Rozdział 26

23 5 2
                                    

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że przegapiłam wtedy ten moment- zaśmiała się Złota Róża, kotki akurat wspominały wydarzenia po ostatniej pełni, minął już prawie księżyc i jutro będzie następna, Pszczele Skrzydło wybłagała przyzwolenie na pójście z patrolem na spotkanie Bractw - Mam nadzieję, że dasz mi szczegółowe sprawozdanie z całego zebrania - powiedziała starsza królowa i machnęła ogonem który był napastowany przez czwórkę kociąt - oczywiście, że tak, z najmniejszymi szczegółami - uśmiechnęła się i spojrzała na cień który pojawił się w wejściu - Przyniosłam zioła od Porannego Serca, robimy wszystko by powstrzymać zielony kaszel - to była Muchomorowa Łapa, podała im jakieś nieznane zioła, nie była to kocimiętka, a coś innego, między innymi znany królową ogórecznik, pewnie dla Złotej Róży. - jak się czuje Lilka? - zapytała oglądając kociaka - kaszle co raz mniej, chyba zdrowieje - odpowiedziała młodej kotce i uśmiechnęła się - Całe szczęście, bo Śpiący Potok słabnie - opuściła ogon - Przeżyje do końca pory śnieżnych chmur? - zapytała z troską królowa - Nie wiemy, ale mamy nadzieję, że tak, bo kończy się kocimiętka, a zapasy w lesie zmarzły - A może spróbujcie zasiać kocimiętkę na waszej planie, gdy będzie odwilż - zaproponowała pszczele Skrzydło, kiedyś jej się śniło, że cała polanka była wypełniona tym ważnym zielem, medycy już próbowali zasiać wiele ziół, ale żadne się nie przyjmowały, udało się jedynie stworzyć odnawialny zapas pajęczyn i rozwinąć bluszcz dookoła ścian polanki -. W sumie kocimiętka nie jest wybredna, mogłaby urosnąć... Porozmawiam o tym z Porannym Sercem, pamiętajcie by zjeść zioła i dać trochę kociakom, ale nie za wiele - powiedziała pospiesznie i wyszła z żłobka - Nie chce ziół! Te są okropne, nie mają kocimiętki? - Narzekała Lilka,  kocimiętka każdemu smakowała bo była słodka i ładnie pachniała, ale muszą ją oszczędzać - zjedz to a wybiorę ci najlepszą mysz ze sterty- zamruczała i przysunęła koteczce jej porcje, na myśl o jedzeniu zaburzało jej w brzuchu, koty mocno wychudły, a zwierzyna nie chciała wychodzić z kryjówek. Koteczka niechętnie zjadła lekarstwo- sama sobie wybiorę, przecież za księżyc będziemy uczniami, jesteśmy już duzi! - powiedziała dumnie, faktycznie jej kociaki były już spore - macie szczęście, bo akurat pora śnieżnych chmur będzie się kończyć - powiedziała i polizała Lilkę po czółku. - mogę już iść po zwierzynę? - zapytała niecierpliwie i podeszła do wyjścia ze żłobka -tak, możesz - odpowiedziała jej i wstała by wyjść z kociakiem. Na dworze było teraz strasznie, śnieg stopniał i pozostawił po sobie błoto, które potem zamarzło tworząc na ziemi niewygodne grudki ziemi, zwierzyna wychodziła tylko po resztki jedzenia i od razu uciekała do norek, część zwierząt powymierała w swoich norach, z głodu lub ze starości więc było ich coraz mniej, klan powiększył swoje terytorium tam gdzie się dało na bezludnej granicy, ale nie wszystko się nadawało, uczniowie rozpoczęli praktykę łowienia ryb, które mocno mnożyły się w oczku wodnym niedaleko obozu, dwie lub trzy udało się złapać, lecz to nie były te same ryby co w rzece lub jeziorach, te były wielkości myszy, na szczęście było ich tam naprawdę dużo. Pszczele Skrzydło obserwowała jak Lilka obwąchuje lichą stertę, finalnie wybrała sobie nornicę i wróciła do żłobka by się podzielić z bratem. Królowa usiadła przed wyjściem i obserwowała obóz, Złota Gwiazda po cichu rozmawiała z Konsyliarką, reszta kotów siedziała schowana w legowiskach lub była na patrolu.

//Jest i śpiący potok, niestety zbliża się jej czas ale dostanie swoje porządne 5 minut. Stara babka, ponad 100 księżycy, ale dobrze się trzyma, na zdjęciu jest jeszcze w dobrej formie ale teraz słabo wygląda //

Wc Ścieżką Przeznaczenia- Ziemia & Niebo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz