-No i spójrzcie jak szybko dotarliśmy do celu! - zamruczał usatysfakcjonowany kometa, koty zdołały dotrzeć do Orlej Góry jeszcze przed zachodem słońca, jak się okazało mieli do przejścia zaledwie kawałek lasu, oraz drogę grzmotu z kilkoma gniazdami dwunożnych. Samotnik pokazał im wygodne i bezpieczne przejście, dzięki czemu uporali się o wiele szybciej niż gdyby szli normalną trasą. - Wydaje mi się, że damy radę jeszcze wejść kawałek na górę, początek ścieżki jest dość wygodny, potem mogą wystąpić- Przerwał mu krzyk ptaka, był to duży pikujący orzeł. Na szczęście koty nie były jego celem - Komplikacje? - zgadywał Bursztynowy Pazur wskazując ogonem ptaszysko - Tak, nie bed powodu nazywamy to orlą górą, możesz tam znaleźć też Jastrzębie, jednak na plus jest obecność myszy które znajdują sobie schronienia w szczelinach. - Wyjaśnił spokojnie - Im szybciej się przeprawimy tym lepiej - Stwierdziła kotka i spojrzała na przyjaciela - Masz rację, chodźmy dalej - potwierdził i oboje poszli za prowadzącym kometą - Pójdziemy ścieżką między krzewami, jednak najpierw zatrzymamy się i zapolujemy, do przeprawy w górach potrzebne są siły, a może nie być okazji na polowanie - wskazał legowiska dwunożnych - rosną tam orzechy i dwunozni często wyrzucają pożywienie dla ptaków, na spokojnie można złapać gołębia lub wronę - Koty z bractwa się wzdrygnęły, nie zwykli polować tak blisko dwunożnych - Co jeśli nas zobaczą - zwątpił Brązowy wojownik - Kto? Dwunozni? Cały czas ktoś tutaj poluje, jeszcze nie było problemów. - powiedział z pewnością w głosie i poszedł przyczaić się w krzewach. - no chodźcie! Jak sam zapoluje to reszta zwierzyny nam uleci - zawołał zza pleców i od ruszyli za przewodnikiem - Chyba warto ryzykować, łatwiejszej zdobyczy nie znajdziemy - Mruknęła i przykucnęła za drzewami, obrała sobie za cel wronę dziubiącą ziemię kawałek za gołębiem, którego wybrał Kometa, Bursztynowy Pazur zaś przyczajał się z boku by złapać to co się spłoszy. -Teraz!- Dała sygnał i skoczyła po swój cel, Wrona jeszcze nie zdążyła zareagować a już była pod jej pazurami, jej towarzysze również gładko sobie poradzili - Dawno nie jadłem sroki- Miauknął zadowolony kocur i podszedł do Pszczelego Skrzydła wraz z samotnikiem trzymającym gołębia - Dawno nie widziałam tak pulchnej zwierzyny, w końcu nie czuje jej kości - powiedziała zaskoczona i odeszła spowrotem za krzewy gdzie mogli zjeść - Na tych terenach zawsze się coś znajdzie, jednak mieliśmy szczęście. Są tutaj koty które nie lubią się dzielić - mruknął szary kocur i przycupnął nad swoim gołębiem - Właśnie dlatego okazałem ci taką wrogość - wytłumaczył się Bursztynowy Pazur i zaczął skubać srokę - Cóż, nasze Bractwa zachowują się podobnie, jednak my wywalczyliśmy swoje terytoria a nie sobie przywłaszczyliśmy - Odpowiedziała krótko i wzięła się za swoją zwierzynę.
- wywalczyliście?
- Tak, gdy nasi przodkowie odnaleźli tamte tereny, nie zaznaczyli ich tak poptrostu swoim zapachem, musieli uporać się z czyhającymi tam niebezpieczeństwami, a potem dogadać się z samotnikami. Niektórzy dołączyli do nich, a niektórzy przegrali walkę i odeszli.
-No proszę, może jednak macie jakieś tam prawa do mieszkania tam
- Oczywiście, pilnujemy i bronimy granic, robimy to dla bezpieczeństwa kotów chroniących się w obozie
- Nie za dużo roboty macie w tych swoich Bractwach? Już łatwiej żyć na własną łapę - Właśnie dlatego samotnicy rzadko kiedy dołączają do kotów z lasu. Uważają przynależność za same obowiązki i problemy. Jednak wojownicy dobrze wiedzą że tak nie jest - Myśl sobie co chcesz, my jednak dobrze czujemy się w naszym Bractwie - mruknął Bursztynowy pazur i podsunął kotce srokę, podziękowała i dała mu resztę wrony - Nie smakuje wam? - zapytał kocur obserwujący wymianę, nie zdziwiła ich jego niezrozumiałość - poptrostu się dzielimy - wyjaśniła mu spokojnie biorąc kolejny kęs - Ale po co, oboje macie swoją zwierzynę - kotka spojrzała na niego spokojnie i przerwała jedzenie - Owszem, jednak możemy spróbować obu zdobyczy, nie ma nic złego w dzieleniu się tym co masz, po za tym, dzięki temu, niezależnie od rozmiaru zwierzyny, każdy zje tyle samo i oboje będziemy równie zadowoleni - uśmiechnęła i dokończyła jedzenie, oba ptaki były dobre, jednak miały różne smaki, dzieląc się, koty mogły ich spróbować. -Tej życzliwości też was tam nauczyli? - Widać było, że samotnik pojął sens dzielenia się, jednak wciąż zdawał się tego nie akceptować - cóż róbcie co chcecie, ja przez ten czas skończę jedzenie - wrócił do zajadania się zwierzyną, kotka zaś zaczęła czyścić futro Bursztynowego Pazura - Aż tak brudny jestem? - zaśmiał się kocur - Masz pełno liści w futrze, nawet nie wiem jakim cudem - mruknęła spoglądając na gołe drzewa - schowałem się za krzwem z którego liście nie opadły do końca, nie moja wina - skończył posiłek i zaczal czyścić pysk - dlatego ci pomagam - zamruczała pozbywając się resztek roślin.-Swoją drogą nigdy nie byłem za szczytem, na jej terenie mieszka rodzina kotów i jakoś nie chciałem ryzykować by im przeszkadzać - mruknął samotnik gdy wchodzili na ścieżkę do góry - Ale są niebezpieczni? - zapytał Bursztynowy Pazur poruszając ogonem - Tego nie wiem, chyba pochodzą z drugiej strony więc nikt od nas ich nie zna - wzruszył ramionami idąc dalej, na razie nie powinni się tym martwić, grupka kotów nie powinna im stać na przeszkodzie do wypełnienia misji, rozejrzała się dookoła i zatrzymała wzrok na najwyższym punkcie góry - z samego wierzchołka musi być piękny widok - Zamruczała spoglądając na spiczasty czubek - Pewnie tak, lecz wejście na niego jest nie możliwe, ale spokojnie, idealnie w środku drogi na najwyższym możliwym do osiągnięcia punkcie też jest ładny widoczek. Jeżeli dogadamy się z tamtymi kotami, to Napewno se popatrzysz - Kometa zdawał się być nawet przyjacielski jak na samotnika, im dłużej ich prowadził tym mniej obawiała się wędrówką u boku obcego
- Jak daleko masz zamiar nas zaprowadzić?
- Napewno nie dalej niż na dół wzgórza, muszę dopilnować by nikt mi nie zajął schronienia przed powrotem.
- Naprawdę koty robią takie rzeczy?
- Oczywiście, włóczędzy potrafią odebrać wszystko, nie raz bywałem przepędzany od jedzenia przez kilka kotów.
- Przykro mi... Wygląda na to, że nie macie zbyt łatwego życia.
- Wcale nie jest tak źle, wychowanie w takich warunkach wszystko ułatwia... Swoją drogą, dlaczego taka kotka jak ty opuszcza bezpieczne terytorium na ryzykowną podróż? - Przechyliła głowę na bok spoglądając na kocura.
-taka jak ja?
- No wiesz, jesteś ładna, masz zadbane futro, w sumie to nawet się nie spodziewałem, że mogłabyś pochodzić z dzikiego klanu
- Nigdy nie widziałeś ładnej kotki poza legowiskiem dwunożnych. - Wtrącił się bursztynowooki wojownik wchodząc między rozmawiające koty - Spokojnie, przecież tylko zapytał. - uśmiechnęła się i ogonem wygładziła futro przyjaciela
- Cóż, owszem widziałem, ale nie w lesie, nie takie ślicznotki
- Lepiej powiedz co zrobimy gdy rodzina mieszkająca tutaj okaże się wrogo nastawiona - kocur Machnął ogonem a kometa odpuścił temat - Coś się wymyśli, albo będziemy walczyć - Niestety na walkę nie możemy sobie pozwolić- infekcja lub osłabienie to zbyt duże ryzyko, powinni unikać wszelkich starć i niebezpieczeństw - rozumiem, w takim razie znajdzie się inne wyjście. - mruknął kocur i spojrzał na zachodzące słońce - znajdźmy schronienie, jutro powinniśmy już dotrzeć na górę.
![](https://img.wattpad.com/cover/335570385-288-k892839.jpg)
CZYTASZ
Wc Ścieżką Przeznaczenia- Ziemia & Niebo
Fanfiction"Urodzi się kot, godny dzierżyć moc zrodzoną z gwiazd" W odległym lesie żyją trzy Bractwa kotów, Bractwo Ziemi, Nieba oraz Wody. Koty bronią swoich terytoriów i rywalizują między sobą w walkach, potyczkach.. wojnach. Jednak nadejdzie. czas, w którym...