Mijaławłaśnie ostatnia godzina lekcji w tym roku. W klasach były pustkii tylko nieliczni byli na lekcji w dodatnich tygodniach. Mnie wdalszym ciągu obowiązywała kara i musiałam udawać grzeczna. Zaoknem panował już półmrok. Puch śniegu padający za oknemprzybywał w mgnieniu oka. Na zakończenie dnia czekała mnie miłaniespodzianka. Olivier zaprosił mnie na randkę.
***
Staramsię rozpiąć jego koszule skupiając się na tym jak tylko mogę.Rozprasza mnie jego dotyk na mojej skórze. Mężczyzna przestajemnie całować a dłonie zatrzymuje na moich udach. Przez chwilepatrzy mi głęboko w oczy biorąc kilka głębszych wdechów. Ruchemgłowy pokazuje mi abym oparła się o ścianę. Jego usta zbliżałysię do mojego ucha delikatnie przegryzając je.
Zmojego gardła automatycznie wyszedł jęki. Znalazł najwyraźniejmój czuły punkt o którym sama do końca nie wiedziałam. Czułamze powoduje to uśmiech na jego twarzy. Dysząc mi w szyje, błądziłpalcem po moim policzku. Wstępnie po wargach delikatnie wsuwając godo środka.
Zaczęłambawić się językiem i jego palcem. Wyjął go ze mnie i umieściłna kostce. Powoli sunął nim w górę wzdłuż mojej nogi aż domoich majtek. Chwile bawił się moimi majtaki z wykończeniemkoronkowym co doprowadzało mnie do obłędu. Pragnęłam go bardziejniż kiedykolwiek czegoś innego lub kogoś, nawet Lucasa. Jego palcewylądowały pod nimi tym samym bawił się mną. Moja łechtaczkamasując ja.
- Aletam wilgotno... - nieustannie całuje mnie po szyki i obojczyku.
- Nieprzestawaj... proszę - dysze w jego włosy gdy on czyni cuda swojąrękę.
- Jaksobie tylko życzysz. - wyprostował się a jego palce walądowaływe mnie. Z początku delikatnie jeździł i masował co doprowadzałomnie do orgazmu. Poruszał ręka wsuwając i wyjmując czekając nakolejne soki ze mnie.
Olivierprzerwał natychmiast i klęknął przede mną zrywając ze mniemajtki.
-Czekaj... - dysze przerywając pocałunek. Kładę moje dłonie najego różowo- niebieskiej koszuli.
Przezrozpięty pierwszy guzik dostrzegam wystające włoski na jegotorsie.
- Janie... - przerywam nie widząc jak mam ubrać w słowa.
- Tyco słońce - bawi się palcem moja broda - Ty... - powtarza a w jegogłosie słuchać olśnienie. - Ty nigdy?
Kiwamgłowa chcąc ja schować jak najbardziej aby nie widział mojejtwarzy
- Omatko... - mruczy przez zaciśnięta szczękę. - Nawet nie wiesz...nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie to podnieciło.
Podnoszęgłowę patrząc mi głęboko w oczy które błyszczały jeszczebardziej niż na początku.
-Jarasz mnie tak bardzo... - szepcze mi do ucha całując po szyi.Moje ręce błądzą gdzieś pomiędzy jego plecami a bujna czupryna.
Oliviercałym swym ciałem napiera na mnie. Czuje jak on tam na dole chcesię wydostać i napiera na moje podbrzusze. Nasze języki teraztańczyły ze sobą w tym samym rytmie a ja próbowałam rozpiąć muspodnie. Jednak on mi na to nie pozwolił.
-Napewno chcesz? - odsuwa się ode mnie dusząc ciężko jakby właśnieprzebiegł maraton.
Kiwamzdecydowanie głowa wbijając się w jego soczyste usta a rękomaznów wędruje do rozporka. Oplatami go rękoma a jego ręce wędrująpo moich odsłoniętych pośladkach i udach. W tym momencie moje ranyi blizny nie liczyły się dla mnie. Liczył się on i ja. Ta chwila.
***
- No ijak było? - odkąd wróciłam do ośrodka z Olivierem Anna czai siena mnie z każdej strony by wyciągnąć ze mnie jak najwięcejszczegółów
-Anno,skarbie powiedziałam Ci tyle ile chciałam nic więcej sie niedowiesz. Nie marnuj swojego czasu.
- Tonie fer. Ja bym Ci powiedziała. - obraca sie udając smutną maładziewczynke.
- Niedziała to.. przykro mi
-Wcale nie
- Maszracje ale nie chciałam juz bardziej smucić. - śmieje sienakrywając kołdre po same uszy.
Minionyweekend był małym kroczkiem do przodu...
-Ślicznie wyglądasz
- Toprawda, oszałamiająco
-Nieziemsko...
Stanęłamw salonie przed tata i Nicole oraz Olivierem. Ubrałam ciepłąsweterkową suknie o brudnym różowym kolorze z golfem. Ostatni razmialam ja na sobie gdy Lucas... Nie nie.. dośc wspomnień.Przynajmniej w ten weekend.
- Wróćnie za późno dobrze? - całuje mnie w czoło tata następnie ściskaręke Oliviera.
- No togdzie mnie zabierasz? - pytam w samochodzie zerkając ukradkiem wjego telefon.
-Bezpieczniej będzie jak z nawigacją pojedziemy.
-Jasne... a gdzie? - kłade ręke na jego kolanie a moje ciałoprzeszywają dreszcze. Olivier wyczuł chyba, że czuje sienieręcznie i złapał mnie za nią.
-Przepraszam ja jeszcze... - szepcze jednak Olivier odrazu mnie uciszacałując w dłoń.
- Mamnadzieje że zdążymy Trzymaj kciuki.
- Mhm -kiwam głową pokazując druga ręke z zaciśniętym kciukiem.
Caładroge milczeliśmy, ale ciesza należała do tych przyjemniejszych.Przez chwile jechaliśmy zwykła droga przez las w którym Olivierskręcił w jakąś polna uliczke.
- Gdziejesteśmy - pytam wysiadając z samochodu.
- Niepodoba Ci sie? - podaje mi ręke, chwile zawahania opętało mnie poczym złapałam go mocno ścickając.
Byliśmyna polanie za lasem z której było widać rozgwieżdżone niebo.
- Dziśjest noc spadających gwiazd... - wskazał na niebo na którymspadała jedna gwiazda.
- Jestcudownie
***
Leżeliśmyna kocyku w ciszy podziwiając niebo. Olivier bardzo sie postarał,przygotował koszyk z owocami oraz woda i lemoniade. Czas płynąłtak szybko, oboje byliśmy zdziwieni gdy Olivier poinformował zezbliża sie godzina pierwsza.
Terazjuż sobie przypomniałam, było to miejsce kiedy Olivier zabrałmnie tu pierwszy raz za raz po pępkowym.
-Zbieramy sie? - pytam go gdy wracał z lasu.
-Jeszcze chwila... - usiadł obok mnie zdenerwowany.
- Cossie stało? - patrze na niego obserwując go
-Ostatnio to co poruszyłaś na zebarniu dało mi do myślenia, iuważam ze na tyle zaszliśmy daleko że czas na to...
- Chybasie nie oświadczysz? - śmieje sie niepewnie ale Olivier parsknąłśmiechem kręcąc głowa. - Uff... już sie troche bałam
- Chodzio to że... ja cie lubie Clary nawet bardzo - pociera nerwowo karknie odwracając ode mnie wzroku. Zostaniesz moją dziewczyna?
Serce mizamarło. I co teraz...
- T-TAK!- wykrzyczałam ze łzami szczęścia.
CZYTASZ
Desire
Teen FictionDawni znajomi, chłopak i okolica. Tego już nie ma. Szczęście i miłość odeszła. Czy napewno? Przeprowadzka u wielu ludzi oznacza nowy rozdział. Czy u 20 letniej Clary Evans nowe życie, znajomi i stare problemy które nie zniknęły, oznacza również to...