— Wygląda koszmarnie — szepnęła Heather, ściągając kaptur.
Oliver pokiwał głową, wchodząc w głąb sklepu, który jeszcze wczoraj prosperował normalnie. Chłopak dzień wcześniej mijał kolorowe witryny, które mimo ciężkiej sytuacji na świecie, zachęcały do wejścia. Sam nie był fanem narzędzi ogrodniczych oraz magicznych roślin, ale jego dziadek uwielbiał zaglądać do sklepu poczciwego staruszka - pana Weatherbee, który dotąd prowadził przybytek.
Czarodzieje weszli do środka, uważnie rozglądając się dookoła. Przed nimi znajdowały się szczątki magicznych roślin, donic. Niektóre przedmioty były spopielone i zniszczone do tego stopnia, że Black nie była w stanie ich zidentyfikować. I co najgorsze, ani śladu obecności właściciela.
— Mój dziadek często mnie tu przyprowadzał, gdy byłem młodszy — mruknął Oliver, podchodząc do lady. Zaczął przeglądać pozostałości książek, którym udało się przetrwać nalot Śmierciożerców. — Uwielbiał spędzać czas w ogródku.. potrafił spędzić godziny na rozmowie z panem Watherbee...
Black ruszyła na tyły sklepu, wciąż uważając, gdzie stąpa.
— Dlaczego go zaatakowali? — zapytała.
— Nie mam pojęcia — przyznał szczerze Oliver, wciąż przeglądając księgi. Niestety, niewiele z nich wyczytał, były zbyt nadpalone. — Nic nie rozumiem z tych zapisków... ale to chyba zwykła księga przychodów i rozchodów.
Black kiwnęła głową. Na zapleczu również nie znalazła niczego ciekawego. Zniszczone, ogrodnicze przedmioty, nasiona, zbezczeszczone rośliny. Uśmiechnęła się natomiast, gdy w kącie dostrzegła nieruszoną główkę chińskiej kąsającej kapusty. Wyciągnęła różdżkę i unieszkodliwiła roślinę zaklęciem, po czym złapała pod ramię i wróciła do Olivera.
— Chyba, że zabrakło im warzyw na kapuśniak — powiedziała, kładąc roślinę na ladę.
Wood zmarszczył brwi, unosząc wzrok. Po chwili pokręcił głową z dezaprobatą, na co Heather uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.
— Przepraszam. Dawno nie wychodziłam z domu.
— I dlatego widok kapusty siada ci na mózg? Kiepskie wytłumaczenie — odparł Oliver, któremu wcale nie było do śmiechu. Atak Śmierciożerców był w tamtej chwili nie do wyjaśnienia. Zwykle atakowali wioski mugoli. Jeśli już pojawiali się w dobytkach czarodziejów, mieli ku temu powody. Ważne powody.
— Nie bądź bezczelny, bo ją odczaruje i odgryzie ci tą przemądrzałą buźkę — odpowiedziała Heather, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Poza tym, jako jedyna była nieruszona. Może to właśnie ona przepędziła stąd Śmierciożerców?
— Jeśli kapusta dałaby radę ze Śmierciożercami, to na Sama - Wiesz - Kogo moglibyśmy wysłać Kolcokrzew. I to przy założeniu, że nie słuchał na zielarstwie...
Black już otwierała buzię, żeby odpowiedzieć, jednak wzrok Wooda ją powstrzymał.
— Zostaw to i spróbuj coś odnaleźć... — poprosił chłopak, odkładając książkę. — Coś, co pozwoli nam zgadnąć, co stało się z Watherbee.
W jednej chwili Heather spoważniała i zrozumiała, dlaczego Wood zachowywał się, jakby połknął kij. Martwił się o właściciela sklepu, który zniknął. I choć dotąd Black była pewna, że staruszek ukrywa się w domu, albo u rodziny, wyglądało na to, że Oliver brał pod uwagę najgorszą z opcji. Nie tracąc czasu dziewczyna jeszcze raz obeszła sklep w poszukiwaniu jakichkolwiek przedmiotów, które mogły świadczyć o obecności właściciela.
Nie znalazła jednak nic. Ani różdżki, ani śladów walki, co choć trochę ją uspokoiło. Wyciągnęła za to różdżkę i przy pomocy zaklęcia zdołała odczytać, ile godzin temu zniszczono szyby. Dzięki czarowi odkryła, że późnym wieczorem, o dwudziestej trzeciej nastąpił atak Śmierciożerców.
CZYTASZ
Zaginiona || Syriusz Black
FanfictionPo wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie barykady, jednak dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Ostatkami sił, kosztem przyjaźni i miłości pr...