.

Tegochciałaś

Mówisama do siebie. Jej ciało zaczęła sie trząść a monitory szaleć.Wszystko zerwali sie ma równe nogi a do pokoju wpadli lekarze.Wszyscy wiedzieli i spodziewali sie co zaraz nastąpi. Lecz nikt niebyl na to gotowy. Pielęgniarka wyprosiła wszystkich a lekarzprzystąpił do reanimacji.

-Walcz proszę... - szeptali wszyscy. Olivier w między czas zadzwoniłdo Nicole. Przez pierwsze sekundy milczał, kobieta domyśliła sie oco chodzi i bez słowa sie rozłączyła.

Terazjuż wszyscy wiedzieli ze to koniec. Każdy miał nadzieje ze jejhistoria dopiero sie zaczyna. Lekarze po kilu godzinach reanimacjistwierdzili zgon. Wszyscy stali i patrzyli na przykryte ciałodziewczyny. Nikt nie ruszył sie na krok. Każdemu zabrakło tchu.Nigdy nie myśleli ze przyjedzie do nich moment w którym będąmusieli pożegnać swoją córkę przyjaciółkę czy choćbypodopieczna. Olivier z bezsilności opadł na kolana chowajac twarz wdłonie.

- Onażyje. - powtarzał w kółko

-Proszę państwa... przykro mi to mówić... - lekarz nie dokończyłtylko odszedł w ciszy po porozumiewawczym spojrzeniu z Nicole.

Wszyscywiedzieli co to oznacza. Widzieli to samo. Nie chcieli głupich słówlekarza dla którego to nic nie znaczy. Zapadła cisza w której niktnie potrafił się ruszyć czy uronić łzy. Nikt nie potrafiłzrozumienić czemu tak sie stało. Przecież była szcześliwa, byław związku z dojrzałym mężczyznom gotów założyć z niąszczęśliwa rodzine. Wychodziła na prostą było to przecieżwidać, ale jednak jej stan sie pogarszał I nikt tego nie dostrzegł.Nawt Clary przestała rozumieć czemu coś jest nie tak. 

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz