Czarny Pan wzywa nas do siebie.
Draco czuł zbyt wiele. Strach, wymieszany z rozgoryczeniem i wściekłością. Same negatywne emocje, które nie pozwalały mu na racjonalne działanie. Na podjęcie jakiejkolwiek decyzji, na chłodne spojrzenie.
Na początku sądził, że matka żartowała. Potem zrozumiał, że zabrzmiało to zbyt poważnie. Dopiero, gdy spojrzał jej w oczy wiedział, że daleka była od żartowania z takich tematów.
Pragnął uciec. Uniknąć odpowiedzialności. Skryć się z dala od tego wszystkiego, co ściągnął na niego ojciec.
Narcyza widziała to w spojrzeniu Draco. We łzach, które płynęły po jego bladych po liczkach. W załamującym się głosie, w drżących dłoniach. W tamtej chwili nienawidziła siebie tak bardzo, jak Lucjusza. Bo nie potrafiła uchronić swojego jedynego syna. Straciła córkę i pozwalała, by to samo działo się z Draco.
Czarny Pan wzywa nas do siebie.
Młody Draco Malfoy zrozumiał, że podążanie ścieżką ojca jest jedyną możliwością, by on i matka przeżyli. Może był jeszcze nastolatkiem, ale musiał i chciał wziąć odpowiedzialność za Narcyzę. Ojciec siedział w więzieniu, więc chłopak pragnął zrobić wszystko, by mama była względnie bezpieczna.
Wiedział, że nie ma innej możliwości. Stał się kolejnym pionkiem w grze Lorda Voldemorta.
Robił wszystko, by zapomnieć o siostrze, którą jeszcze dwa miesiące temu miał, którą w głębi duszy wciąż kochał. Ona wybrała.
On wybrał Narcyzę i jej dobro.
~*~
— GDZIEŚ TY BYŁ POTTER?!
— Uspokój się... przecież wiesz, że byłem z profesorem Dumbledo...
— I TO MA MNIE USPOKOIĆ?! — krzyknęła Heather, odkładając z impetem kubek z herbatą. Wpatrywała się w chłopaka z mordem w oczach. Zniknął z dyrektorem ponad trzy godziny temu i dopiero teraz raczył się pojawić.
Oczywiście nie obchodziło go, że dziewczyna odchodziła od zmysłów podczas jego nieobecności. W końcu Albus zapowiedział, że nie będzie ich około godzinkę i zamierzają w tym czasie odwiedzić starego przyjaciela.
— Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wciąż go tak nie...
— I NIE ZROZUMIESZ! Czy ciebie naprawdę nie interesuje, że ktoś może się o ciebie martwić?!
— Nie przywykłem — zauważył z przekąsem Potter, na co Black chwyciła leżącą na brzegu stołu gazetę i trzepnęła chłopaka w głowę.
Zaraz jednak usłyszała chichot. Wychyliła się zza Pottera, by spojrzeć na ojca, który siedział spokojnie w fotelu i czytał najnowszą gazetę.
— Dobrze się bawisz? — syknęła, patrząc wymownie na Syriusza, który tak po prostu przerzucił kartkę.
— Wybornie — odparł, nie odrywając wzroku od Proroka. — Nie przeszkadzajcie sobie. Pierwsze kłótnie zawsze są emocjonujące...
Heather zacisnęła wargi, po czym wróciła wzrokiem do Pottera, który już nieco mniej przypominał zbitego psa. W każdym razie pokonał pierwszy szok, który towarzyszył wybuchowi Black.
— Ja się wcale nie kłócę! — oburzyła się czarnowłosa, na co Harry prychnął, wyraźnie rozbawiony.
Oczywiście Black posłała mu pełne wyrzutu spojrzenie, przez co odchrząknął, by jakoś złagodzić jej gniew. I zminimalizować ryzyko wydrapania oczu.
CZYTASZ
Zaginiona || Syriusz Black
FanfictionPo wydarzeniach w Departamencie Tajemnic Heather musi nauczyć się żyć jako córka Syriusza Blacka. Rodzina Malfoy otwarcie staje po drugiej stronie barykady, jednak dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Ostatkami sił, kosztem przyjaźni i miłości pr...