8

112 5 0
                                    

Nadeszło wyczekiwane przez uczniów Hogwaru, pierwsze w tym roku szkolnym wyjście do Hogsmeade.

Teoretycznie Aries jako nastolatka powinna spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi i swoim bratem, nie przejmując się niczym, tak większość nastolatków w jej wieku. Nie dotyczyło to jednak dziewczyny. W wakacje, gdyby jej i Syriusza plan się nie powiódł, grozi jej ślub z nieznanym jej facetem, jej młodszy brat odwrócił się od niej z niewiadomych powodów, a w dodatku groził mu mroczny znak, poplecznicy Voldemorta polowali na niewinnych ludzi, w tym rodziny jej przyjaciół, jej bliźniak razem zresztą huncwotów mają jakieś tajemnice za jej plecami i w dodatku Lily dała jej jakąś książkę z zapisami jej matki. Była pogubiona nie dość, że w własnych myślach to także i czynach. Chciałaby uwolnić się spod rąk tej rodziny, ale nie chciała zostawiać Regulusa samego.

Syriusz był także pogubiony, był młody. Swoje problemy maskował pod maską szkolnego casanovy. Wszyscy wiedzieli, że za murami hogwartu czyha wojna, wiedział także, że prawdopodobnie będzie walczył naprzeciw swojemu bratu, którego kochał ponad wszystko.

- Idziemy najpierw do Trzech Mioteł? - zaproponowała Dorcas. Aries wybrała się do miasteczka razem z Meadowes. Obje dziewczyny chciały kupić Syriuszowi prezenty z okazji zbliżających się urodzin rodzeństwa.

Gdy dziewczyny przekroczyły próg drzwi baru, od razu uderzył w nie słodki zapach piwa kremowego. Cały bar był wypełniony uczniami szkoły od trzeciej klasy wzwyż.

- Pójdę poszukać jakiegoś wolnego stolika. - powiedziała Dorcas, na co Aries przytaknęła. - Zamówisz mi piwo kremowe? Wiesz które.

- Tak zamówię – odpowiedziała i ustawiła się w kolejkę.

Po złożeniu zamówienia – dwóch piw kremowych, w czym jednego z dodatkiem cynamonu – dziewczyna poszła poszukać swojej przyjaciółki, zauważając po drodze chłopaka, do którego Meadowes wzdychała od kilku tygodni.

- Ej, Dor. - powiedziała przysiadając się do dziewczyny i podając jej jedno z kubków. - Trzy stoły dalej siedzi Arthur.

- Arthur?! - zachwyciła się – Ten Arthur? Ten o pięknych oczach i tych wspaniałych długich blond włosach? - zaczęła się rozglądać. - Ar! On patrzy w naszą stronę!

- Dor, jak będziesz kręciła głową na wszystkie strony to każdy zaraz będzie się na nas patrzył. - odpowiedziała śmiejąc się z reakcji przyjaciółki.

Fakt faktem młoda Black była w kilku związkach, a dokładnie w trzech. Żaden z nich nie podobał się Syriuszowi, który twierdził, że jego siostra jest za młoda na randkowanie. Mówiąc to był wielkim hipokrytą, sam co chwilę miał inną dziewczynę, zmieniał je jak rękawiczki.

- Ar, on tu idzie! - powiedziała do niej głośnym, podekscytowanym szeptem.

- Tak idzie tu, więc się ogarnij bo pomyśli, że jesteś stuknięta. - powiedziała dalej śmiejąc się z zachowania tej drugiej.

- Hej, mógłbym zaprosić cię na spacer? - wystawił w stronę Dorcas dłoń, na co ta pokiwała energicznie głową, po czym spojrzała się na przyjaciółkę.

- Idź Dor, tylko poproś Madame Rosmerte żeby przelała ci piwo do jakiegoś naczynia na wynos. - powiedziała jak już jej przyjaciółka wstawała.

Black, jak tylko jej przyjaciółka wyszła z lokalu razem z chłopakiem złapała się za skronie po czym wypijając swoje zamówienie do końca, udała się na poszukiwania prezentu dla swojego bliźniaka, co nie było łatwym zadaniem.

Dziewczyna chodziła po sklepach nie mogąc znaleźć nic. W każdym napotkanym podarunku coś jej nie pasowało, a to zły kolor, a to za mały, a to już kiedyś dostał. Po nieudanych poszukiwaniach postanowiła udać się po słodycze do prezentu, przekroczyła próg miodowego królestwa.

Po kupieniu słodkości dla brata, ruszyła w głąb miasteczka. Nie orientując się, że po jakimś czasie poszukiwań sklepu z upominkami zgubiła drogę powrotną do głównej uliczki.

- Reg, nie wierze, skąd masz te informacje? - zapytał jakiś chłopak jej brata. Dziewczyna postanowiła schować się za ścianą i jak nie przystało na osobę z rodu ,,czysto krwistych,, podsłuchać rozmowę.

- Sam mi pokazywał, Czarny Pan podarował mu ten znak. - odpowiedział Regulus.

,,jaki znak?,, - pomyślała.

- Mroczny znak – westchnął inny chłopak - sam nie mogę się doczekać aż wstąpię w szeregi Czarnego Pana.

- Gibbon ma już mroczny znak. - powiedział drugi chłopak.

- Nie mów na głos nazwisk. - upomniał go Regulus. - Nie wiadomo kto się tu kręci. - Aries na jego słowa wstrzymała oddech.

- Właśnie Reg, twoja siostrzyczka i braciszek mają niedługo urodziny. - tym razem Aries usłyszała prychnięcie jakiejś dziewczyny.

- Nie interesuje mnie to Vanessa. - powiedział obojętnie Regulus. - Nie interesują mnie. - słowa brata ukuły Aries prosto w serce, chodź domyślała się, że taka będzie odpowiedz Blacka, nie była przygotowana na nią psychicznie.

- I dobrze, zwykli zdrajcy krwi. - tym razem usłyszała piąty, męski głos.

- Zbierajmy się stąd. - zaproponowała, jak się dowiedziała Aries, Vanessa.

Młoda Black usłyszała kroki, kroki skierowane w jej stronę.

Otworzyła szeroko oczy po czym szybkim krokiem udała się w stronę najbliższej przerwy między budynkami i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że miała ze sobą torbę ze słodkościami, która wydawała przy każdym jej ruchu dźwięk.

Dziewczyna przywarła do ściany i zakryła sobie dłonią usta, aby uczniowie nie usłyszeli jej przyśpieszonego oddechu.

- Ktoś tu jest? - zapytał głośno jakiś głos, na co dziewczyna przywarła mocniej do ściany.

- Daj spokój Connor, to pewnie jakiś bezdomny kot. - powiedział jakiś chłopak.

- Con ma rację, ktoś mógł podsłuchiwać. - na jego słowa dziewczyna odłożyła delikatnie torbę na ziemię i powoli ruszyła w głąb przejścia, po czym skręciła w prawo. Gdyby zajrzeli do przerwy między budynkami, gdzie wcześniej stała, nie zauważyliby jej, gdyby jednak postanowili pójść dalej, Aries nie miałaby się nawet jak schować, za jej plecami była ślepa uliczka, pusta ściana bez żadnego kosza na śmieci ani nawet okna, pusta ściana z czerwonej cegły.

- To ja pójdę sprawdzić - powiedziała Vanessa, Aries usłyszała stukot butów.

Dziewczyna wstrzymała oddech, chciało jej się płakać, nie wiedziała co robić. Zamknęła oczy.

Odgłos kroków ucichł na chwilę po czym usłyszała:

- Pusto, tylko jakaś torba leży na ziemi. - powiedziała towarzyszka Regulusa.

- A nie mówiłem. - powiedział jakiś chłopak. - A teraz możemy już wracać. - po tym zdaniu Aries usłyszała, że Vanessa wraca do reszty swoich znajomych. Black wypuściła cicho powietrze, lecz wstrzymała je znowu, gdy usłyszała kolejne zdanie.

- Wy idzie, ja jeszcze muszę coś załatwić. - powiedział jej brat.

,,Czy on wie, że ja tu jestem?,, - pomyślała dziewczyna, po czym usłyszała, że reszta uczniów się oddala.

- Przecież wiem, że tam jesteś. - powiedziała po chwili ciszy Regulus - Wyjdź. - rozkazał na co dziewczyna nie zrobiła żadnego kroku. Na jej brak zareagowania chłopak westchnął z irytacją. Dziewczyna usłyszała odgłos kroków zbliżających się w jej stronę.

Kroki, które należały do jej brata, który ma ją gdzieś, który dał się omamić ich rodzicom, który zostawił swoje rodzeństwo, który nie chce mieć z nią nic wspólnego, który jej nie wydał.





Hej, chcecie może dłuższe rozdziały?

Nasza era - huncwoci - Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz