ALESSANDRO
Stałem przy blacie i robiłem śniadanie niuńce. Od dwóch tygodni kontroluje jej posiłki. Robiła postępy, ale jeszcze nigdy nie dojadla swojej porcji.
Poczułem uderzenie na tyłku po czym małe pięści zaczęły boksować mnie w plecy. Ktoś chyba wstał w dobrym humorze.
W ułamku sekundy odwróciłem się i przycisnąłem ją brzuchem do wyspy kuchennej.
-Czy ty musisz być taki silny? - mruknęła, próbując mi się wyrwać. Całkowicie przypadkowo drażniła tyłkiem moje krocze.
-Tak, bo inaczej kto by Cię ciągle wkurwiał niuńka?
-Puść mnie misiek - wystawiła język i polizała mnie po ręce którą opierałem się o blat.
-Nie wiem, czy chcę.
-Będziecie się jebać na blacie w kuchni? Przynajmniej go później umyjcie - do kuchni wszedł Martin. On to ma kurwa wyczucie czasu.
-Tak. Będziemy. Może chcesz się przyłączyć? - blondi spojrzała w strone mojego przyjaciela. - Giny też jest miłe widziana.
-Daj mi dwie minuty i zaraz ją tu przyprowadzę.
-Jasne. Czekam - puściła mi oczko, gdy tyko wyszedł z kuchni.
Chwyciłem blondi za biodra i posadziłem na szafce. Zaczęła się chichrać. No nie wytrzymam.
-Oni tu zaraz przyjdą z nadzieją, że będziemy się we czwórkę pieprzyć.
-A nie będziemy? Chętnie przetestuje sprzęt Martina.
-Masz zakaz. Nie zdjąłem ci szwów. A propos, muszę je zobaczyć.
-Dobra dobra. Pójdziemy sprawdzić po porannym bzykanku. Co ty na to? - owinęła nogami moje biodra.
-Nie dziewczynko.
-Musisz być taki uparty? - przewróciła oczami. - To mnie tam zanieś misiek. Nie będę sama chodzić.
-Możesz się czołgać.
-To idź sobie sam. O... Giny. Ślicznie wyglądasz - przygryzła wargę kiedy kobieta podeszła do blatu w samej bieliźnie. Za jej plecami pojawił się Martin.
Stanąłem plecami do blondyny i puściłem Giny oczko.
-Wyglądasz oszałamiająco. Może przejdziemy się do skrzydła szpitalnego? Mam ochotę cię zerżnąć.
Angelika prychnęła i zeskoczyła z blatu.
-Zapomnij dupku. My idziemy do skrzydła szpitalnego.
-Przecież możemy iść wszyscy razem. Obie będziemy zadowolone mała - starsza dziewczyna położyła dłoń na mojej klatce. Niuńka odrazu ją strzepnęła i pociągnęła mnie za nadgarstek w kierunku wyjścia.
-Może kiedy indziej. Narazie musimy zobaczyć moje szwy.
-No co ty? Czemu się nie mogę pobawić z Giny?
Puściła mnie i obrzuciła chłodnym spojrzeniem.
-Możesz. Rób co chcesz - syknęła, szybkim krokiem kierując się na górne piętro.
Dogoniłem ją i przeprzucilem sobie przez bark.
-Obraź się jeszcze.
-A żebyś widział, że się obrażę - czułem, jak założyła ręce na piersi. Dałem jej zaczepnego klapsa w tyłeczek.
-Nie dotykaj mnie głupi idioto.
Ugryzłem ją w odkryte udo. Dostałem przez to piętą w czoło
-Nie. Dotykaj. Mnie. Idź sobie do Giny. Ona jest ładniejsza i napewno nie odmówi Ci seksu.
CZYTASZ
ANGEL, IT'S TIME TO WAKE UP
RomanceCamil Rossi popadł w ogromne długi. W zamian za ich spłatę postanawia oddać swoją młodszą siostrę szefowi włoskiej mafii. On chętnie przystaje na tę propozycję, gdyż znudziły mu się już uległe dziewczyny, z którymi ma do czynienia na codzień. Ich re...