Rozdział trzynasty

1.3K 130 43
                                    

Hello, Mordeczki 😈 i macie spotkanie Renzo i Leyi.
Przypominam, że od jutra na stronie wydawnictwa NieZwykłe ruszy przedsprzedaż "Kolekcjonera", a ja wreszcie będę mogła pokazać Wam okładkę, którą jestem zachwycona🤩.
Enjoy!

Odkąd tylko Leya przekroczyła drzwi sali bankietowej czuła, jakby wdepnęła w gniazdo uśpionych szerszeni, w dodatku pociągnęła za sobą Olivera. Może działo się tak ze względu na mężczyzn wyglądających i zachowujących się jak władcy świata, którzy nawet nie kryli się z obserwowaniem każdego jej kroku, a może to ze względu na uzbrojoną po zęby hordę ochroniarzy.

Dłonie pokryły jej się cienką warstewką potu, nerwowy zaś oddech zakołatał się jej w piersi. Za cholerę nie potrafiła rozluźnić spiętych barków, chociaż usilnie starała się tego dokonać. Trafiła gdzieś, gdzie nie powinna była trafić, a tym samym uświadomiła sobie, jak niewiele o Tatianie — przede wszystkim o jej rodzinie — wiedziała. Nie na takie przyjęcia chadzała, nie na takim przyjęciu powinna się była pojawić, gdyż zawsze istniało ryzyko, o którym wiecznie przypominała matka. Minimalne w jej mniemaniu, ale istniało. Jednak to wszystko zniknęło, kiedy przytknąłwszy do warg kieliszek wybornego w smaku szampana, dostrzegła nadchodzącą Arastow. Niestety to nie przyjaciółka zyskała jej uwagę; wzrok zatrzymał się na wysokim brunecie za nią, który stał w towarzystwie Santiago. Aż zamrugała, naiwnie łudząc się, że mogła mieć omamy, z jej twarzy natomiast odpłynęła cała krew.

— Kochanie, wszystko w porządku? — Głos Olivera dotarł do niej jakby z zaświatów.

Oderwała wzrok od nieznajomego i próbowała skupić się na swoim chłopaku. Nawet nie wiedziała, o co dokładnie pytał.

— Leya?

— Tak, tak... — odpowiedziała szybko.

— Na pewno? Pobladłaś.

— Kac mnie jeszcze trzyma. — Kłamstwo, zatrważająco łatwo, wydobyło się z zaciśniętej z nerwów krtani. — Mam za swoje.

— Jak tam, Smith? — Pojawienie się Tatiany sprawiło, że Leya odwróciła wzrok od Olivera.

Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie ciągnęło jej do zerknięcia za przyjaciółkę. Dlatego też bez zastanowienia wbiła paznokcie w wewnętrzną stronę ręki, nie bacząc na zadawany sobie ból.

— Nigdy więcej miksowania alkoholi. Dzisiaj tylko lampka szampana. — Uniosła kieliszek i uśmiechnęła się w końcu. Miała tylko nadzieję, że nie wyszedł z tego kiepski grymas.

— Mogę ją na chwilę porwać? — Tatiana zwróciła się do Olivera, a gdy ten bez żadnego sprzeciwu skinął, pociągnęła za sobą Leyę. — Załatwiłam cię na amen, przepraszam.

Nawet nie wiesz, jak bardzo — przemknęło jej przez myśl.

— Daj spokój, nie stałaś nade mną z bronią... Swoją drogą... — zniżyła głos do szeptu, upewniając się jeszcze, że nikt ich nie podsłucha — sporo tutaj gości ze spluwami...

— Kurwa — wypaliła Tatiana i od razu przytknęła dłoń do karminowych ust, w obawie, iż ktoś mógłby ją usłyszeć. Co dziwniejsze, z oczu kobiety wydzierał najprawdziwszy strach. — Nie powinnaś była tego... Leya, ja ci to wytłumaczę. Ja nie chciałam... — Chaotycznie zaczęła wyrzucać z siebie słowa.

— Arastow, weź głęboki wdech, bo zaraz padniesz mi tu trupem. — O ile jeszcze wcześniej zareagowała nerwowo na pewne spostrzeżenia, tak teraz, widząc przerażenie na twarzy przyjaciółki postanowiła nieco odpuścić. Zdecydowanie nie należała do normalnych ludzi.

REVENGE. Kolumbijskie dziedzictwo #1 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz