31

11 0 0
                                    

Spędziliśmyrazem ma cmentarzu pół dnia a na wieczór umówiłyśmy sie dokawiarni.

- JakCi jest teraz? - wita mnie w drzwiach Nicole.

Nadworze świeciło już słońce jednak panował chłód. Tego byłomi trzeba. Spędziłam z tata i jego partnerka resztę dnia aż dospotkania z mama Lucasa którego wyczekiwałam z niecierpliwością.

-Lepiej się czujesz po dzisiejszym? - wyrwał tata wszystkich zzamyśleń.

-Chyba tak...

-Cokolwiek to znaczy mam nadzieje ze jest na plus.

-Clary coś Cię gryzie widzę to... nie mówisz mi chyba wszystkiego?

Siedziałyśmyjuż godzinę w kawiarni do której lubił przychodzić Lucas. Mimoze czułam się jakbym była tu z koleżanka, miałam wrażenie zenie jest to dobry pomysł by żalić się o innym chłopaku niż jejsyn. Jednak Lucas zesłał mi ja, chyba wiedział co robi.

- Samanie wiem...

-Wiem! Chodzi o kogoś, prawda? - kobiecie na te słowa pojawił siębłysk w oku.

Amoże... może jednak to jest idealna osoba do rozmowy?

-Kochanie nie daj się prosić, widzę ze chodzi o chłopaka. Twojeoczy nabrały blasku, mnie nie oszukasz... - łapie mnie za rękędodając mi otuchy.

- Nowłaśnie... czuje ze okłamuje siebie i Lucasa... ja ja nie wiem corobić - patrzę na towarzyszkę a z oczu spływają strumienie łezpo moich policzkach.

- Ohkochanie moje... - przytula mnie mocno głosząc po głowie. Emocjektóre tkwiły we mnie przez cała ta sytuacje przejęły nade mnąkontrole a ja płakałam teraz ja małe dziecko. - Chyba wiem cochcesz mi powiedzieć...

Lucassię nie mylił. Zawsze miał racje, to była właściwa osoba wewłaściwym czasie dla mnie.

-Bo...

- Niekochanie... uspokój się - obejmuje moja twarz, skupiam się na jejpięknych oczach które miał Lucas. - Minęło dużo czasu już,nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie uszczęśliwiło zezainteresowałas się kimś innym. Lucas tez jestem tego pewna jakniczego innego w życiu. Nie jest to zdrada jeśli o tym myślisz...jestem pewna ze znając Ciebie nikim kto by złe Cię traktował niezainteresowałabys się. Zasługujesz na szczęście jak nikt inny.Wiec proszę Cię, zrób to dla mnie i pozwól sie oddać temuszczęściu i niech trwa. Dobrze?

Patrzęna nią i nie dowierzam.

-Dziękuje... tego chyba potrzebowałam. Dziękuje...- obejmujekobietę co odwzajemnia.

- Chcego poznać! Opowiadaj o nim...

I takmijała kolejna godzina na opowiadaniu kobiecie o Olivierze.Pominęłam wątek o nieodzywaniu się do siebie od kilku dni, jednakona sama się domyśliła. Mimo wszystko była nim zachwycona. Niestawiała go jako najlepszego aby nie zapeszyć ale była zachwycona.

-Dziekuje, mam nadzieje ze sie jeszcze spotkamy. - sciska mnie kobietai caluje w czolo na pozegnanie.

Wrocilamdo pokoju hotelowego z ktorym spala Nicole, a taty nie bylo. Usiadlamna balkonie z herbata podziwiajac widok przed soba. Było pięknieale chyba nie był to tak piękny widok jaki pokazał mi Olivier.

***

Jechaliśmyjuż samochodem do ośrodka odstawić mnie. Pogoda o dziwo była dziściepła mimo ze zbliżał sie wieczór a co za tym idzie kolacja.Tata koniecznie chciał uniknąć mojego spóźnienia lub co gorszanieobecności na kolacji i spotkania z terapeutka. Przed wejściemczekała z niecierpliwością Anna.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz