23

463 44 27
                                    

Dom Weasley'ów stanął w płomieniach, a Syriusz nie mógł zrobić nic innego, jak zaprosić przyjaciół na Grimmauld Place. Zgodnie stwierdzili, że po świętach zajmą się odbudową Nory i mimo nieszczęścia spędzą czas z dziećmi, póki te nie wyjechały do szkoły. 

Tak więc późnym wieczorem wszystkie sypialnie domu Blacków zostały rozdysponowane, przy akompaniamencie skrzeków portretu pani Black i marudzenia Stworka. Dzieci państwa Weasley, zmęczone wydarzeniami ułożyły się w łóżkach, natomiast dorośli pozostali w salonie, gdzie wraz z Syriuszem raczyli się trunkiem z komody gospodarza. 

Heather zeszła cicho po schodach, chcąc jeszcze napić się soku przed snem. Weszła do kuchni, gdzie zastała Syriusza, grzebiącego w spiżarce. Uśmiechnęła się pod nosem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ojciec jeszcze nie zauważył jej obecności, więc oparła się szarmancko o blat i tak po prostu czekała. 

W końcu Black wyprostował się, czemu towarzyszyło ciche stęknięcie. Odwrócił się przodem do córki, w dłoniach trzymał kolejną butelkę z alkoholem.

— Dziecko? — zdziwił się.

— Bimberek babuszki? — zapytała, wskazując podbródkiem butelkę. — Masz świadomość że za kilka dni musisz nas odstawić na pociąg i do tego czasu powinieneś wytrzeźwieć?

— Och kochanie, nie znasz jeszcze mojej twardej głowy. — Black machnął ręką, odkładając na chwilę alkohol. 

Z uśmiechem na twarzy podszedł do córki i ucałował ją w czubek głowy. 

— Boję się — szepnęła, gdy tylko Syriusz się od niej odsunął. 

Mina czarnowłosego natychmiast zrzedła. Oczywiście, że Heather się bała. On też się bał, choć starał się tego nie pokazywać. Usiłował cieszyć się tym, co miał. Chwilami spędzonymi z rodziną, z bliskimi. Wiedział, że na płacz jeszcze przyjdzie czas.

— Oni przyszli po Harry'ego, tato.

— Przyszli, żeby nas wystraszyć, skarbie. Voldemort chce, abyśmy przed nim drżeli. Uważa to za połowę sukcesu... ale... prawda jest taka, że tylko głupcy się nie boją. 

Heather westchnęła, ostatni raz wtulając się w Blacka. Syriusz odwzajemnił uścisk, po czym odsunął się od córki, przyglądając się jej z uśmiechem.

— Idź się przespać, za nami ciężka noc. Porozmawiamy jutro, dobrze?

Heather pokiwała głową. Życząc Syriuszowi dobrej nocy, powoli ruszyła w stronę schodów. Nie pokonała jednak ani jednego stopnia, bo pewien pomysł zaświtał jej w głowie. Przystanęła wyczekując, aż znów usłyszy rozmowy dobiegające z salonu. Gdy zyskała pewność, że Syriusz znów zasiadł z Molly i Arturem, stanęła w progu kuchni. Wyciągnęła różdżkę i jednym ruchem otworzyła drzwiczki komody, by po chwili przywołać butelkę z osławionym alkoholem Walburgii Black. 

Wyraźnie z siebie zadowolona, ruszyła na górę.

Planowała poczęstować jedynie bliźniaków i Harry'ego, jednak ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że zarówno Freda i George'a nie było w pokoju. Ron wyjaśnił, że obaj ruszyli na Pokątną, by pilnować swojego sklepu. Black wzruszyła więc ramionami i niewiele myśląc wpakowała się do łóżka zdziwionego Harry'ego i wcisnęła mu w dłoń butelkę.

— Chcesz, żeby Syriusz faktycznie wylądował w Mungu? — zapytał, patrząc z powątpiewaniem na dziewczynę.

— Nie chcesz, to nie. — Wzruszyła ramionami, wyrywając chłopakowi butelkę. Spojrzała na Ronalda i mimo mieszanych uczuć, wręczyła mu ją. — Bimberka?

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz