37

7 0 0
                                    

Byłamwłaśnie w trakcie kontroli wieczornej u pielęgniarki. Przyznam zejest to jedna z mniej milszych wizyt u niej. Podczas rozbierania sięzorientowałam się ze na moim ciele widnieją świeże rany. Równieszybko zauważyła je kobieta, która od razu poszła po Edwarda.Kazała zostać mi w samej bieliźnie i czekać. Odkryłam sięzielonym kocem który leżał na krześle. Zza drzwi dochodziłygłosy pielęgniarki i Edwarda, byli wyraźnie poruszeni cała tasytuacja.

-Clary. - w drzwiach pojawia się mężczyzna z lekko poddenerwowanamina. - Chcesz mi coś powiedzieć - zamyka drzwi nie odrywając zemnie oczu.

Kobietasiada na swoim miejscu sporządzając notatke.

-Rozumiem... Twój ojciec zaraz tu będzie wiec do Ciebie należywybór czy pokażesz rany mi i pielęgniarce czy nam i ojcu.

- Itak będzie chciał zobaczyć wiec ten wybór nie ma znaczenia.

-Posłuchaj. - siada na kanapie przecierając twarz. - Jakbyś jeszczenie zauważyła to idę wam wszystkim na rękę. Byłaś w wieluośrodkach czy nie zauważyłaś ze u nas jest surowo ale tak by byłaprzyjazna atmosfera? Tu masz wybór to Twoje zdanie się dla nasliczy a nie rodziny. Ty masz czuć się dobrze. Rozumiesz?

Kiwamgłowa naprawdę rozumiejąc. W innych ośrodkach nie było tak jaktu jest naprawdę przyjaźnie. Czemu nigdy nie potrafię niczegodocenić.

-Czekam na decyzje w takim razie jeśli chcesz chwile naprzemyślenie...

-Teraz - odpowiadam przerywając mu wypowiedz.

- Wtakim razie kontynuuj badanie.

-Dobrze... zatem na czym stanęło

Kobietazaczęła na nowo badanie. Nie musiała mi już objaśniać co mamrobić bo już wszystko na pamięć znałam. Weszłam na wagępatrząc w sufit nie chcąc widzieć ile kilo pokaże waga. Po obustronach stał Edward i pielęgniarka.

- Waga39,7...

Mojeserce przyspieszyło a ciało przeszła gęsia skórka. Pierwszy razw życiu udało mi się coś osiągnąć. Patrzyłam teraz na ścianęna której wisiało lustro z moim odbiciem, które było takie jakiebym chciała. Mimo szczęścia które we mnie buzowało czułamobrzydzenie i niedosyt. Skoro udało mi się z tym to czemu tyleczasu nie udało mi się z innym celem. Tak długo męczyłam mójorganizm do takiego efektu który Odczuwam do teraz. Czasem byłonaprawdę ciężko ale dopięłam swego.

-Clary, przyjdź za chwile do nas

Edwardwychodzi zamienić słowo z pielęgniarka, a ja przez ten czas mogęsię ubrać. Przez chwile decyduje się stanąć przed lustrem iprzypatrzeć się sobie. Im dłużej się przyglądam, szczęściezastępuje gniew.

Zagruba! Jesteś paskudna.

Odzywasię głos w mojej głowie, przez który moje ciało przyszywa falagniewu a moja pieść ładuje na odbiciu które zmieniło sie wdrobinki potłuczonego szkła.

Kilkaz nich powbijało sie w rękę oraz gołe stopy. Moje ciepłoprzeżywa kolejna fala ciepła która tym razem powoduje zawrotygłowy i mdłości. Łapie sie za głowę która momentalnie zaczęłapulsować. Wszystko przede mną zaczęło wirować i rozmazywać.Wszystko działo sie bardzo szybko. Chciałam sie dostać jaknajszybciej na kanapę lub krzesło ale przez bijące mocno sercektóre najwyraźniej chciało sie wydostać nie mogłam sie skupić.

Zakrylamtwarz rękoma czując ze za raz zwymiotuje. Chwile później upadłama wszystko dookoła zrobiło sie czarne. Dochodziły mnie stłumionedźwięki stop i drzwi które po sekundzie ustały a mnie opanowałorozluźnienie i spokoj. To był ten moment.

Ciałodziewczyny leżało na zimnych kafelkach w łazience.

-Co sie dzieje!

Krzykirodziny Clary oraz osób mieszkających na górze dochodziły zdużego pokoju w którym panował chaos. Edward ktory wszedł za razza pielęgniarka zaczął reanimować dziewczynę. Z osóbzamieszkujących budynek tylko Anna domyślała sie co mogło siestać jednak żadne z nich nie przypuszczało ze Clary umiera.

Ojciecdziewczyny wraz z Nicole siedzieli w jadalni starając sie dodzwonićdo jej matki. Olivier co jakiś czas przychodził skontrolować ichczy czego śnie potrzebują. Grupa która powstała w saloniepoprosił o udanie sie do pokoi i przyjście tylko gdy coś poważnegosie stalo. Siedział właśnie z Anna na kanapie której podał lekiuspakajające. Skontaktował się tez z Dylanem.

-Siema - przywitał się z Olivierem po czym podbiegł do Anny - Cosię stało - obejmuje dłońmi jej twarz.

-Cl... Cl... - szlocha chowający twarz w podkulone kolana

-Coś się dzieje z Clary. Nikt nic nie wie nawet James.

Olivierz nerwów które w nim panowały wyszedł na zewnątrz. W tym samymmomencie na podwórko przyjechała karetka. Obok niego pojawiła siępielęgniarka która zaprowadziła ratowników do łazienki. Olivierszedł tuż za nimi, zatrzymały go zamykające się drzwi, jednak tojaki widok go zastal spowodował zawrót głowy.

-Olivier! - podbiega do niego Nicole wraz z Jamsem którzy chwycili goi przenieśli na schody. - Wszystko dobrze? - przykładając mu mokryręcznik do czoła

-Ona... - zaczyna od razu ukrywając nie wiedząc jak ma to taknaprawdę nazwać. Widział pełno krwi i odłamków szkła na ziemi.Bezwładne ciało Clary reanimowanie przez Edwarda.

Czyto znaczy ze ona umiera? To nie może być prawda!

-Olivier... - klęka przed nim Nicole biorąc w dłonie jego rękę

-Ona umiera...

Potych słowach wszyscy zamarli.
























DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz