- Peter, Marcus jest pod drzwiami - z zamyślenia wyrwał mnie głos Friday.
- Wpuść Go.
Nie wstawałem. Wziąłem głęboki oddech, przymknąłem oczy i oparłem się głową o ścianę.
Będzie dobrze. Dlaczego miałoby być źle? Przecież nikt z towarzystwa nikogo nie nienawidzi. Tylko ewentualnie na siebie krzywo popatrzą. Ale nie chcę, żeby Marcus czuł się źle.
Kurwa...
Nie usłyszałem nawet, kiedy drzwi windy się otworzyły. Obecność Marcusa zarejestrowałem dopiero, gdy mnie dotknął, a ja niemal nie dostałem zawału.
- Wszystko w porządku? Nie słyszałeś, jak do Ciebie mówiłem?
- Nie, trochę się zamyśliłem.
- Trochę bardzo. W ogóle to cześć - uśmiechnął się.
- No, hej - odwzajemniłem uśmiech i złożyłem pocałunek na ustach Marcusa. - W końcu mogę Cię pocałować. Zastanawia mnie tylko, co mnie pchnęło do tego, żeby zapraszać więcej osób niż tylko Ciebie. Mielibyśmy weekend tylko dla siebie. Debil ze mnie.
- Mamy dzisiaj i pół jutra. To i tak nie brzmi źle.
- Poza tym, że cholernie się stresuję - wstałem.
- To ja powinienem się stresować.
- Jesteśmy razem, więc obydwoje powinniśmy.
- Jak zareagują na to, że spotykasz się z nauczycielem? I do tego z facetem. To nie ma prawa się udać.
- A myślałem, że to ja w naszym związku jestem pesymistą - stwierdziłem.
- Bo jesteś. Ja myślę realnie. Jak to wyjdzie bez żadnych spin, to będzie cud.
- Nie pocieszasz, Marcus.
- Co ja Ci na to poradzę?
- Nie wiem, trochę się znamy. Może nie za długo, ale jednak.
- Nie sądziłem, że się w Tobie zakocham. To z początku miał być tylko seks.
- Ja miałem tylko dowiedzieć się, co się stało z jednym gościem.
- Dowiedziałeś się. To najważniejsze.
- Najważniejsze jest to, że Cię kocham. I nie wiem, co ja bym bez Ciebie zrobił.
- Ja też Cię kocham - Marcus zaczął się powoli do mnie zbliżać i złożył długi pocałunek na moich ustach. Zaczęliśmy się całować coraz intensywniej.
- Chodźmy do mnie - oderwałem się i powiedziałem.
- Przecież nikogo nie ma.
- Jest Friday.
- Przecież nie naskarży.
- Chuj wie, czy tato po powrocie nagle by nie stwierdził, że warto sprawdzić na kamerach co robiliśmy.
Złapałem Go za dłoń i dopiero, gdy przekroczyliśmy próg mojego pokoju, pocałowałem Marcusa.
- Tu nie ma kamer? Przez Ciebie będę bał się ruszyć.
- Zniszczyłem je, kiedy się dowiedziałem, że je miał. Kolejnych nie założył.
Naparłem na Marcusa, całując Go, tak, że wpadł na ścianę.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - powiedział, ponownie łącząc nasze usta.
Zacząłem rozpinać Jego koszulę, a On zdjął mój t-shirt. Marcus zaczął jeździć dłońmi po moich plecach, po czym spojrzał mi w oczy.
- Chcesz tego? Ostatnie razy były... Trochę tylko po to. Za co jest mi cholernie wstyd.
- Ale teraz jesteśmy razem, więc to nie będzie tylko po to - odparłem i uśmiechnąłem się.
Marcus złożył na moich ustach delikatny pocałunek i chwycił za moje spodnie. Zdjął je jednym ruchem i tym razem naparł na mnie, żebym upadł na łóżko. Zaczął zdejmować też te swoje, razem z bokserkami. W tym samym momencie ja też rozebrałem się do końca. Połączyłem nasze usta i złapałem za przyrodzenie Marcusa. Zacząłem wykonywać swobodny ruch ręką, a chwilę później oderwałem się od ust Marcusa i zniżyłem się pocałunkami po to, żeby wziąć do ust Jego przyrodzenie. Poczułem, jak ten się spina i łapie mnie ręką za kark, ale nie przestałem do momentu, w którym w moich ustach nie pojawił się ciepły płyn, a z tych Marcusa nie wydobył się cichy jęk. Połknąłem zawartość moich ust i pociągnąłem Marcusa na łóżko. Spojrzał na mnie i zaczął mnie całować, zmieniając moje ułożenie i cały czas schodząc niżej. Nie przestał mnie całować nawet, gdy dotarł już do mojego penisa, tylko drażnił się ze mną, a ja już ciężej oddychałem. Dopiero po chwili wziął go do ust i doszedłem o wiele szybciej niż bym się spodziewał. Połknął zawartość swoich ust i wrócił wyżej, tak, że miał swoją twarz nad moją.
- Na pewno - spytał?
- Tak, Marcus. Na pewno.
Wziąłem głęboki oddech i po chwili poczułem, jak mój odbyt się rozwiera. Marcus z początku starał się nie robić zbyt szybkich ruchów, ale z czasem nieznacznie przyspieszył. Nachylił się nade mną i jeszcze raz mnie pocałował, zanim ponownie nie przyspieszył. Rozluźniałem się powoli, zwłaszcza, że trochę to trwało. Później zrobiłem to samo. Aż w końcu położyliśmy się obok siebie, ja na klatce piersiowej Marcusa słuchałem, jak Jego bicie serca wraca do normalnego tempa. Uśmiechnąłem się do Niego, a On spojrzał na mnie i to odwzajemnił.
Później oglądaliśmy filmy. Następnego dnia rano (czyli około jedenastej) poszliśmy do sklepu, żeby ogarnąć coś do jedzenia. A potem chyba obydwoje zaczęliśmy się cholernie stresować. Wyczekiwaliśmy tego, aż ktoś przyjdzie. Nawet specjalnie zeszliśmy na parter. Gdy w końcu przez okno zauważyłem MJ i Neda, a zaraz potem usłyszałem Friday informującą nas, o tym odetchnąłem z ulgą.
- Będzie dobrze - powiedziałem i poszedłem otworzyć drzwi.
- Wszystkiego najlepszego - powiedzieli z uśmiechem na przywitanie.
CZYTASZ
Mówili mi Ozzy | złσ∂zιєנкα мαяzєń
Fiksi PenggemarPeter Stark, syn samego Anthonego Starka, to nastolatek, którego życie nadszarpnęło. W czasie zmiany, jaką jest pierwsze pójście do szkoły, dowiaduje się, że Jego ojciec poznał kobietę z dzieckiem, która zamierza się do Nich wprowadzić. Ale nowe oto...