Weszliśmy do domu. Było w miarę cicho. Nawet trochę za cicho jak na mój dom.
- Friday, jest ktoś w domu?
- Tony i Pepper są z Wandą i Stevem w salonie. Pietro jest... - nagle poczułem powiew wiatru, więc wystawiłem rękę, przez którą po chwili zatrzymał (wywalił) się Pietro. - Obok Ciebie. Mia się gdzieś kręci.
- Dobra, dzięki.
- Co to było - spytała MJ?
- Friday. AI. Sztuczna inteligencja. Takie gówno, co może...
- Dobra, to już zrozumiałam. I Ty se tak z tym gadasz?
- No. A z podłogi zbiera się Pietro.
- Hej. Jestem Pietro - powiedział, wyciągając dłoń w kierunku MJ. - Peter zepsuł mi wejście.
- Michelle.
- Miło poznać. Coś Ci dolega, Peter - spytał?
- Nie, wszystko git. A co?
- Leci Ci krew z nosa. Czekaj... Proszę - Pietro po sekundzie trzymał chusteczkę w ręce.
- Dzięki. Nic mi nie jest.
- Drugi raz dzisiaj. Nadal „tak czasami masz"?
- Wcześniej też Mu leciała?
- Tak, w parku. Głównie dlatego tu jestem, ale też mam w planach pomóc Peterowi i Jego siostrze w robieniu jakiegoś zadania dla Niej.
- Siostrze? A, Mii. Tak szybko?
- Tak było prościej wytłumaczyć - rzuciłem. - Znajdziesz, proszę Mię i przyślesz do mnie?
- Spoko. Będzie tam szybciej niż Ty.
Pietro zniknął z zasięgu naszego wzroku.
- Myślałem, że będzie tylko ojciec, Pepper i Mia. Ale bliźniaki są spoko. Steve jest trochę powiedzmy sztywny, ale też nie jest zły.
- Żartujesz - uśmiechnęła się szeroko? - Poznałam właśnie Quicksilvera. Prawie z Nim nie gadałam, ale był metr ode mnie. Pieprzony metr ode mnie. Przez dłużej niż parę sekund. To wynagrodzi wszystkie krzywdy, naprawdę.
- Więc, lubisz Go?
- Lubię. Bardzo. Ale najlepsza jest zdecydowanie Natasha. Oczywiście nie znam żadnego z Avengers, więc nie oceniam, ale najbardziej ze wszystkich od zawsze jakoś Natasha do mnie przemawiała.
- Chcesz Ją poznać?
- Co?
- Mogę do Niej zagadać. Nie będzie raczej z tym problemu.
- Nie, no co Ty. To by było głupie. Bardzo.
- Nie, dlaczego - powiedziałem, wyjmując telefon z kieszeni? - Wystarczy słowo.
- Nie, Peter. To nie wyjdzie.
- Co ma nie wyjść?
- No, ogólnie. Poza tym i tak za dużo dla mnie robisz. Najpierw alkokol, teraz by było to...
- Pozbierałaś mnie trochę z parku, jakby nie patrzeć - powiedziałem, otwierając przed Nią drzwi od mojego pokoju. - Plus pomagasz nam z tym plakatem. Chyba bylibyśmy kwita, jakby miało to być jakimkolwiek problemem, czy konkursem. A nie jest.
- A jak się czujesz?
- Żyję - powiedziałem, ale sądząc po minie MJ, raczej nie zadowoliła Jej ta odpowiedź. - Jest okej, serio. Jak będę umierać, to Ci powiem. Albo zadzwonię. Albo tego nie zrobię, bo nie mam Twojego numeru.
CZYTASZ
Mówili mi Ozzy | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionPeter Stark, syn samego Anthonego Starka, to nastolatek, którego życie nadszarpnęło. W czasie zmiany, jaką jest pierwsze pójście do szkoły, dowiaduje się, że Jego ojciec poznał kobietę z dzieckiem, która zamierza się do Nich wprowadzić. Ale nowe oto...