34

9 0 0
                                    

Minęłozaledwie kilka dni odkąd pogodziłam sie z Olivierem a nastepnegodnia juz go nie bylo i zastępowała go jakas inna pielegniarka.Trwało właśnie spotkanie jak co wieczór w salonie. Spotkanienależało do tych mniej przyjemnych jednak po części byłośmieszne patrząc jak jedna dziewczyn bulwersowała sie w mojastrone.

- Aczemu ona moze wychodzić i wszystko skoro dostała kary?

- Niepopłacz sie. - szepcze pod nosem do dziewczynt ktora od początkuspotkania czepiała sie mnie.

- Coty tam szczekasz?

-Zważaj na słowa - upomina ja Teresa.

- Niepowinno Cie tu być! Powinnaś zdechnąć

-Dziewczynki! - wstaje Teresa z przerażoną mina

- Cosie dzieje? - do pokoju wchodzi Edward

-Dobrze że...

- Taszmata powinna zniknąć!

-Wyjdź - Teresa złapała buntującą sie dziewczyne.

-Clary, wytłumacz się

-Słucham? - patrze na Edwarda który chyba sam nie był pewny tego zezwrócił sie do mnie. - Nie mam z czego.

-Doprawdy? To czemu najspokojniejsza dziewczyna rzuca sie do Ciebie?

-Bo...

- Aleto prawda. - staje w mojej obronie Anna. Łapie ja za reke dajac tymdo zrozumienia ze wiem co robic.

- Jajej nic nie zrobilam. Nie moja wina ze nie potraficie zapanowac nadjej emocjami.

-Clary... zaczekajcie tu wszyscy. Cześć Olivier przypilnuj je jakmożesz.

Mojeserce zabilo szybciej. Myślałam że przesłyszałam sie, ale to byłnaprawde on. Przez ostatnie tydzień nie było go tu i nie odzywałsie, jakby zapadł sie pod ziemie z dnia na dzień. Anna chybazrozumiala co czuje bo zaczęła delikatnie masowac mi dłonposylajac mi przy tym cieple spojrzenie, czulam ze jego wzrokskupiony jest na mnie. Probowalam nie zwracac na to uwagi a skupicsie na wrzskach z gory.

- Kimona jest ze ma przywileje! Sypia z pielegniarzem nocnym! Zwykla kurwa

Na tesłowa poczulam ze teraz wszyscy zebrani skupili sie na naszejdwojce.

-Wyjezdza mimo kary, wychodzi. Wymyka sie i co? I dostaje nagrody.Pozalujecie! Ona pozaluje!

-Przypominam że dla każdej z was nawet dla Ciebie naginałem własnezasady!

Przezchwile bylo slychac szamotanine oraz rozstrzaskanie jakiegosszklanego przedmiotu a nastepnie ciesza i spokoj. Nie minela minuta aEdward przyszedl spokojny jakby nic sie nie stalo. Wzrok skierowanyna Edwarda spotkal sie z moim tuz po tym jak przyjrzał sie kazdemuuwaznie. Z kazda chwila im dluzej na mnie patrzyl czulam jak jegospokoj odchodzi.

-Co...

-Cisza - nie dał dokonczyc Annie. Usiadl na miejscu Teresy i tymrazem z uwaga przygladal sie Olivierowi, ktory patrzyal caly czas namnie. - Olivier - zaczyna ze spokojem rozmowe ktorej wszyscy proczmnie potrzebuja. - Jak mama?

Mojecialo przeszly ciarki. Jego znikniecie bylo spowodowane mama. Edwardzapewne bada teren przed awantura.

- Juzjest dobrze, dziekuje - odpowiada nie wzruszony.

- Wtakim razie przejde do sedna.. chcecie cos powiedziec?

- Takprzy wszystkich bedziemy rozmawiac? - pytam oburzona

- Maszracje brakuje jeszcze Rebeki. chyba ze wolisz bez niej? Skoro wszyscyslyszeli pora na wyjasnienia. Nie uwazasz? - wzruszam ramionamiczekajac na reakcje Oliviera.

-Oboje niechetni teraz jestescie? To powiedz cos na temat tego czysypiacie tutaj ze soba?

- Nie- opowiadamy niemalże rownoczesnie

- Niesypiam z kims kto nie jestem moim chlopakiem i nie zasluzyl na to. -kontynuuje nie odwracajac wzroku od niego. Katem oka dostrzegam jakOlivier nerwowo sie poryszyl.

Nastapilacisza, wszyscy szeptali pomiedzy soba. Z gory zeszla Rebeka spokojnajak nigdy z naburmuszonym wyrazen twarzy trzymajac sie Teresy.

- A toze spedzam czas w salonie to chyba nie jest zabronione a wskazane bybyc na widoku kiedy chcesz cos zrobic sobie czyz nie? I zeby bylojasne, w nocy kiedy sie wykradlam przyjechal zalany w trupa kolegasamochodem. Nie uwazam ze zle zrobilam odwozac go, procz tego zenikomu o tym nie powiedzialam. Czy teraz wszyscy rozumieja? Mamnadzieje ze tak bo byl to ostatni raz kiedy sie tlumacze tu przedwszystkimi. To wszystko?

- Mamnadzieje ze juz bedzie spokoj a jesli juz to tak jak teraz naspokojnie porozmawiamy. To wszystko . Milego weekendu.

Wsatalamz kanapy przeciskajac sie do wyjscia gdzie czekal na Anna i Dylan

- Dzistez Ty ze mna jedziesz. - przytula mnie mocno, odwzajemniam uscisk iwskakuje do samochodu.

- Jakz Olivierem?

-Nijak, tata czemu nie przyjechal albo Nicole? - opieram sie o oparciewygladajac przez boczna szybe za Anna, ktora wracala sie po torebke.W drzwiach stal Olivier ze smetna mina, rozmawiajac z Edwardem.

- Caladroge powrotna przesiedzialam w ciszy sluchajac Anny i Dylana ktorzyzamierzali nie oszczedzac sie w ten weekend. Padly propozycje nawspolne spedzenie czasu, mimo wszystko odmowilam.

Potrzebowalamodpoczac od wszystkiego i moze uda mi sie przespac caly weekend. Sendobrze by mi zrobil.

- Nodobrze, dbaj o siebie i sie odzywaj. Do zobaczenia w niedziele. -sciska mnie przez otwarta szybe Anna, Dylan posyla oczko.

- Jakcos to dzwon - mowi i odjezdza nie czekajac na odpowiedz.

- Niewzielam telefonu - machalam reka. Do nogi przybiegla Skarpeta zkolkiem gumowym w pysku. - Hej mala, ja tez sie stesknilam...

-Czesc Clary -wita mnie Nicole

- ToTy jestes?

- Takprzed chwila wrocilam. Jak tam?

-Dobrze, ide do siebie. - mijam ja wbiegajac po schodach. Wchodzac dopokoju naszykowalam sobie wszystko co bylo mi potrzebne do kapieli.

***

Cieplawoda koila moje cialo na ktorym widnialo juz kilka wygojonych ran poostatnim. Przelezalam w wannie ponad godzine przez ktora przemyslalamkilka sytuacji i zachowania. Jednak znajac siebie nic wiecej proczmyslenia sie nie zmieni, wysztrczylo by ze spojrzalabym na siebie wlustrze.

Jestesgruba

obrzydliwa

saz toba z litosci

-Nie!- krzyknelam ochlapujac sobie twarz.

-Clary, wszystko wporzadku? - zza drzwi dobiega glos Nicole

-T-tak

- Annaz Dylanem przyszli pospiesz sie dobrze?

- Mhm-odpowiadam wyciagajac kurek z wanny.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz