65

329 37 13
                                    

— Przecież dobrze wiedziałaś o moich planach — odpowiedział Harry, który powoli tracił cierpliwość. 

— Ale nie, że polecisz tam trzy dni później! — warknęła Heather, wyrzucając ręce w górę.

— Na co miałem Twoim zdaniem czekać? Nie zamierzam wracać do szkoły, Heather!

— Ale tu nikt nie mówi o szkole! — oburzyła się znów Black, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Krótko mówiąc, była zła. Ostatnio była zła, rozżalona, smutna, odczuwała zwątpienie. Wszystkie te emocje kłębiły się w niej i wiedziała, że w końcu wybuchnie. A Harry akurat stanął jej na drodze.

— Więc co twoim zdaniem miałem zrobić? Siedzieć i czekać? Muszę się czymś zająć!

— To sobie poczytaj! Pospaceruj! Nie wiem, pomóż Stworkowi sprzątać! Cokolwiek!

Harry wpatrywał się w Heather i naprawdę nie dowierzał, że kłócili się o coś takiego. Sądził, że Black poprze jego pomysł. W końcu powoli wszystko musiało wrócić do normy, wszyscy musieli zacząć żyć od nowa.

— Ta rozmowa do niczego nie prowadzi — powiedział w końcu Harry, odwracając się ku wyjściu z pomieszczenia.

— Jasne! Uciekaj! W końcu dobrze ci wychodzi znikanie na kilka miesięcy!

Harry odwrócił się jeszcze na chwilę, nie dowierzając słowom, które wyszły z ust Heather. Wydawało się, że dopiero wtedy Black zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co właściwie powiedziała. Ale Potter nie zamierzał drążyć. Po prostu wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę samą. 

~*~

— Żartujesz, prawda? 

— Dlaczego miałbym? — zdziwił się Syriusz, patrząc na córkę niezrozumiałym spojrzeniem. — Bardzo miło, że o mnie pomyślała. Co prawda nigdy nie miałem do czynienia z hordą rozwydrzonych dzieciaków, ale... dementory ogarnąłem, poradzę sobie i z tym.

Heather potarła czoło, ponownie zirytowana. Sądziła, że jej ojciec wyśmieje propozycję profesor McGonagall, dlatego poinformowała go o tym dość spokojnie.

— Ale... ale ty... ty się ze Snape'em pozabijasz! 

— Oj skarbie, Smarkerus stanowi minimum moich zmartwień. 

— Widzisz?! Nawet nie potrafisz wymówić jego imienia bez obrażania go! I chcesz mi wmówić, że posada nauczyciela to dobra opcja?!

Syriusz zlustrował córkę spojrzeniem. Wyprostował się nieco na krześle. Sądził, że jego córka popiera propozycję. W końcu musiał zacząć normalnie żyć. 

— Skarbie... — zaczął ostrożnie, wstając. — Wiem, że rany po Remusie i reszcie twoich przyjaciół są świeże... i że długo zajmie, zanim... staniemy na nogi, ale... musimy próbować... musimy...

— Gadasz jak Harry — syknęła Black, odruchowo oplatając się ramionami. 

— Co w tym złego? Skarbie, Harry chce...

— Harry chce zostać aurorem i tropić tych, którzy pozostali po Voldemorcie! Narażać się! Znowu! A ty?! Ty miałeś skupić się na mamie i naprawie relacji z nią, a tymczasem chodzicie obok siebie, jak duchy!

Black zmarszczył brwi. W tej akurat kwestii nie zgodziłby się z córką. Zwolnił, dał sobie i Annabeth czas. Dzięki temu ich ostatnia kolacja okazała się sukcesem, a on zyskał nadzieję na jeszcze lepszą przyszłość. 

— Między mną i twoją mamą jest... coraz lepiej...

— No chyba tylko ty tak twierdzisz! — warknęła, wyciągając oskarżycielsko palec w stronę ojca. 

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz