Heather i Harry weszli do Wielkiej Sali trzymając się za ręce. Ostatni wieczór, który spędzili razem, był dla nich obojga niezapomnianym. Włóczyli się nocą po zamku, uciekając przed Filchem, wyjadali pianki z Hogwarckiej spiżarni, jednak bezapelacyjnie najlepszym wspomnieniem była piknik, który Harry zorganizował na szczycie Wieży Astronomicznej.
W tamtej chwili Black czuła się, jak w książce, które tak często czytała, gdy była jeszcze dzieckiem. Na chwilę stała się główną bohaterką pięknego romansu. Spędziła noc w objęciach ukochanego, spoglądając na gwiazdy i rozmawiając o przyszłości. Dotychczas nigdy nie poruszała tego tematu z Harrym. Wydawało jej się to zbyt odważne, zbyt nierealne. Ostatnimi czasy w ich świecie mówiło się tylko o wojnie i Voldemorcie. Uznawała to więc za trochę samolubne i oderwane od rzeczywistości - rozmawiać o tym, co będą oboje robić po skończeniu szkoły. W pewnym sensie bała się marzyć, bo ileż osób, które miało podobne marzenia już zniknęło z tego świata. Choćby Cedric, który w niedługim czasie planował oświadczyć się Pameli. Tego samego wieczoru, gdy przyznał się Heather do swoich zamiarów, stracił życie.
W tych czasach już nic nie było pewne i choć Black nie była przesądna bała się, że jej zbyt zuchwałe podejście wpłynie negatywnie na możliwe plany. Przecież za kilka dni mogła już nie żyć.
— Znowu się zamyślasz! — zawołał Harry, niby to oskarżycielsko, jednak z jego twarzy nie schodził uśmiech.
Black uśmiechnęła się, kierując na chłopaka roześmiane spojrzenie.
— Wczorajsza rozmowa jakoś tak... utkwiła mi w pamięci... — wyjaśniła, mocniej ściskając dłoń chłopaka. Jednocześnie nie mogła powstrzymać rumieńców, wpływających na twarz. Rozmowa o przyszłości, możliwej rodzinie, dzieciach, domu... to wszystko wydawało jej się takie naturalne, gdy siedzieli we dwójkę na kocu w Wieży Astronomicznej. Poza osłoną nocy, już nie czuła się tak pewnie.
— Mam nadzieję, że to wszystko spisałaś, bo już nie pamiętam, w jakich kolorach miał być salon... — mruknął Potter. — Miał być kominek, czy bez?
Heather roześmiała się głośno.
— Oczywiście, że z kominkiem. Niby gdzie będziemy wieszać skarpety świąteczne?!
— Możemy pożyczyć głowy skrzatów z twojego rodzinnego domu... — Harry wzruszył ramionami, zerkając na dziewczynę z ukosa. — Ich nosy mogą służyć za świetne haki...
— Jesteś okropny! — zawołała Black, gwałtownie się zatrzymując.
Harry zrobił to samo, stając naprzeciwko dziewczyny. Od dawna nie czuł się tak dobrze, tak beztrosko. Od wczorajszego wieczora nie dopuszczał do siebie żadnych negatywnych myśli. Skupił się wyłącznie na Heather i na szczęściu, które odczuwał i niczego nie żałował. Przecież zasługiwał na chwilę zapomnienia.
Wpatrywał się w ciemne oczy Black, ponownie zapominając o otaczającym go świecie.
— Pocałuj mnie — zażądała Heather, zaciskając dłonie na kołnierzyku szaty chłopaka.
— Tak tutaj? — upewnił się, unosząc brew.
— Tak. — Kiwnęła głową, wciąż szczerząc zęby. — Nigdy nie całowałeś mnie w Wielkiej Sali, a to zdecydowanie coś wartego zapamiętania...
Potter wywrócił oczami, jednak ostatecznie przyciągnął dziewczynę, by móc ją pocałować. Choć ta chwila mogła trwać dla nich w nieskończoność, dla idącego profesora Snape'a, było to zdecydowanie zbędne i nikomu niepotrzebne okazywanie uczuć.
— Szlaban za migdalenie się na środku sali — powiedział, wymijając obojga. — Zasysajcie się gdzieś, gdzie nie będę musiał na was patrzeć...
CZYTASZ
Zaginiona || Syriusz Black
FanfictionPo wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie barykady, jednak dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Ostatkami sił, kosztem przyjaźni i miłości pr...