Próbując skupić swoją uwagę na czymś innym niż zamartwiania, kotka obserwowała obłoczki wydobywające się z jej pyska, to zawsze było ciekawe zjawisko, gdy biała chmurka pojawiała się z każdym wydechem, podczas pory Śnieżnych Chmur. Lilka... Liliowa Łapa zawsze lubiła się nimi bawić, udając, że ma super umiejętności lub, że zaraz wznieci pożar. Już czuję jak bardzo będzie tęsknić za swoimi młodymi. - Tutaj jesteście! Bałam się, że wybierzecie inną drogę... - Muchomorowa Łapa pojawiła się przed dwoma kotami i wzięła kilka wdechów - Na granicy spotkałam medyków Bractwa Wody, okazjonalnie wyjaśniłam im kontynuację przepowiedni, Wodne Ziele zasugerował, żebyscie przeszli prosto przez ich terytorium, podobno jest tam coś co pasuje do opisu z wskazówek Bractwa Gwiazd - Mówiła tak szybko jakby Zaraz miał jej język uciec, Bursztynowy Pazur spojrzał najpierw na uczennice, a potem na Karmicielke - Cóż, skoro koty Wody wydają nam pozwolenie, to czemu nie spróbować? Przynajmniej mamy jakiś kierunek - Miauknął entuzjastycznie, Pszczele Skrzydlo tym razem bez zbędnych zmartwień przyznała mu rację - Dziękujemy Muchomorowa Łapo - otarła się policzkiem o młodą kotkę - I do zobaczenia, dbaj o Bractwo - Zamruczała przyjaźnie i pożegnała adeptke - Szerokiej drogi! - Krzyknęła za nimi i wszyscy poszli w swoją stronę.
- Myślisz, że poinformowali swojego lidera o tym, że tu będziemy? - Zapytał kocur gdy przechodzili przez granicę dwóch Bractw - Nawet jeśli nie, myślę, że patrol pozwoli nam się wytłumaczyć zanim cokolwiek zrobią - Odpowiedziała spokojnie i przeskoczyła płytki strumień, był szeroki, ale dla niej to nic niemożliwego, gorzej miał jej towarzysz, od którego wymagało to dwóch skoków -Zimna! - pisnął gdy jego łapy wylądowały w zmrożonej wodzie i z prędkością zająca znalazł się obok niej otrzepując łapy, kotka zaśmiała się i machnęła ogonem - Nie ma co zwlekać, do zmroku musimy znaleźć ciepłe i bezpieczne schronienie, a by to zrobić musimy przebyć conajmniej terytorium Bractwa Wody. - Oboje od razu ruszyli żwawym krokiem, nawet nie było jej aż tak zimno, a niebo nie zanosiło się na kolejne opady śniegu. - Już nie mogę się doczekać aż gdzieś osiąde i wyliżę futro na łapach z śniegu - kocur co kilka kroków otrzepywał nogi z białego puchu. - Ja też, szkoda, że nie mogliśmy wyruszyć po ociepleniu - mruknęła obserwując przelotnie okolice, nie było tutaj aż tyle drzew co na terytorium Bractwa Ziemi, ale wciąż nie było łyso, chociaż im bardziej w głąb tym więcej pojawiało się wierz, brzóz i małych zbiorników wodnych - Nieźle zalewiska tutaj mają, niektóre drzewa dosłownie stoją w wodzie, a raczej lodzie - stwierdził Bursztynowy Pazur, z resztą miał rację. Terytorium Bractwa Wody typowo terenem podmokłym, jednak dzięki temu, koty miały dużo źródła wody i pożywienia... Nawet jeśli to gady i płazy.
-W takim tempie raczej dość szybko dotrzemy do granicy, tka właściwie, czemu my szukamy?- Kotka spojrzała zaskoczona na kocura, czy to możliwe, że nikt mu nie objaśnił przepowiedni...?
-Gdzie cierń przeszywa niebo na pół, złamany ogon wskaże ci droge- Zacytowała od razu myśląc nad znaczeniem tych słów - To pierwsze zdaje się być proste... Znaczy, nie znam odpowiedzi, ale raczej zobaczymy coś co rozdziela niebo, prawda? - Mówiąc to wydawał się być nawet pewny siebie, miał rację, nie powinni mieć problemu z odnalezieniem owego ciernia, kotkę martwi jednak druga część przepowiedni, czyżby mieli spotkać jakiegoś kota z połamanym ogonem? Może będzie mieszkał przy cierniu?
- Spójrz patrol! - Z zamyślenia wyrwał ją głos Bursztynowego Pazura, gdy się odwróciła, w ich kierunku zmierzała mała grupka kotów, nie wydali się być wrogo nastawieni, koty zatrzymały się w oczekiwaniu.
- Pszczele Skrzydło! Ostatnio często pojawia się twoje imię - Powiedział przyjaznym głosem dowódca patrolu- Mokry Ogon, był szczupłym, jasno brązowym kocurem, bardzo dobrze walczy, na całe szczęście teraz nie ma nastroju na potyczki. - Witaj Mokry Ogonie, Wodne Ziele powiadomił was o naszej obecności, nie chcemy sprawiać kłopotów, idziemy prosto bez żadnych postojów - objaśniła ze spokojem, nie mieli zamiaru nic łowić, nawet nie przeszło jej to przez myśl - Spokojnie, wszystko wiemy- Odpowiedziała Mglista Polana, była partnerką brązowego kocura.
- Mamy nadzieję, że nikt nie ma problemu do naszej chwilowej obecności-Absolutnie! Przywódczyni przysłała nas żeby sprawdzić czy wszystko dobrze, zalewiska są zdradliwe o każdej porze, jednak szczególnie gdy spadł śnieg. Nie łudźcie się, że lod wytrzyma wasz ciężar- W głosie kocura z przeciwnego bractwa zabrzmiała nutka powagi, widać że naprawdę powinni uważać, ciężko będzie omijać tereny podmokłe, gnieździe kałuże obejmują spory obszar - Cóż, wszyscy chcemy zdążyć jeszcze przed zachodem więc lepiej chodźmy już w swoje strony - Rzuciła Mglista Polana I machnęła ogonem - Mamy jeszcze patrol- reszta kotów z patrolu podążyła za kotką, podróżnicy zaś pożegnali się i poszli w swoją stronę.
-Wyglada na to, że za tym wzgórzem pozostanie nam już mały odcinek do przebicia - Pręgowany kocur był wyraźnie zadowolony, oba koty już zdążyły zmarznąć, a słońce zaczynało się zniżać zabarwiając kawałek nieba na wyrazisty pomarańczowy kolor, jak tylko weszli na pagórek, oba koty spojrzały w lewo na zachodzące słońce - Piękne prawda? - Zamruczał jej towarzysz, trzeba przyznać, że wyglądało to naprawdę zjawiskowo, kotka z uśmiechem spojrzała przed siebie na zbliżającą się granice, którą wyznaczała piaszczysta droga z odciśniętymi śladami potworów, te na szczęście bardzo rzadko się tu pojawiają. Wąsy karmicielki drgnęły w zaskoczeniu gdy spojrzała nieco wyżej - Bursztynowy Pazurze, zobacz! - Kocur spojrzał zaskoczony w tą samą stronę, przed nimi, kawałek dalej w niebo wbijała się strzelista góra, po jednej stronie niebo było pomarańczowe, po drugiej zaś wciąż pozostawało niebieskie - To jest nasz cierń!
CZYTASZ
Wc Ścieżką Przeznaczenia- Ziemia & Niebo
Fanfiction"Urodzi się kot, godny dzierżyć moc zrodzoną z gwiazd" W odległym lesie żyją trzy Bractwa kotów, Bractwo Ziemi, Nieba oraz Wody. Koty bronią swoich terytoriów i rywalizują między sobą w walkach, potyczkach.. wojnach. Jednak nadejdzie. czas, w którym...