41

48 0 0
                                    

Nastał dwudziesty siódmy marca, sobota - dzień urodzin Jamesa. Niecałe trzy tygodnie po urodzinach Remusa.

No właśnie Remus.

Samo imię chłopaka, wprowadzało Aries w stan zawstydzenia, a co dopiero jego obecność.

Wiadome sny nie dawały jej spokoju. Jeden z nich był nawet wyjątkowo długi i szczegółowy.

Lecz czy Aries chciała z nimi walczyć?

Z jednej strony tak, ale uczucia jakie jej wtedy towarzyszyły są nieopisywalne. Mimo, że były to tylko sny. Bardzo realistyczne, ale i tak to tylko sny.

Dorcas oraz Lily i czasami Maddie, co chwilę posyłały jej wymowne spojrzenia i uśmiechy, a ich ilość potrajała się gdy ta stała obok Lupina, bądź z nim rozmawiała.

Oczywiście Black co chwilę wywracała na to oczami, ale gdy zauważyła zdziwione i zaciekawione spojrzenie Syriusza, gdy zauważył ilość wymownych spojrzeń dwóch gryfonek i puchonki, Aries starała się unikach ich sugestywnych min. Co niezbyt jej wychodziło.

Zaczęła za to powoli panować nad zakłopotaniem, gdy w jej otoczeniu przebywał Lupin.

No właśnie, słowo klucz, powoli.

Przyjaciele zorganizowali imprezę urodzinową Jamesa w pokoju wspólnym gryffindoru. Miała to być dość huczna impreza.

Duża ilość uczniów z czwartego rocznika w z wyż. Duży tort śmietankowo-wiśniowy. Masa balonów, piwa kremowego i innego alkoholu oraz przekąsek.

Zaproszeni nie byli tylko uczniowie z domu Godryka Gryffindora, lecz także z Hufflepuffu.

Z Ravenclaw nikt nie został zaproszony, ponieważ Huncwoci absolutnie nie chcieli aby na przyjęciu pojawił się Xavier, który cały czas przewijał się w codziennym życiu Aries.

Ślizgoni nie zostali zaproszeni z wiadomych powodów. Konflikt domów trwał w dalszym ciągu.

Pierwszą zaproszoną osobą oraz współorganizatorką przyjęcia spoza domu Lwa była Maddie, bliska przyjaciółka Petera.

Impreza rozkręciła się już na dobre. Odśpiewali ,,sto lat", zjedli tort, wręczyli prezenty i złożyli życzenia. Nawet Lily je złożyła.

- Życzę ci żebyś zaczął uganiać się za inną dziewczyną, Potter. - powiedziała i szybko odeszła.

Tak to właśnie wyglądało.

Aries tego dnia wzięła sobie za punkt honoru zrobienie kilku zdjęć, niekoniecznie pozowanych, przez co cały czas miała przewieszony na szyi aparat fotograficzny.

- Uśmiech! - powiedziała do Dorcas i Syriusza, gdy ci droczyli się w jednym z kątów pokoju. Oboje zareagowali z delikatnym opóźnieniem, a gdy zobaczyli Aries z aparatem automatycznie uśmiechnęli się nie niego. Mimo wszystko i tak na zdjęciu była widoczna ich wcześniejsza wymiana zdań.

- Zrób zdjęcie Remusowi, żebyś miała na co patrzeć po nocach. - zaszła ją od tyłu Lily i wyszeptała do ucha, a przestraszona Black odskoczyła do tyłu i przyłożyła sobie dłoń do serca przestraszona, na co Evans głośno się zaśmiała.

- Nie śmieszne Lily. - powiedziała zarumieniona Aries, na co ta druga posłała jej dłuższe spojrzenie i uśmiechnęła się cwanie.

- Jak chcesz to mogę je zrobić za ciebie. - zaproponowała rudowłosa. - Będziesz mogła ustać obok niego. Wyobraźnia będzie ci lepiej działać. - Lily zaśmiał się z jeszcze większych rumieńców Aries.

- Jak chcesz to mogę ci zrobić zdjęcie z Jamesem, może ci wyobraźnia zacznie działać. - odpowiedziała, na co Evans posłała jej zdegustowane spojrzenie, przez co tym razem to Black głośno się zaśmiała. - No co Liluś, nie chcesz zdjęcia z wybrankiem? - zapytała zaczepnie i szturchnęła ją łokciem w żebra, na co rudowłosa zmrużyła swoje zielone oczy.

Nasza era - huncwoci - Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz