#31 "-Mogę zobaczyć twojego nieziemskiego kutasa panie kosmito?"

159 9 14
                                    

ALESSANDRO

-Oszalałeś!? Na chuja Ci tyle królików.? Ty chyba nie... kurwa, As nie rób tego! - zaczęła krzyczeć, kiedy wyciągnąłem kilka królików na trawę.

Uwielbiam patrzeć jak moje psy się dobrze bawią.

-Uspokój się. Chciałaś je nakarmić. To trzymaj - podałem jej worek ze śniadaniem moich maluchów.

-Nie. Nie nie nie. Zabieram je do siebie. Psy jedzą karmę, a nie żywe króliki! - schowała worek za plecami, powili cofając się w stronę willi.

Zagwizdałem na Hadesa i wskazałem na worek. Wydałem mu polecenie, a ten natychmiast powalił niuńkę na ziemię. Już po chwili przyniósł mi w zębach worek z królikami.

-As przecież to są żywe stworzenia! Nie możesz tego zrobić...

Kurwa jebana mać. Gdyby się nie popłakała, to byłoby nawet zabawnie.

-Nie mogę? No to patrz - wyciągnąłem futrzaka i rzuciłem go nad pysk Lily.

Natychmiast złapała go w zęby i zaczęła nim potrząsać. Usłyszałem głośmy pisk, świadczący o kolejnym martwym króliku. Spojrzałem przez ramie na blondi. A raczej na miejsce, gdzie blondi przed chwilą była. Dobra tam, chuj z nią. Musiałem nakarmić moje maluchy do końca.

Po dwudziestu minutach zabawy w końcu zaczęły jeść. Na trawie jak zwykle pozostały odłamki kości i strzępy futra. Psy umazane całe we krwi podbiegły mi podziękować. Przynajmniej one mają do mnie jakikolwiek szacunek.

Trochę mnie pobrudziły. I dobrze. Mogłem jeszcze bardziej nastraszyć niuńke. Wystarczyło już tylko ją znaleźć, co nie zawsze jest takie proste.

Odkąd ma lokalizator, nie ma z tym jednak problemu. Wszczepiłem jej go, kiedy była w śpiączce. Chyba nawet nie wie, że go ma. Dłoń była zbyt ryzykowna, nadgarstek tak samo, przecież ktoś może z łatwością uciąć kończynę i pozbyć się tym samym lokalizatora. Postawiłem więc na kark. Ma go w dość niewidocznym miejscu.

Wytarłem ręce w ręcznik papierowy i wyciągnąłem telefon. Była u Maggie. Suka jeszcze się nie nauczyła. Kliknąłem przycisk na pilocie od obroży. Otwierając drzwi od pokoju rudej, zastałem dość niecodzienny widok. Siedziały po dwóch stronach łóżka. Blondi chyba coś mówiła, ale wydawała z siebie jakieś skrzeczące dźwięki. Obie głośno szlochały.

-Kurwa ruda, ty też?

Wzdrygnęła się na mój widok. Niuńka ukryła się za plecami starszej koleżanki.

-Dzień dobry szefie. N-nic się nie dzieje - przełknęła ślinę.

-Dlaczego jej dotykasz?

-Nie dotykam. Siedziałyśmy metr od siebie. Teraz też się nie stykamy.

-Czego obie ryczycie?

-Angi przyszła mi się trochę pozwierzać. Głównie z pana powodu, ale nie tylko.

-Teraz będziesz grzeczną suczką i powiesz mi o wszystkim. Rozważę danie ci nagrody.

-Przy Angelice? - spojrzała przez ramie na wystraszone dziecko.

-Pójdziemy do mojego gabinetu.

-Malutka przepraszam. Zostań tu - owinęła ją kocem i poszła za mną do gabinetu.

-A więc słucham.

-Angelika ma... pewną traumę którą pan dzisiaj w niej obudził. Bo widzi pan... ojciec przed wyjazdem na wojnę kupił jej króliczka, taką małą czarną kuleczkę. Kochała go nad życie, zabierała go na dwór i takie tam... Camil w przeciwieństwie do niej, nie tolerował stworzenia. Królik zasikał kanapę, kiedy Angi karmiła go jakąś marchewką. Jej brat się wściekł, chwycił królika za uszy i zaniósł do kuchni. Mimo rozpaczliwych błagań siostry, wziął nóż do ręki, sadzając zwierze na desce. Uciął mu głowę i rzucił nią w dziewczynę. Z reszty zrobił jakiś pasztet i podał jej na obiad. To był jeden z niewielu obiadów jakie od niego dostała...

ANGEL, IT'S TIME TO WAKE UPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz