7

189 5 0
                                    

Siedziałam na rogu łóżka skupiona na swoich nadgarstkach. Byly owinięte w bandaże jednak on ścisnął je tak ze nic nie mogło mnie uchronić.

Nie wiedziałam co mam dokładnie w tamtej chwilu robić. Trzymał mnie sprawiając mi ból jednak nie na tyle mocno ze mogłam sie wydostać. Nie wiem co mam teraz zrobić.

Marzenia się spełniają

O co mu dokladnie z tym chodzi. Powinnam sie przejmować?

Uważaj na niego to nie jest chłopak odpowiedni dla twojego towarzystwa.

Teraz dopiero zaczynają do mnie docierać slowa kobiety.

Jednak nie zaprzątam sobie nimi głowy. Wstaję z łóżka idac w stronę drzwi od łazienki.

Chce poprawić bandaże ktore zaczynają mi sie rozplątywać.

Siadam na sedesie powoli odwiązując białą podłużną szmatke która przykleja sie do mojego ciała przez zaschniętą krew.

Kiedyś za pierwszym razem sprawiało mi to minimalny ból, teraz go nie odczuwam. Jednak drapie sie za każdym razem kiedy tylko go zdejmuje.

Zaschnięta krew zaczyna stawać sie brązowa co nie wygląda smacznie. W dalszym ciagu obrzydza mnie jej wygląd po calym zajściu.

Odwijając z mojej ręki opatrunek zwijam go bym spokojnie mogła go założyć po umyciu ręki.

Podchodzę z wyciągnięta dłonią pod kran z którego wylewa sie letni strumień wody.

Wkładam delikatnie by oswoić sie z temperaturą wody a powietrza.

Plucze ja całą wewnątrz i na zewnątrz. Gdy juz widze maja skórę i drobne rany oraz blizny siegam po puchaty ręcznik którym wszystko wycieram.

Na moje szczęście żadna z nich nie zaczela od nowa krawawić.

Schylam sie pod umywalkę do szafeczki z której wyciagam czysty bandaż.

Czysty, nie jest tak dokładnie czysty ponieważ zawsze gdy umuje sie z krwi zakładam drugi bandaż. Jesli jest jaki kolwiek ślad świeżej krwi zakładam trzeci opatrunek.

Pokićkane ale latwe do zrozumienia.

Wychodzę z łazienki ściągając rękaw na odpowiednie miejsce.

Schodze chwiejnym krokiem na dół. Nie zastaje nikogo prócz Skarpety. Widzac mnie zaczyna machac ogonem na znak ze cieszy sie że mnie widzi.

Kieruje sie do kuchni przy czym towarzyszy mi sunia. Głaszcze ja za uchem czym jeszcze bardziej ja rozweselam.

Nie jestem jakos zachwycona z tego ze obcy dla mnie ludzie przebywają w juz teraz moim domu. Do tego z jakze mogę go nazwac psychopata. Nie mam nic przeciwko ale jednak chciałabym sie zadomowić bez gości.

Nie mam tez nic przeciwko temu ze przyszli. Rodzice Alexa zdecydowanie bardziej mi sie spodobali. Nie gadają jakiś głupot przez które moge poczuć sie skrzywdzona w jaki kolwiek sposób. Polubilam ich chociaż widzialam ich zaledwie 10 minut.

Wyszłam z kuchni do ogrodu gdzie wszyscy siedzieli przy zapalonym ognisku. Było juz przed 22 z czego słońca juz nie bylo. Panowała jedynie ciemność i jedyne światło dające ognisko.

- Wróciła nasza zguba! - uśmiechnął sie do mnie ojciec pokazując miejsce wolne obok Alexa.

Cudownie.

Nie chodzi o to ze mam usiąść obok niego ale sam fakt ze może cos powiedzieć lub co najgorsze moze mnie dotknąć i nikt tego nie bedzie widział.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz