13

99 4 2
                                    

Do świąt został tydzień czasu, a przez to Aries odczuwała coraz większy stres, a myśli nie dawały jej spokoju.

Cały wcześniejszy tydzień, co wieczór spędzała czas z Remusem na szlabanie, oprócz jednego dnia. McGonagall powiadomiła ją wtedy że ich szlaban się nie odbędzie. Nie wiedziała, że tej nocy Lupin przez pełnię księżyca, przechodził przemianę w wilkołaka, a reszta huncwotów mu przy tym pomagała.

- Idziemy później do kuchni? Na herbatkę. - zapytała Lily reszty dziewczyn.

Aries siedziała razem z Lily, Dorcas, Marleną i Pandorą w bibliotece. Razem uczyły się do najbliższego sprawdzianu z eliksirów i zielarstwa, które miały odbyć się jeszcze przed przerwą świąteczną.

- Ja z chęcią. - odpowiedziała Dorcas, na co reszta dziewczyn, oprócz zamyślonej Aries, kiwnęła głową.

- Ar, nie idziesz? - zapytała Dorcas.

- Co? - zapytała. - Tak idę. - powiedziała po chwili.

- Ostatnio bujasz w obłokach. - stwierdziła Marlena - Zakochałaś się? - zapytała.

- Wcale nie bujam w obłokach i nie zakochałam. - odpowiedziała Black.

- A tak w ogólne dziewczynki, to któraś kogoś ma na oku? - zapytała Dorcas ruszając brami w górę i w dół. - Nie pytam Lilki, ty masz Pottera.

- Nie kocham się w Potterze. - odpowiedziała poirytowana.

- Yhym – zbyła ją, na co rudowłosa przewróciła oczami, a reszta dziewczyn cicho zaśmiała. Nie chciały żeby szkolna bibliotekarka wyrzuciła je za drzwi. - To jak dziewczynki? Ciekawa jestem. Może Pandora?

- Mi? - zapytała „marzycielskim" głosem. - Możliwe, że Ksenofilius. - odpowiedziała, a na jej słowa reszta dziewczyn posłała jej szczere uśmiechy. Bardzo lubiły krukonkę. Dziewczyna miała wyjątkowy sposób bycia. Lubiła dużo eksperymentować i odkrywać nowe rzeczy, jej ton głos często był marzycielski, a wzrok nieobecny. Była blondynką o jasnej karnacji i średnim wzroście.

- Mi chyba od jakiegoś czasu podoba się Remus. - powiedziała cicho Marlena.

- Remus? - zapytała Lily.

- Chyba tak. - na jej słowa Aries delikatnie, prawie że nie widocznie, uniosła brwi.

- A ci Aries? - zapytała Lily.

- Na razie chyba nikt. - odpowiedziała.

- A ci Dor. - zapytała Marlena, na co Black wywróciła oczami.

- Ostatnio zerwała z chłopakiem. - powiedziała czarnowłosa, a tym razem to McKinnon wywróciła oczami.

- A to nie zerwała z nim dlatego, że podoba jej się ktoś inny? - zapytała pewna siebie.

,,Trzymajcie mnie" – pomyślała Aries unosząc oczy ku sufitowi.

- Nie zerwałam z nim, bo ,,podoba mi się ktoś inny". - odpowiedziała zirytowana Dorcas.

- Tak? To niby dlaczego? Wszyscy wiedzą, że często zmieniasz chłopaków. - ciągnęła Marlena.

- Dziewczyny, spokojnie. - powiedziała stanowczo, choć dalej lekko nieobecnym głosem, Pandora. - Nie ma co się kłócić.

- Pand ma racje. Nie było tematu. - dodała Lily.

- Ja wracam do dormitorium. - powiedziała Dorcas.

- Pójdę z tobą. - dopowiedziała Aries. - Pa Pandora, do zobaczenia. - pomachała krukonce, co uczyniła także Dor, zresztą dziewczyn się nie żegnały, bo bądź co bądź, będą się widziały później w wspólnej sypialni, chodź w tamtym momencie wolała nie widzieć Marleny na oczy.

Obie wyszły z biblioteki i skierowały do wieży gryffindoru.

*****

Cały tydzień mijał dziewczynie zaskakująco szybko – za szybko.

Cały stres, który ukrywała wcześniej, ukazał się na niej właśnie w tym momencie.

Chodziła zamyślona, mało spała i jadła oraz dużo czasu spędzała na nauce, co nie zawsze jej wychodziło przez brak skupienia.

Najbardziej w tym wszystkim martwiła się o swoich braci. Bała się zostawić Regulusa samego w domu, ale również bała się, że Syriuszowi razem z nią, nie uda się uciec z domu.

Zdawała sobie sprawę, że jeden nie właściwy ruch i cały plan pójdzie się walić, a najbardziej bała się, że to właśnie przez nią całość nie wypali.

Dobijała ją jeszcze kłótnia z Marleną. Niby dziewczyny pogodziły się trzy dni później, lecz nie wiedzieć czemu Aries dalej odczuwała dyskomfort przebywając z nią i Remusem w tym samym momencie, a gdy ta wlepiała wzrok na niego podczas lekcji, albo w pokoju wspólnym czuła delikatne uczucie pustki. Nie rozumiała tego, co ją bardzo dekoncentrowało.

Cały Hogwart swoim wystrojem wręcz krzyczał, że zaraz święta, co nie umilało Aries czasu, a wręcz zniechęcało do czegokolwiek.

Na domiar złego Voldemort postanowił podwoić ilość swoich ataków na – często mugolskie - wioski psując innym ludziom święta.

- On naprawdę nie ma lepszych rzeczy do roboty? - zapytał James dokładając swojego prologa codziennego na drewniany stół gryffindoru w wielkiej sali podczas śniadania. Całej paczce zrzedły miny, wszyscy od razu domyślili się o kogo i o co chodzi. Kilku innym uczniom i nauczycielom także zeszły uśmiechy z twarzy, a nawet dało się usłyszeć płacz, co dobijało dziewczynę jeszcze bardziej.

Aries posłała szybkie spojrzenie w stronę Regulusa, co odwzajemnił posyłając jej znużone spojrzenie i podnosząc brwi.

Dziewczyna poczuła wtedy na swoich plecach dłoń - jak się po chwili okazało Petera - który posłał jej delikatny uśmiech, co od razu odwzajemniła.

,,Mam przynajmniej kochających przyjaciół." - pomyślała.

*****

- Syriusz, jutro wyjeżdżamy. - powiedziała Aries patrząc na niego smutnym wzrokiem. Była w dormitorium huncwotów. Siedziała tam razem z bratem, Remusem, Peterem, Jamesem i Dorcas.

- Wiem, Ar – odpowiedział posyłając jej zmartwione spojrzenie. - Nie martw się tym, cały plan wypali. - powiedział Syriusz. - Lunio? Poklepiesz ją za mnie po plecach? - zapytał siedzącego obok dziewczyny Lupina, na co ten zaśmiał się, a razem z nim reszta i chodź prośba przyjaciela była dość śmieszna, to chłopak ją wykonał, na co Aries posłała mu uśmiech, co od razu odwzajemnił.

- Leniuch. - skomentowała Dorcas patrząc na Łapę, na jej słowa wypiął do niej język.

- Nie zapomnij wziąć lusterka do kieszeni. - powiedział James, który martwił się o przyjaciół i trzymał za nich kciuki, zresztą tak jak reszta paczki.

- Postaram się. - odpowiedział.

- Dobry piesek. - powiedział James, na co reszta zaśmiała się, bo chodź dla huncwotów znaczenie tych słów było jasne, tak dziewczyny nie wyczuły w tym większego sedna, myśląc, że Rogacz tylko zażartował.

- Powiedział bym coś, ale tego nie powiem. - odpowiedział Syriusz zarzucając dłonią swoje czarne włosy do tyłu. - Łosiu. - podkreślił i tak samo jak wcześniej reszta parsknęła śmiechem.

- Jak z dziećmi. - podsumowała Dorcas.

- Zgadzam się, jak z dziećmi. - powtórzyła Aries teatralnie i mocno podkoloryzowanie wzdychając. Na słowa dziewczyn oboje wyszczerzyli się ukazując swoje zęby, na co Dorcas przyłożyła sobie dłoń do czoła, a już po chwili cała reszta paczki zanosiła się śmiechem, na różne opowieści huncwotów i dziewczyn.

James w pewnym momencie wyciągnął czarodziejski aparat i porobili razem kilka grupowych zdjęć, a Aries razem z Syriuszem na chwilę odciągnęli się od całego stresu związanego z ucieczką – razem z nimi, wszyscy na chwilę odcięli się od rzeczywistości i cieszyli się chwilą.

,,Kocham was." - pomyślała Aries przed położeniem się spać i chodź była to dla niej ciężka noc, to dzięki przyjaciołom przynajmniej na chwilę odpoczęła od własnych myśli.


Nasza era - huncwoci - Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz