4

814 51 47
                                    

Aven z niepokojem patrzył na Annaelle, która od kilku godzin leżała w łóżku i patrzyła w jeden punkt. Naturalnie próbował zagaić ją rozmową, zapytać, co takiego się stało, ale kobieta wciąż go zbywała. Wkrótce i zwykle radosna Cynthia zaczęła przyglądać się przyszywanej mamie ze strachem. Stała cicho w drzwiach pokoju i ściskając pluszowego królika, wędrowała przerażonym spojrzeniem od brata, do Annie.

— Annie, może przyniosę ci coś do jedzenia? — zapytał Aven, podejmując kolejną próbę kontaktu z kobietą. Podszedł i usiadł u jej boku.

Annaelle poruszyła się nieznacznie tylko po to, by pokręcić głową. Po porannej rozmowie z Chrisem, wciąż czuła się fatalnie. Chwila samotności w niczym jej nie pomogła, wciąż miała mętlik w głowie i mieszane uczucia. W jej sercu i umyśle kłębiły się tysiące myśli i emocji, przeplatając się wzajemnie. 

W głowie wciąż krążyły słowa lekarza, a świadomość, że gdzieś po świecie chodzi jej dziecko nie dawała spokoju. 

— Annie?

W końcu spojrzała na Avena, jednak zaraz tego pożałowała. Wpatrując się w chłopaka nie mogła pozbyć się dziwnego wrażenia, że jej dziecko mogło być w podobnym wieku. 

Odwróciła się na drugi bok, gdy pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. 

Aven westchnął ciężko rozumiejąc, że Annie prawdopodobnie nie powie mu nic więcej.

— Może króliczek poprawi ci humor? — zapytała cicho Cynthia, nieśmiało robiąc kilka kroków w stronę Annaelle. 

Brunetka wciąż leżała, odwrócona do dzieci plecami. Aven uśmiechnął się nieznacznie do siostry. Nie miał żadnego pomysłu, jak wpłynąć na Ann i jej zachowanie. Nie wiedział, co było jego źródłem, ale obawiał się, że mógł to być nawrót choroby. W końcu tata wiele razy opowiadał mu historię Ann. Chłopak nie mógł doczekać się, aż ojciec wróci do domu.

Jak na zawołanie, dzieciaki usłyszały trzask drzwi. Cynthia natychmiast zbiegła na dół, by przywitać ojca. Z pewnością skłoniło ją ku temu niecodzienne zachowanie Annie. Mała była po prostu przestraszona, bo jeszcze nigdy nie widziała przyszywanej mamy w takim stanie.

Christopher minutę później zjawił się w pokoju, trzymając Cynthię na rękach. Spojrzał pytająco na Avena, który w odpowiedzi wzruszył ramionami. 

— Leży tak odkąd  wróciliśmy... — wyjaśnił jeszcze chłopak, głaszcząc Annie po ramieniu. 

— Zabierz Cynthię do pokoju, włącz jej bajki — nakazał Chris, stawiając dziewczynkę na ziemi. 

Aven wstał, powoli kiwając głową. Wolałby zostać i pomóc ojcu, jednak domyślał się, że zachowanie Annie musiało dotyczyć jej relacji z Chrisem, nie choroby. Chłopak wyciągnął dłoń do siostry. Cynthia spojrzała na niego niepewnie.

— Nie chcę bajek, tato... co z Annie? 

— Spokojnie, kochanie... — uśmiechnął się Chris. — Jest po prostu zmęczona... porozmawiam z nią, a ty idź z Avenem obejrzeć bajki...

Dziewczynka pokiwała głową i w końcu pozwoliła wyprowadzić się z pokoju. Gdy tylko dzieciaki zniknęły na dole, Christopher zamknął za nimi drzwi. Wzdychając ciężko, podszedł i usiadł na łóżku. Wiedział, że przed nim trudna rozmowa. Łudził się, że od rana Annie zdołała wszystko sobie przemyśleć i w końcu zrozumie, że wszystko co robił, robił dla jej dobra. Niestety stan kobiety podpowiadał, że wręcz przeciwnie. Nie musiał widzieć jej twarzy, by wiedzieć, jak wściekła i rozgoryczona była. 

— Nie dotykaj mnie — syknęła Annie, gdy tylko poczuła dłoń Chrisa na ramieniu. 

Mężczyzna zacisnął wargi, jednak jego ręka nie drgnęła. Annaelle zareagowała ponownie, tym razem siadając. Odwróciła się do mężczyzny przodem, ukazując tym swój opłakany stan. Jej oczy były opuchnięte od płaczu, zaczerwienione, a włosy mokre od łez. 

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz