36

10 0 0
                                    

Mijaławłaśnie ostatnia godzina lekcji w tym roku. W klasach były pustkii tylko nieliczni byli na lekcji w dodatnich tygodniach. Mnie wdalszym ciągu obowiązywała kara i musiałam udawać grzeczna. Zaoknem panował już półmrok. Puch śniegu padający za oknemprzybywał w mgnieniu oka. Na zakończenie dnia czekała mnie miłaniespodzianka. Olivier zaprosił mnie na randkę.

***

Staramsię rozpiąć jego koszule skupiając się na tym jak tylko mogę.Rozprasza mnie jego dotyk na mojej skórze. Mężczyzna przestajemnie całować a dłonie zatrzymuje na moich udach. Przez chwilepatrzy mi głęboko w oczy biorąc kilka głębszych wdechów. Ruchemgłowy pokazuje mi abym oparła się o ścianę. Jego usta zbliżałysię do mojego ucha delikatnie przegryzając je.

Zmojego gardła automatycznie wyszedł jęki. Znalazł najwyraźniejmój czuły punkt o którym sama do końca nie wiedziałam. Czułamze powoduje to uśmiech na jego twarzy. Dysząc mi w szyje, błądziłpalcem po moim policzku. Wstępnie po wargach delikatnie wsuwając godo środka.

Zaczęłambawić się językiem i jego palcem. Wyjął go ze mnie i umieściłna kostce. Powoli sunął nim w górę wzdłuż mojej nogi aż domoich majtek. Chwile bawił się moimi majtaki z wykończeniemkoronkowym co doprowadzało mnie do obłędu. Pragnęłam go bardziejniż kiedykolwiek czegoś innego lub kogoś, nawet Lucasa. Jego palcewylądowały pod nimi tym samym bawił się mną. Moja łechtaczkamasując ja.

- Aletam wilgotno... - nieustannie całuje mnie po szyki i obojczyku.

- Nieprzestawaj... proszę - dysze w jego włosy gdy on czyni cuda swojąrękę.

- Jaksobie tylko życzysz. - wyprostował się a jego palce walądowaływe mnie. Z początku delikatnie jeździł i masował co doprowadzałomnie do orgazmu. Poruszał ręka wsuwając i wyjmując czekając nakolejne soki ze mnie.

Olivierprzerwał natychmiast i klęknął przede mną zrywając ze mniemajtki.

-Czekaj... - dysze przerywając pocałunek. Kładę moje dłonie najego różowo- niebieskiej koszuli.

Przezrozpięty pierwszy guzik dostrzegam wystające włoski na jegotorsie.

- Janie... - przerywam nie widząc jak mam ubrać w słowa.

- Tyco słońce - bawi się palcem moja broda - Ty... - powtarza a w jegogłosie słuchać olśnienie. - Ty nigdy?

Kiwamgłowa chcąc ja schować jak najbardziej aby nie widział mojejtwarzy

- Omatko... - mruczy przez zaciśnięta szczękę. - Nawet nie wiesz...nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie to podnieciło.

Podnoszęgłowę patrząc mi głęboko w oczy które błyszczały jeszczebardziej niż na początku.

-Jarasz mnie tak bardzo... - szepcze mi do ucha całując po szyi.Moje ręce błądzą gdzieś pomiędzy jego plecami a bujna czupryna.

Oliviercałym swym ciałem napiera na mnie. Czuje jak on tam na dole chcesię wydostać i napiera na moje podbrzusze. Nasze języki teraztańczyły ze sobą w tym samym rytmie a ja próbowałam rozpiąć muspodnie. Jednak on mi na to nie pozwolił.

-Napewno chcesz? - odsuwa się ode mnie dusząc ciężko jakby właśnieprzebiegł maraton.

Kiwamzdecydowanie głowa wbijając się w jego soczyste usta a rękomaznów wędruje do rozporka. Oplatami go rękoma a jego ręce wędrująpo moich odsłoniętych pośladkach i udach. W tym momencie moje ranyi blizny nie liczyły się dla mnie. Liczył się on i ja. Ta chwila.

***

- No ijak było? - odkąd wróciłam do ośrodka z Olivierem Anna czai siena mnie z każdej strony by wyciągnąć ze mnie jak najwięcejszczegółów

-Anno,skarbie powiedziałam Ci tyle ile chciałam nic więcej sie niedowiesz. Nie marnuj swojego czasu.

- Tonie fer. Ja bym Ci powiedziała. - obraca sie udając smutną maładziewczynke.

- Niedziała to.. przykro mi

-Wcale nie

- Maszracje ale nie chciałam juz bardziej smucić. - śmieje sienakrywając kołdre po same uszy.

Minionyweekend był małym kroczkiem do przodu...

-Ślicznie wyglądasz

- Toprawda, oszałamiająco

-Nieziemsko...

Stanęłamw salonie przed tata i Nicole oraz Olivierem. Ubrałam ciepłąsweterkową suknie o brudnym różowym kolorze z golfem. Ostatni razmialam ja na sobie gdy Lucas... Nie nie.. dośc wspomnień.Przynajmniej w ten weekend.

- Wróćnie za późno dobrze? - całuje mnie w czoło tata następnie ściskaręke Oliviera.

- No togdzie mnie zabierasz? - pytam w samochodzie zerkając ukradkiem wjego telefon.

-Bezpieczniej będzie jak z nawigacją pojedziemy.

-Jasne... a gdzie? - kłade ręke na jego kolanie a moje ciałoprzeszywają dreszcze. Olivier wyczuł chyba, że czuje sienieręcznie i złapał mnie za nią.

-Przepraszam ja jeszcze... - szepcze jednak Olivier odrazu mnie uciszacałując w dłoń.

- Mamnadzieje że zdążymy Trzymaj kciuki.

- Mhm -kiwam głową pokazując druga ręke z zaciśniętym kciukiem.

Caładroge milczeliśmy, ale ciesza należała do tych przyjemniejszych.Przez chwile jechaliśmy zwykła droga przez las w którym Olivierskręcił w jakąś polna uliczke.

- Gdziejesteśmy - pytam wysiadając z samochodu.

- Niepodoba Ci sie? - podaje mi ręke, chwile zawahania opętało mnie poczym złapałam go mocno ścickając.

Byliśmyna polanie za lasem z której było widać rozgwieżdżone niebo.

- Dziśjest noc spadających gwiazd... - wskazał na niebo na którymspadała jedna gwiazda.

- Jestcudownie

***

Leżeliśmyna kocyku w ciszy podziwiając niebo. Olivier bardzo sie postarał,przygotował koszyk z owocami oraz woda i lemoniade. Czas płynąłtak szybko, oboje byliśmy zdziwieni gdy Olivier poinformował zezbliża sie godzina pierwsza.

Terazjuż sobie przypomniałam, było to miejsce kiedy Olivier zabrałmnie tu pierwszy raz za raz po pępkowym.

-Zbieramy sie? - pytam go gdy wracał z lasu.

-Jeszcze chwila... - usiadł obok mnie zdenerwowany.

- Cossie stało? - patrze na niego obserwując go

-Ostatnio to co poruszyłaś na zebarniu dało mi do myślenia, iuważam ze na tyle zaszliśmy daleko że czas na to...

- Chybasie nie oświadczysz? - śmieje sie niepewnie ale Olivier parsknąłśmiechem kręcąc głowa. - Uff... już sie troche bałam

- Chodzio to że... ja cie lubie Clary nawet bardzo - pociera nerwowo karknie odwracając ode mnie wzroku. Zostaniesz moją dziewczyna?

Serce mizamarło. I co teraz...

- T-TAK!- wykrzyczałam ze łzami szczęścia.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz