Rozdział 15

34 6 5
                                    

Kotki wyszły razem z obozu, Pszczele Skrzydło dotrzymywała kroku ciężarnej towarzyszce -
Już nie mogę się doczekać moich kociąt- powiedziała unosząc nisko łapy, bo na nic więcej nie mogła sobie pozwolić. - mogłybyśmy pójść nad staw? Woda w świetle księżyca wygląda pięknie. - powiedziała Złota Róża, piaskowa kotka spojrzała na nią - jesteś pewna? Nad wodą będzie jeszcze zimniej niż w lesie - miauknęła powoli skręcając w kierunku wspomnianego miejsca. - tak jestem pewna, może masz grube futro, ale moje do najchudszych także nie należy- powiedziała z uśmiechem i poszła nad wspomniany staw, Pszczele Skrzydło spojrzała na nią i przyśpieszyła kroku by dogonić przyjaciółkę.

Gdy dotarły nad wodę obie położyły się na brzegu i odetchnęły z ulgą - Miałaś rację, woda jest piękna - miaukneła młodsza królowa, towarzyszka spojrzała na nią z dumą na pysku - Mówiłam, zawsze słuchaj starszych - powiedziała lekko dysząc, wciąż była zmęczona? - wszystko w porządku? - spojrzała na nią z zmartwieniem - tak, tylko... Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mnie zmęczy ten spacer. - Moze wracamy jak tylko odpoczniesz? Żebyśmy zdążyły przed patrolem.. - próbowała znaleźć wymówkę, bo wyraźnie widziała że starsza kotka aż tak się zmęczy. - Chyba coś dzieje- miauknęła ciężko, wciąż dysząc, Królowa poczuła jak narasta w niej niepokój - co masz na myśli...? - złota Róża skuliła się i sykneła cicho - Czekaj, czekaj TO się dzieje? - czy poród już się zaczął? Przecież miał się odbyć za pół księżyca - Pszczele Skrzydło zrób coś! - pisnęła towarzyszka, żadna z nich nie wiedziała co ma robić, ale chwila, przecież już rodziła ~przypomnij sobie! No dalej~ coś w niej zaiskrzyło - wiem! Odeszła na chwilę, zgarnęła mech, namoczyła go, wzieła też patyk, niczego innego nie widziała w pobliżu - nie zostawię cię, już za późno - podała jej patyk i mech, jego część wzięła do siebie, była bardziej zestresowana niż gdy sama rodziła, mimo że miała jakieś poczucie to wciąż nie wiedziała co robić więc ostrożnie naśladowała ruchy Porannego Serca jakie pamiętała - przypomnij sobie co robiła medyczka! - królowa jęknęła próbując się nie zwinąć w klebek - Pamiętam liście malin, ale ty nie krwawisz! Poprostu oddychaj i zagryź patyk - nim się obejrzała, a patyk pękł, a na ziemi pojawiło się kociątko, Pszczele Skrzydło była zachwycona, lecz czuła że to nie koniec, przegryzła błone i podała małą koteczkę Złotej Róży - Ta nie zdążyła się przywitać bo już wstrząsnął nią spazm ogromnego bólu, rozorała pazurami ziemię i po kilku uderzeniach serca było po wszystkim - Udało się! Masz dwa kociaki - wzieła nowonarodzonego kocurka i zaczeła go pocierać łapami by jak najszybciej wysechł - musimy je ogrzać i szybko wracać do obozu, inaczej zamarzną - powiedziała drżącym głosem, następnie spojrzała na świeżo upieczoną matkę, wyglądała dobrze i suszyła już drugiego kociaka. - Chodźmy, im szybciej tym lepiej- księżyc już się zniżał gdy kotki wstały i jak najszybszym krokiem szły do obozu, Pszczele Skrzydło niosła plamistego kocurka, a złota Róża pręgowaną koteczkę.

//W żłobku zawita nowe życie! Na zdjęciu macie kocurka którego niesie główna bohaterka mojej powieści.
Małe ogłoszenie, prawdopodobnie zwolnię tempo i rozdziały będą się pojawiały co 2-3 dni, bo nie chce się wypalić, po za tym muszę chwilę pomyśleć, spisać postacie i wgl //

Wc Ścieżką Przeznaczenia- Ziemia & Niebo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz