2

1K 42 82
                                    

— Nienawidzę tego miejsca — mruknął Syriusz, na co Remus wywrócił oczami. Podczas drogi do Ministerstwa Black z piętnaście razy raczył poinformować go o nienawiści do całego politycznego ugrupowania czarodziejów, poczynając od samego Knota, na sprzątaczkach Wizengamotu kończąc. Wszystko, co związane z Ministerstwem Magii kojarzyło się Blackowi z fałszem, obłudą i jednym, wielkim bagnem.

— Wspomniałeś o tym z kilka razy... — odetchnął Lupin. — Albo kilkanaście. 

— Naprawdę?

Remus uniósł brwi, darując przyjacielowi pełne dezaprobaty spojrzenie. 

— Nie rozumiem twojego buntu, bo pod moją postacią uwielbiałeś ucinać sobie pogawędki z naszym przyjacielem... 

Tym razem Syriusz wywrócił oczami, wyraźnie zniesmaczony faktem, że Luniak nazwał Lightwooda ich przyjacielem. Auror nawet nie stał obok takowej definicji.

— Co innego pod prawdziwym sobą... — mruknął Syriusz, niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. Co chwilę po korytarzu przechadzali się czarodzieje i każdy, bez wyjątku, dziwnie się na niego patrzył. Powoli miał tego dość. — Coś nie tak z moją twarzą? — zapytał, gdy podstarzała czarownica o różowych włosach potknęła się i prawie poleciała prosto na nos, kiedy tylko rozpoznała Blacka. 

— Trochę głupkowata z natury. Poza tym w normie — odparł Lupin, zerkając na zegarek.

— Nienawidzę cię. 

— Kochasz mnie — wyszczerzył się Lupin. 

— Nie tak bardzo, jak Tonks.

W pierwszym odruchu Remus chciał zrzucić przyjaciela z krzesła, ale ograniczył się jedynie do wbicia mu łokcia w żebra. W końcu panowie byli dorośli i na dodatek znajdowali się w miejscu publicznym.

— Jesteś pewien, że on...

Drzwi gabinetu otworzył się, stanęła w nich sekretarka, którą Syriusz dobrze znał. Lupin i Black wstali, automatycznie wygładzając swoje szaty. Uśmiechnęli się przyjaźnie do kobiety, jednak ona utkwiła spojrzenie w Syriuszu. 

— Pan Lightwood prosi... — zatrzepotała rzęsami, na co Remus prawie zadławił się własną śliną. 

Black natomiast uśmiechnął się szerzej i nie zwracając uwagi na maniery, przepchnął się między kobietą, a drzwiami, i wszedł do środka.

— Och, witam serdecznie, panie Black! — Lightwood wstał i z otwartymi ramionami podszedł, by powitać nieco zdziwionego Syriusza. — Tak się cieszę! To niesamowite powitać ocaleńca, w dodatku kandydata to Orderu Merlina!

— Y... yhy... — Black pokiwał głową, wpatrując się w aurora, jakby zwariował. Pozwolił, bo rozemocjonowany czarodziej złapał i potrząsnął jego dłonią. Oczywiście był to wyjątkowo długi uścisk, więc po kilku przydługich sekundach, Syriusz wyrwał rękę. 

— Proszę siadać, bardzo proszę! 

Remus i Syriusz zajęli fotele, które wskazał im Lightwood. Sam auror natomiast usiadł za biurkiem, wciąż nie przestając się głupkowato uśmiechać.

— Wiesz, co nas do ciebie sprowadza... — zaczął powoli Remus, jednak Lightwood nie pozwolił mu dokończyć. 

— Naturalnie! Rozumiem, że nasze poszukiwania ruszają pełną parą! Rozumiem, że pan Black został wtajemniczony we wszystko? Wspaniale! Przeszukałem nasze kartoteki w poszukiwaniu czegoś na temat panny Walker, która została pochowana pod nazwiskiem twojej żony, Syriuszu... — W tym miejscu auror przerwał swój wywód, upewniając się, że Black nie ma nic przeciwko takiemu zwrotowi. Kontynuował, gdy nie doczekał się żadnej reakcji. — Oczywiście pochodzi z tych Walkerów... szybciej ustaliliśmy, że miała córkę z bratem bliźniakiem Annabeth, oficjalnie uważanym za martwego. Porzućmy jednak jego historię i zajmijmy się tym co ważne... Zakładając, że Annabeth wciąż żyje...

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz