Heather odetchnęła głęboko, wpatrując się w śniadanie, którego nawet nie zamierzała rozpocząć. Przewracało jej się w żołądku na samą myśl, że za kilkadziesiąt minut rozegra swój pierwszy mecz w barwach Gryffindoru. To niby nic takiego. Na treningach szło jej dobrze, mimo różnic potrafiła zgrać się z Ginny. W powietrzu czuła się, jak ryba w wodzie, niestraszna jej była miotła i przeróżne akrobacje. Co więc mogło pójść nie tak?
Uśmiechnęła się nerwowo w stronę Pottera, który delikatnie szturchnął ją w ramię. Chłopak odwzajemnił gest, chcąc dodać jej otuchy.
— Wszystko będzie dobrze, zobaczysz...
Kiwnęła głową, choć nie była przekonana. Od tłumaczeń powstrzymał ją jednak Ronald, siadający po drugiej stronie. On to dopiero wyglądał na przerażonego.
— Jemu to powiedz, nie mnie... — zasugerowała, kręcąc nosem. — Wygląda jak Irytek po spetryfikowaniu...
Harry zerknął na przyjaciela. Był nieco rozbawiony zachowaniem Rona i Heather, jednak wciąż wiedział, że będzie dobrze. Nie miał wątpliwości, że dadzą z siebie wszystko. Jemu przed pierwszym meczem także towarzyszył stres.
— Rezygnuję po dzisiejszym meczu, McLaggen niech za mnie gra...
— Luz, założyłam się z Thomasem, że po pierwszym meczu odpadniesz... dzięki tobie mam pięć gal...
— Heather! — zawołała oskarżycielsko Hermiona.
Black wzruszyła ramionami. Przecież nie mogła odpuścić sobie drobnej złośliwości w stronę Ronalda.
— Jesteście w jednej drużynie. Musicie współpracować...
— Współpracować, to będę z Ginny, słońce... — odparła Heather, która powoli zyskiwała coraz to więcej pewności siebie. Widać sprzeczki z Ronem działy na nią uspokajająco. — A muszę to zrzucić Flinta z miotły. To moje dwa priorytety na dziś.
— Mówisz? — zagadnął Harry, unosząc brew.
Heather pokiwała energicznie głową.
— A spróbowałabyś może wrzucić kafla do obręczy? — zasugerował.
— Może wcisnę to pomiędzy nabijanie się z Rona, a zaklinanie miotły Zabiniego.
— Byłoby cudownie — odetchnął Potter, wywracając przy tym oczami.
Heather uśmiechnęła się szeroko, wprost nie mogąc się powstrzymać od cmoknięcia chłopaka w policzek. Był cholernie uroczy, gdy wywracał oczami.
— Nie przy ludziach — jęknął Ronald.
— Wyglądasz tak uroczo w tym sweterku... — Black wzruszyła ramionami, wciąż nie tracąc wzroku z Pottera. — Przynajmniej nie zlewa ci się z włosami, jak niektórym... — dodała, patrząc znacząco na Weasley'a.
— Okej, zaraz lecimy... — wtrącił Harry, chwytając puchar. Podsunął go Ronaldowi i uśmiechnął się szeroko. — Wypij sok.
Ron kiwnął głową i sięgnął po puchar. Zanim zdążył upić choćby łyk, Luna zwróciła jego uwagę.
— Blado wyglądasz, Ron. Dlatego wlaliście mu coś do soku? Jakiś tonik?
Harry zacisnął wargi, gdy Hermiona spojrzała przerażona na Weasley'a, który z kolei z nadzieją wpatrywał się w Pottera. Kiedy tylko okularnik podniósł delikatnie dłoń, rudzielec zauważył fiolkę z eliksirem.
— Nie pij tego Ronald! — syknęła Hermiona, na co Ron wypił sok jednym haustem. — Mogą was za to wywalić!
— Nie łudź się skarbie... — mruknęła Heather. — Takiemu nieszczęściu jak on to nawet Płynne Szczęście nie pomoże...
CZYTASZ
Zaginiona || Syriusz Black
FanfictionPo wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie barykady, jednak dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Ostatkami sił, kosztem przyjaźni i miłości pr...