Niewiele myśląc od razu sięgnąłem po telefon i wybrałem numer. Na naszą niekorzyść nie odpowiadał, więc tym razem już myśląc więcej, stwierdziłem, że możemy podjechać. Wybrałem tylko numer taty i poinformowałem Go o wszystkim i już niedługo później prowadziłem motor z mocno zaciśniętymi na moim brzuchu rękami Marcusa.
- Hej, spokojnie. Nic się nie dzieje - rzuciłem z nadzieją, że mnie usłyszy.
Zaparkowałem pod blokiem i pozwoliłem zejść najpierw Marcusowi.
- Nie lubisz jeździć motorem, co?
- Chyba nie za bardzo. To jest przerażające.
- Jeszcze tylko jedna długość do mnie.
- Nie pocieszasz. Co tu robimy?
- Powiem Ci, jeśli mi otworzą.
Podszedłem do wejścia do bloku i nacisnąłem odpowiedni numer mieszkania.
- A jak nie otworzą - spytał Marcus, po tym jak odbijałem się już po raz trzeci?
- Otworzą.
- Słucham - przez słuchawkę wydobył się damski głos?
- Jest Matt albo Foggy?
- Jest Matt.
- Mogłaby pani przekazać, że przyszedł Peter Stark?
- Dobrze.
Chwilę jeszcze postaliśmy pod blokiem, zanim drzwi zostały otwarte. Od razu ruszyliśmy do mieszkania Matta. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła nam jakaś blondynka.
- Matt jest w toalecie. Zapraszam - uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem uśmiech i przepuściłem Marcusa w drzwiach.
- Musi się pani nazywać Karen, mam rację?
- Zgadza się. A panowie to?
- Jestem Peter, a to Marcus. Matt dużo o pani opowiadał.
- Czyli się znacie?
- Od dwóch lat.
- Mówcie mi proszę po imieniu.
Usłyszałem stukanie i spojrzałem w stronę, z której dobiegał odgłos.
- Przepraszam, że tak długo, ale gdybyś się zapowiedział, przyszedłbym szybciej. A już na pewno, gdybym wiedział, że przyjdziesz z kimś. Matthew Murdock - powiedział i wyciągnął dłoń do Marcusa. Ten bez wahania ją uścisnął.
- Marcus Miller.
- Skoro nie przyszedłeś sam, to sprowadza Was coś bardziej konkretniejszego niż zazwyczaj?
- Coś bardzo bardziej.
- Prawdopodobnie będę potrzebował adwokata, a nie ukrywam, że moje fundusze na ten moment są ograniczone.
- Nie będzie z tym problemu. Co jest powodem pańskiej potrzeby - spytał Matt i wskazał w stronę salonu? - Może usiądziemy?
- Pomóc panu?
- Nie trzeba, znam ustawienie tych mebli na pamięć - uśmiechnął się i obydwoje usiedli na kanapie, a ja zaraz po Nich. Dołączyła też do nas Karen.
Marcus spojrzał na mnie z pewnego rodzaju przerażeniem i pokręcił głową.
- To, co Was tu sprowadza? Na migi nie rozczytam, mogłoby być ciężko - powiedział Matt ze szczerym uśmiechem.
Marcus mimo tego się spiął. Położyłem dłoń na Jego udzie i poczułem, jak wzdryga się pod moim dotykiem, dlatego też zabrałem rękę.
- Jestem nauczycielem. Od niedawna. Prawdopodobnie wkrótce już nim nie będę. Wcześniej byłem z Peterem i w momencie, w którym zacząłem tam pracować, też byliśmy razem. W szkole poszła plotka o tym, że jesteśmy razem. I jeśli będą wiedzieli już, że to prawda i byliśmy razem zanim Peter był pełnoletni, bo chyba nie wiedzą, że znamy się dłużej niż uczę i też dłużej jesteśmy razem, po prostu wtedy sprawa może pójść do sądu. I chyba wolę się na to ubezpieczyć. Szczególnie, że mam już zawieszenie za narkotyki.
- Czyli na obecną chwilę nie ma jakiegoś większego problemu, tylko to jest takie ubezpieczenie? Może pan do mnie zadzwonić, kiedy będzie potrzeba. Może się okazać niepotrzebna.
- Nie do końca tylko o to chodziło...
- To w takim razie słucham.
Marcus otwierał parę razy usta, żeby coś powiedzieć, ale nic się z nich nie wydobyło. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jest jeszcze sprawa Jego ojca - zacząłem... Wiedziałem, że to musi zostać poruszone. Nie do końca wiedziałem jednak, co wzrok Marcusa ma mi przekazać. Złapałem Go mocniej za dłoń i poczułem, jak krew powoli przestaje mi dopływać.
- Po jakim czasie przestępstwo się przedawnia?
- Zależy od rodzaju przestępstwa.
Marcus wziął głęboki oddech i opowiedział to samo po raz trzeci. Nie obyło się bez łez. Siedział cały czas przytulony do mnie, kiedy Matt mimo wszystko zachował się najbardziej profesjonalnie, jak tylko mógł. Tak jak się spodziewaliśmy, potrzebne były zeznania mamy Marcusa, albo dowód rzeczowy. Czyli musieliśmy mieć jeszcze większy nacisk na niedzielny wieczór. Co wcale nas nie pocieszało.
CZYTASZ
Mówili mi Ozzy | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanficPeter Stark, syn samego Anthonego Starka, to nastolatek, którego życie nadszarpnęło. W czasie zmiany, jaką jest pierwsze pójście do szkoły, dowiaduje się, że Jego ojciec poznał kobietę z dzieckiem, która zamierza się do Nich wprowadzić. Ale nowe oto...