#8 "-Zabij go."

373 16 1
                                    

ANGELIKA

Pan Costa nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Wszedł do środka, a ja zaraz za nim. Z salonu dobiegały dziwne jęki, a z łazienki szum wody. Mężczyzna od razu skierował się do pierwszego pomieszczenia. Podążałam za nim, okropny smak spermy cały czas pozostawał mi w ustach.

Na kanapie siedział Camil i masturbował się do jakiegoś porno lecącego na telewizorze. Pan Costa sięgnął po broń i wyciągnął ją w moją stronę.

Spojrzałam na niego przerażona.

-Zabij go.

Zerknęłam na broń, którą trzymałam w dłoni. Cała się spięłam. Pan Costa ją przeładował i wycelował w Camila.

Zamknęłam oczy i pociągnęłam za spust. Nie było sensu się stawiać. Jeżeli bym tego nie zrobiła... dostałabym karę, a Camil i tak by zginął. Trafiłam gdzieś w klatkę, ale on już się nie ruszał.

Pan Costa się uśmiechnął i przeniósł swoje spojrzenie na mnie. Wyciągnął rękę po broń, podałam mu ją, ale tak nieumiejętnie, że nacisnęłam na spust i postrzeliłam go w nogę.

Skrzywił się z bólu, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo do salonu wpadła Lisa. Moja była przyjaciółka. Pieprzyła się z Camilem?

-Co ty mu zrobiłeś!? - krzyknęła na pana Costę.

Jeszcze nie wie, jak ogromny błąd popełnia.

-Spierdalaj stąd, jeżeli nie chcesz, żeby spotkało cię to samo.

Dziewczyna natychmiast rzuciła się do ucieczki. Pan Costa spojrzał na mnie chłodno i schował broń.

Ja muszę zabrać ten naszyjnik... To jedyna rzecz po mojej mamie, którą udało mi się ukryć przed bratem.

-Mogę pójść się napić? Szybko wrócę.

-Idź. Poczekam na ciebie.

Szybko poszłam w stronę swojego starego pokoju. Nie miałam za dużo rzeczy, ale bardzo je doceniałam. Odnalazłam odpowiednią deskę w podłodze i ją podniosłam. Mój naszyjnik nadal był na swoim miejscu. Zapięłam go na szyi i odłożyłam deskę na miejsce. Jak gdyby nigdy nic, wróciłam do pana Costy.

-Dziewczynko, czy ty używasz w ogóle czegoś takiego jak mózg?

Boże... przecież ja do niego strzeliłam... On zaraz mnie zabije.

-Wracamy do willi. Tam się tobą odpowiednio zajmę.

***

Po przekroczeniu progu posiadłości, od razu pobiegłam do siebie i zamknęłam drzwi. On mi zaraz coś zrobi... Co jest z nim nie tak, skoro bez problemu mógł chodzić z postrzeloną nogą?

Przez dwie godziny siedziałam cicho i nasłuchiwałam otoczenia. Nie było słychać kompletnie nic. Cały czas patrzyłam się w płytę drewnianych drzwi. Uchyliły się, a wtedy do środka wszedł pan Costa.

-Oszukałaś mnie.

-N-nie oszukałam.

-Nie?

-Nie.

-W takim razie podejdź.

Zrobiłam to na miękkich nogach. Nie mam pojęcia, co wymyślił...

-Zdejmij sukienkę.

-S-słucham? - mój głos zadrżał.

Zobaczy naszyjnik...

-Zdejmij sukienkę - powtórzył. - Nie dyskutuj.

Serce na chwilę mi stanęło. Niepewnie chwyciłam dół sukienki. Przeciągnęłam ją sobie przez głowę, zostając w samych czarnych majtach i srebrnym naszyjniku z czerwonym rubinem.

ANGEL, IT'S TIME TO WAKE UPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz