Remus z Aries zajęli miejsca przy jednym ze stołów w bibliotece, rozkładając wokół siebie przybory i materiały naukowe. Za dzisiejszy temat główny nauki obrali sobie obronę przed czarną magią.
Wchodząc do biblioteki, zauważyli Petera uczącego się z Maddie, a gdy Black z Lupinem zajęli swoje miejsca, ta pochyliła się w jego stronę i szepnęła mu do ucha – Jacy oni są słodcy.
Oczywiście nie obyło się bez rumieńców i to nie tylko na twarzy dziewczyny, ale też i chłopaka, ponieważ pech, albo i nie pech, chciał żeby w chwili gdy Aries pochylała się w stronę chłopaka, ten odwrócił twarz w jej stronę, przez co twarze tej dwójki znalazły się stosunkowo blisko siebie, ale nie od razu się od siebie odsunęli. Siedzieli tak kilka sekund, przez co Black myślała, że zaraz zwariuje przez motylki w jej brzuchu. Miała idealny widok na piękne, zielone oczy chłopaka i jego zarumienioną twarz pokrytą bliznami, które nie odbierały mu wcale uroku. Remus za to mógł podziwiać jej cudne, szare oczy i bladą twarz, na której mocno odznaczał się rumieniec.
W końcu, dziewczyna cicho odchrząknęła zagryzając wargę, pochyliła się w stronę ucha przyjaciela i szepnęła Lupinowi to co chciała mu przekazać na samym początku.
Nie wiedziała tylko, że przez jej gest Remus myślał, że zaraz zemdleje i aż musiał przymknąć oczy i zagryźć wargę, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.
Czegoś, czego by potem żałował.
Uczucie to potęgował fakt, iż dziewczyna trochę nieświadomie, mówiąc mu cicho informację, podrażniła swoim oddechem jego skórę na szyj i uchu. Przez jej czyn przez ciało chłopaka przeszły dreszcze.
Aries od razu, gdy przekazała to co miała przekazać chłopakowi od początku, odsunęła się od niego, nie patrząc mu w oczy. Przekierowała swoją uwagę na materiały, które miała przed sobą, czując na sobie przeżywiający wzrok Lupina. Przełknęła ślinę i starała się skupić na nauce, która szła im tego dnia bardzo opornie.
Uczyli się tak, wymieniając między sobą uwagi dotyczące przedmiotu – wtrącając coś od siebie, czy wyczytując informacje z książek lub notatek z lekcji. Starali się przy tym, jak najrzadziej łapać ze sobą kontakt wzrokowy. Oboje byli zawstydzeni tym co się wydarzyło.
W pewnej chwili, niespodziewanie, pojawił się przy nich Xavier. Oboje w głębi duszy westchnęli, Remus nie lubił krukona, za to Aries zaczynała mieć powoli dość natrętnego chłopaka, którego co chwilę gdzieś spotykała, ale i tak starała się utrzymać miły ton rozmowy.
- Cześć. - zaczął Xavier spoglądając na parę i stając obok dziewczyny. - Nie przeszkadzam? - zapytał dziewczynę.
Przeszkadzasz. - pomyślał naburmuszony obecnością chłopaka Remus.
- Nie. - odpowiedziała. - A coś się stało? -zapytała krukona.
- Chciałem cię zapytać, czy nie pomogłabyś mi z eliksirami? - zadał pytanie. Aries nie wiedziała, że chłopak właśnie wraca ze spotkania z jedną z osób, które tak jak ją również wykorzystywał żeby zdobyć lepsze stopnie w nauce.
- Wiesz, nie za bardzo mam teraz czas. - odpowiedziała, starając się być miła.
- A potem? - drążył krukon.
- Też nie mam czasu. - odpowiedziała. - James, ma trening i umówiłam się z przyjaciółmi, że z nim pójdziemy. - wyjaśniła.
- A po treningu? - dalej ciągnął. Remus wywrócił oczami, po czym zirytowany powiedział do Xaviera.
- Nie, Aries nie ma czasu. - krukon posłał mu dłuższe spojrzenie, a Gryfon zacisnął szczękę.
- Xavier, ja późno wrócę. - powiedziała, widząc jak oboje wymieniają się nieprzychylnymi spojrzeniami. - Dziś naprawdę nie mam czasu.
CZYTASZ
Nasza era - huncwoci - Remus Lupin
AdventureNa podstawie opowiadań J.K. Rowling - seria ,,Harry Potter" Pierwsze rozdziały są do poprawy, ale im dalej tym lepiej. Wszystkie podobieństwa do innych utworów są przypadkowe. Wyższe notowania: #4 dorcasmeadowes #1 regulusblack #1 huncwoci #1 remus...