Rozdział 19

30 3 0
                                    

Trzy koty szły przez las zbliżając się do granicy Bractwa Nieba, skręciły niedaleko niej, tak aby patrole po przeciwnej stronie strumienia nie mogły ich dojrzeć. Gdy wyszli ze swojego terytorium skierowali się ścieżką prowadzącą do Wzgórza kamienia. - Mam nadzieję, że te pędotyłki znowu nie przeszkodzą - Mruknęła z urazą biała kotka unosząc wysoko łapy w nieudeptanym śniegu - Spokojnie Mroźny Poranku, nie mogą mieć problemu z tym że podróżujemy do świętego miejsca, po za tym jesteśmy na wolnym terytorium - Odpowiedział jej Bursztynowy Pazur, spojrzał na adeptkę idącą obok, wyglądała na zestresowaną. - Nie masz się czym martwić Dębowa Łapo, jesteśmy tu w pełni legalnie - Powiedziała z uśmiechem biała wojowniczka i spojrzała uważnie w kierunku granicy, pręgowany kocur zrobił to samo, miał zamiar wypatrzeć i wywęszyć jak najwięcej. Po kilku chwilach Czerwono-brązowa kotka stanęła sztywno i podeszła trochę bliżej - Czuję coś! Mieszanka zapachów, ale wyczuwam resztki naszego Bractwa - Mruknęła adeptka, Bursztynowy Pazur upewnił się, że za strużką pozostałą po potoku nie ma żadnych kotów, lecz widział tylko pustą polanę. Zbliżył się i obwąchał miejsce za oznaczeniami - Ma rację, to Nietoperzowy Lot - stwierdził i syknął z obrzydzeniem - Zdradziła własne Bractwo, dla tych wychudzonych gońców! - powiedziała z urazą Mroźny Poranek, Brązowy kocur wrócił na główną trasę po drodze zamazując ogonem swoje ślady, już przed obozem wytarzali się w śniegu, by zamaskować swój zapach więc nie mieli problemu z śladami woni, jakie po sobie zostawiają - Chodźmy dalej. - Oddalili się zaledwie kilka długości lisa, gdy za nimi po zatartych śladach wojownika przebiegł zając, obejrzeli się i zobaczyli po prawej kilka pędzących kotów, jeden z pozoru szary zrezygnował z polowania i zawrócił się za linię widoku, gdzie prawdopodobnie czekała reszta, pozostałe dwa koty dobiegły granicy i odbiły w ich stronę gdy zobaczyli że zdobycz już zniknęła. - No proszę, proszę - miaukneła Ptasie Pióro - wybieracie się by zobaczyć Bractwo Gwiazd? - miaukneła z ironią w głosie, lecz jej zdystansowana wrogość zdradzała, że mają coś za uchem. Mały czarny kocur, który stał obok zastępczyni szepnął jej coś na ucho, Dębowa Łapa chyba wychaczyła jego zachowanie bo spoglądała na niego ukradkiem. - Czyżbyś cię  maskowali swój zapach? Jest słaby - Miaukneła podejrzliwie - Dębowa łapa utknęła w zaspie gdy wychodziliśmy - wybronił się Bursztynowy Pazur. - Nie mógł sam tego powiedzieć? - Mruknęła Mroźny Poranek - To Ciepła Łapa, Mój nowy adept - miaukneła niechętnie dzieląc się informacjami - Jest poprostu nieśmiały - zauważyła ze zrozumieniem Dębowa Łapa i posłała mu delikatny uśmiech ze współczuciem, nie można było ich winić, Adepci są młodzi i nie każdy lubi konflikty, a ta poprostu chciała być miła. Mimo wszystko kocur odpowiedział jej niewyraźnym uśmiechem i wycofał się za mentorkę. -Idzcie już, jeżeli chcecie zdążyć przed zmrokiem - powiedziała z niesmakiem i zawróciła z kocurem by wrócić do reszty patrolu. Koty poszły dalej, Mroźny Poranek i Bursztynowy Pazur spoglądali na siebie, oboje zastanawiali się czy kot którego widzieli był poszukiwaną zdrajczynią. Dębowa Łapa szła odprowadzając wzrokiem patrol Bractwa Nieba. - Myślisz, że to ona? - zapytała biała kotka - Nie jestem pewien, ale tak myślę -odpowiedział jej i zatrzymał się - myślę że tyle informacji wystarczy, jest zbyt zimno by dalej wędrować po otwartym polu. - powiedział i zawrócił się czekając za towarzyszkami - Racja, powinniśmy wracać - Odpowiedziała zielonooka wojowniczka i podążyła za nim, dębowa łapa zrobiła to samo, wydawała się być głęboko zamyślona.

Gdy dotarli do obozu dwa starsze koty skierowały się do legowiska przywódczyni, uczennica zaś poszła do legowiska uczniów. Obóz był już odśnieżony więc przeszli bez problemu, podeszli do wielkiej skały i już miał zawołać liderkę gdy urwał mu głos Pszczelego Skrzydła - Jeśli szukacie Złotej Gwiazdy, to jest na polanie medyka - powiedziała łagodnie siedząc przed żłobkiem, znajdował się on najbliżej legowiska przywódcy, obok było legowisko uczniów, a dalej obok polany medyka było legowisko starszyzny. - No to z nią porozmawiamy gdy wróci - miaukneła Mroźny Poranek i udała się do sterty zwierzyny. Bursztynowy Pazur zaś podszedł do królowej - znaleźliśmy jej trop i wydaje nam się, że widzieliśmy ją z patrolem. - Oznajmił, Piaskowa kotka wyraźnie się napieła, najwyraźniej bardzo liczyła, że morderca jej kociaka w końcu zostanie złapany. - Cieszę się, jak ci minął dzień? - ton jej głosu był o wiele łagodniejszy niż jej postawa - Dobrze, obeszło się bez sprzeczek na granicy - powiedział z uśmiechem kotka wyciągnęła do niego łapę i otrząsnęła coś z jego piersi, był to liść brązowy kocur zawstydził się - Dzięki - Kotka odpowiedziała pięknym uśmiechem, dbała nie tylko o swoje futro ale i o wszystkich bliskich, nie lubiła niechlujności. Ona sama mimo niesamowicie grubego futra była bardzo uporządkowana i czysta. Gdy na nią patrzył, czuł, że robi mu się cieplej na sercu, tak było już od kilku księżycy, a właściwie odkąd był uczniem.

//Na obrazku jest Ciepła Łapa, wyjątkowo wstawiam dziś bo mam jeden rozdział w zapasie napisany //

Wc Ścieżką Przeznaczenia- Ziemia & Niebo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz