27

400 39 29
                                    

Hermiona wpadła do Wielkiej Sali niczym burza. Zupełnie zignorowała fakt, że Heather i Harry byli zajęci rozmową. Z impetem rzuciła książkę na stół, powodując że jej przyjaciele podskoczyli ze strachu.

— Co za wredna, mała jędza! — warknęła, sięgając po miseczkę z budyniem.

Dwójka Gryfonów obserwowała ją uważnie, nie mając odwagi na wyduszenie choćby słowa.

— Rozumiecie że zgarnęła mi książkę o starożytnej magii sprzed nosa?! Nie wiem, kogo ona próbuje oszukać! Wszyscy dobrze wiedzą, że takie ameby umysłowe nie czytają! — kontynuowała Granger, co jakiś czas przerywając przemowę, aby przełknąć posiłek. — Ronald mógłby trzymać tą swoją byłą larwę z dala ode mnie! Zrobiła mi ewidentnie na złość! To przecież nie moja wina, że zerwali...

— Wstałaś z łóżka lewą nogą? — zapytał w końcu Harry.

Brunetka zmrużyła oczy, oblizując łyżeczkę. Nie wątpiła w dobre intencje Pottera, typowym dla siebie sposobem chciał sprowadzić jej myśli na inny tor, jednak w tamtym momencie nie miała ochoty na nic.

— Dobrze ci radzę Harry, nie denerwuj mnie — zastrzegła, celując sztućcem w chłopaka.

Potter wywrócił oczami i zerknął na swoją dziewczynę, która uważnie obserwowała ich wymianę zdań.

— Obronisz mnie? — zasugerował.

— Nie. — Heather pokręciła głową. Wolała mierzyć się z naburmuszonym Harrym, niż wściekłą Hermioną. — Nie patrz tak! — zawołała, widząc minę Pottera. — Kończę Hogwart w tym roku i naprawdę nie chce spędzić siódmej klasy, uciekając przed Hermioną.

Granger uśmiechnęła się, słysząc tę uwagę. Mugolaczka była wściekła tylko na dwie osoby i nie miała zamiaru wyładowywać swojej złości na przyjaciołach, którzy jako jedyni w tamtym momencie, ją wspierali. Aczkolwiek wyobrażenie uciekającej przed nią Black, było zabawne, choć zdecydowanie bardziej wolała aby to jej były, przyszywany brat przed nią uciekał.

— Nie wyobrażam sobie Hogwartu bez ciebie — przyznała po chwili Granger, zupełnie zapominając o swoim problemie. Zerknęła na czarnowłosą, która nadal delikatnie się uśmiechała.

Ona też nie mogła wyobrazić sobie swojego życia po ukończeniu szkoły. Nie z dala od Harry'ego, swoich przyjaciół. Tam czekał na nią zupełnie inny świat, a u progu jego bram stał Voldemort, gotowy zabrać tych, których kochała.

Zamrugała, gdy poczuła, jak Harry ściska jej dłoń. Zerknęła na niego, a Potter uśmiechnął się pokrzepiająco. Dla niego także cała sytuacja była trudna, zwłaszcza że Heather po zakończeniu szkoły bezapelacyjnie pragnęła wstąpić w szeregi zakonu, co spotkało się z głośnym sprzeciwem Syriusza. Jednak nie na wiele zdało się marudzenie Blacka, który nie był w stanie zapanować nad dorosłą już córką. Potter także nie był zadowolony z planów swojej dziewczyny, jednak wiedział że Heather ma o co walczyć, a powstrzymywanie jej byłoby zupełnie bezcelowe.

— Harry, to Katie... Katie Bell...

Black była do tego stopnia zaabsorbowana swoimi myślami, że nie zwróciła większej uwagi na Pottera, który niczym na skrzydłach podbiegł do Gryfonki. Zajęła się posiłkiem, wciąż rozmyślając o niedalekiej przyszłości. Dopiero, gdy Granger syknęła ciche Draco, Heather uniosła spojrzenie.

— Wyszedł — powiedziała Hermiona, rumieniąc się delikatnie. — A Harry za nim.

W pierwszym odruchu Black kiwnęła głową. Harry za nim. Przecież nic nie mogło się stać, prawda? Nic. 

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz