— Boję się, że się w coś wpakujesz... — powiedział Harry, uważnie wpatrując się w Heather.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, zdezorientowana. Jeśli ktokolwiek pakował się w kłopoty, to był to Potter.
— Moje pakowanie się, jak to określiłeś — zaczęła, wrzucając ostatnie rzeczy do walizki — ograniczało się do wyczarowania bagna na korytarzach Hogwartu i szlabanu z Marchewami.
Potter skrzyżował ręce na piersi. Hermiona i Ron byli już gotowi do drogi. Zgodnie z tym, co ustalili, Bill i Heather mieli zaczekać na Remusa, zebrać Zakon i dołączyć do nich w Hogwarcie. Problem jednak leżał w tym, że Harry wciąż miał wątpliwości, co do tego pomysłu. Bał się. Najzwyczajniej w świecie się bał, a to uczucie spotęgowało się, gdy Black poinformowała go, że zamierza jeszcze zawiadomić ojca. I nie chciała podzielić się, jaki znalazła na to sposób.
— Heather to nie czas na żarty — powiedział poważnie.
Black pokiwała głową, uśmiechając się słabo. Zdecydowanie nie był to czas na żarty, ale nie mogła zareagować inaczej. Nie chciała martwić Pottera. Na jego barkach spoczywało zbyt wiele, dlatego nie mogła jeszcze bardziej go dobijać. W kwestii zawiadomienia Syriusza musiał po prostu jej zaufać.
— Wiem — szepnęła, zbliżając się do chłopaka. Objęła jego policzki, gładząc je delikatnie. — Ufasz mi, Potter?
— Wiesz, że tak — odpowiedział drżącym głosem. — Ale... boję się...
— Ja też. Każdy z nas się boi, ale...
— Więc zostań — spróbował znów okularnik, jednak Black natychmiast pokręciła głową.
Już tyle razy o tym rozmawiali. W głębi duszy Harry wiedział, że dziewczyna mu odmówi. Była zbyt zdeterminowana, by chować głowę w piasek podczas, gdy inni będą walczyć. Gotowa była zginąć za tych, których kochała i... chyba właśnie to tak przerażało Pottera.
Ale Heather miała jeszcze jeden powód, by tamtej nocy stanąć obok niego i walczyć o lepszą przyszłość. Póki co jednak, nie mogła mu powiedzieć. Jeszcze nie przyszedł ten czas.
— Wiesz, że na nic twoje przekonywania, prawda? — zapytała, uśmiechając się smutno.
Harry zacisnął wargi. Przyciągnął dziewczynę do siebie, przytulając ją mocno. Zamknął oczy i tylko na chwilę, na kilka krótkich sekund poczuł się, jak w domu. Jak we wakacje na Grimmauld Place, kiedy jego zmartwieniem było to, by nie wydać się przed Syriuszem.
— Widzimy się niedługo... — szepnęła Heather, odwzajemniając uścisk. — Sprowadzę ci jeszcze kilku narwańców, gotowych wydłubać Voldemortowi oczy różdżką z drzazgami, co ty na to?
~*~
— Cieszę się, że przyszłaś... — uśmiechnął się Syriusz, odsuwając się nieco, by wpuścić Annabeth do środka.
Kobieta zacisnęła wargi, przekraczając próg.
— Aven mnie namówił.
— Wiedziałem, że z niego świetny chłopak — odpowiedział Black, gestem wskazując kobiecie, by usiadła.
Dość nieśmiało, ale ostatecznie zajęła miejsce na jednym z dwóch foteli. Syriusz natychmiast usiadł naprzeciwko. Ponownie w jego myślach pojawiły się miliony pytań. Było ich tak wiele, że nie wiedział, od czego zacząć.
— Jest świetny. Mimo, że z początku miał problem, żeby mnie zaakceptować... teraz mamy bardzo dobrą relację...
Black pokiwał głową. Już w liście Aven wspomniał, że Annabeth jest macochą jego i Cynthii. Syriusz poczuł więc, jak wielki kamień spada mu z serca. Annie nie miała dzieci z tym całym Christopherem, więc nic jej tam nie trzymało. Mogła wrócić do domu, z nim. Musiał tylko ją do tego przekonać.
CZYTASZ
Zaginiona || Syriusz Black
FanfictionPo wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie barykady, jednak dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Ostatkami sił, kosztem przyjaźni i miłości pr...