42

337 38 29
                                    

— Stworku? Stworku jesteś tutaj? 

— Może wydrzyj się jeszcze głośniej! — syknął George, który szczerze mówiąc krzyknął głośniej niż Heather. 

Dziewczyna jednak nie miała zamiaru się o to spierać. Musiała przyznać, że przebywanie samemu na Grimmauld Place powodowało, że miała gęsią skórkę. Dom sprawiał zupełnie inne wrażenie, gdy wokoło nie było Syriusza i Harry'ego. Był zimny i przerażający.

— Jesteśmy sami — powiedziała spokojnie Black, machając chłopakowi różdżką przed nosem. Na samym wejściu sprawdziła dom zaklęciem. Nie zdradziło ono obecności żadnego czarodzieja. 

— Wciąż nie wiem, co tu robię... — jęknął Weasley, podążając za dziewczyną. — Kiedyś oboje wpakujemy się w bagno przez te twoje pomysły, zobaczysz... a matka? Jak się dowie urwie mi łeb! Tobie też, chyba że zdążysz odlecieć... 

— Marudzisz jak stara baba — syknęła Heather. Z różdżką wyciągniętą przed siebie weszła do kuchni. — Stworku!

— Nie ma tu tego karalucha... chodź... — Chłopak nie dokończył, bo zza starego piecyka coś wyjrzało. Weasley natychmiast poznał pożółkłe oczy i wyciągnięty kawałek szmaty.

— Cześć Stworku — uśmiechnęła się Black, kucając. 

Skrzat wyglądał dokładnie tak samo, jak kilka miesięcy temu. Nie zmienił się ani odrobinę, choć Heather miała cichą nadzieję, że może trochę zatęsknił i przez to stanie się milszy.

— Miło cię widzieć — powiedziała, wciąż wpatrując się w nieco zakłopotaną istotkę.

— Mów za siebie — mruknął gdzieś z tyłu George.

— Nie zwracaj uwagi na tego zgreda — poprosiła dziewczyna. — Jest zły, bo nie potrafi mi odmawiać. Powiedz mi, czy... od naszego odejścia ktoś cię odwiedził?

Stworek zastrzygł uszami. Wędrował pożółkłymi oczami od Geroge'a, do Heather. 

Black natomiast zrozumiała, że wyciągnięcie czegokolwiek od skrzata nie będzie takie łatwe.

— Inaczej... — westchnęła, wstając. Mocniej zacisnęła dłoń na różdżce. Jeśli chciała czegokolwiek się dowiedzieć, musiała być bardziej stanowcza. — Komu służysz?

Stworek zacmokał.

— Komu służysz?! — warknęła Black, wymierzając różdżką w Stworka. 

Skrzat mimowolnie się skulił, jednak nie tracił uważnego spojrzenia z dziewczyny.

— Dumnemu rodowi Blacków... — szepnął.

— Dobrze. Kim ja jestem?

— Zaniki pamięci ma? — mruknął sam do siebie George, jednak Black nie zwróciła na niego uwagi.

— P-panienka Black... Panienka Heather Black.

— Dokładnie. — Kiwnęła głową, niebezpiecznie marszcząc brwi. — Dlatego, jeśli chcesz dożyć jutrzejszego poranka, powiesz mi całą prawdę, zrozumiano?

Stworek utkwił spojrzenie w różdżce. Minęło dużo czasu, odkąd rzucano na niego bolesne zaklęcia, kopano go i bito, ale wciąż pamiętał tamten ból. I nie chciał przeżywać go od nowa.

— T-tak...

— Kiedy ostatni raz widziałeś Mire i w jakich okolicznościach? — zapytała twardo Black, wciąż usiłując grać wściekłą. Prawda była taka, że nie chciała mieć w Stworku wroga. Po prostu nie widziała innego sposobu, by zmusić go do współpracy. 

Zaginiona || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz