ALESSANDRO
-Stary... przykro mi... - Martin poklepał mnie po ramieniu.
Demon leżał bezwładnie z zakrwawionym pyskiem. Moje biedne maleństwo...
-Wiadomo dlaczego? - spytałem drżącym głosem. Te psy są dla mnie wszystkim.
-Podobno miał jakiegoś guza. Urósł w tak szybkim tempie, że nie dało się nic z tym zrobić. To była jakaś wada genetyczna.
-Każdy pies ma zostać zbadany. Teraz. Mają mieć wszystkie badania.
-Wszystkie są przebadane, ale oczywiście. Będzie jak chcesz. Co mam z nim zrobić?
-Zachowaj łapę, a resztę pochowamy za chwilę w ogródku.
-Którą? - wyciągnął skalpel i obcęgi.
-Prawą przednią.
Z bólem patrzyłem, jak Martin okalecza moje maleństwo. Demon miał dopiero rok i dwa miesiące... to kurwa tak niesprawiedliwe... co on komu złego zrobił? Był moim kochanym pieskiem. Gdybym mógł, wziąłbym tego guza na siebie. Demon był bardziej wart życia niż ja.
I jeszcze blondi będzie mnie chciała pocieszyć. Ale ona jest czasem wkurwiająca. Nie dziwie się, że brat ją sprzedał.
Po uroczystej ceremonii pochowania Demona, na którą oczywiście blondi nie została zaproszona, reszte dnia spędziłem na doglądaniu badań przeprowadzanych na moich malenstwach. Siedziałbym z nimi dalej, gdyby niuńka mi nie przeszkodziła.
-As? Pójdziesz ze mną na chwile? Mam dla ciebie niespodziankę.
-Nie chce mi się. Daj mi spokój blondi.
-Misiek... spodoba Ci się. No chodź. To zajmie tylko chwilkę.
-Nie mam ochoty.
-Proszę... nie będę się odzywać. Tylko chodź ze mną... - wyciągnęła dłoń w moją strone. - Gwarantuje, że chociaż na chwilkę się uśmiechniesz.
Ja jebie... ile ona może tak gadać? Wyminąłem ją. Nie będę jej trzymał za rękę.
Pobiegła za mną i zaczęła prowadzić mnie do salonu. Podeszła do jakiegoś kartonu i wyciągnęła z niego... małego jamnika?
-Wiem, że bardzo kochałeś Demona i żaden inny piesek Ci go nie zastąpi, ale może taki słodki, mały doberman poprawi Ci humor... - podeszła do mnie i dała mi cieszącą się kulkę na ręce.
-Mały doberman? Przecież to nie jest doberman.
-Nie? Ale jak to?
-To jest jamnik Angeliko. Jamnik.
-Pan z hodowli mówił, że to doberman...
-Jakiej znowu hodowli?
-No takiej... No tam na mieście. Znalazłam ją w internecie.
-Kupiłaś mi psa?
-Tak. Podoba Ci się?
-Jest piękny - przytuliłem ją.
Ona naprawdę kupiła mi psa.
-Już więcej nie zawracam Ci głowy. Cieszę się, że jesteś zadowolony - musnęła ustami moje wargi i sie odsunęła.
-Czekaj. Skąd miałaś pieniądze? Nie dawałem ci ostatnio mojej karty.
-Tajemnica. Nie interesuj się misiek. Prezent to prezent.
-Mów skąd miałaś pieniądze.
-Nie. Powiedzmy, że... mam swoje dojścia.
-Nie denerwuj mnie. Mów.
CZYTASZ
ANGEL, IT'S TIME TO WAKE UP
RomanceCamil Rossi popadł w ogromne długi. W zamian za ich spłatę postanawia oddać swoją młodszą siostrę szefowi włoskiej mafii. On chętnie przystaje na tę propozycję, gdyż znudziły mu się już uległe dziewczyny, z którymi ma do czynienia na codzień. Ich re...