Rozdział drugi

1.4K 133 27
                                    


Poznajcie Renzo😈
Kolejny rozdział w środę
Enjoy 🖤


Mięśnie Renzo napięły się, imponująco uwydatniając pod czarną koszulą, kiedy oparł łokcie na kolanach i z krzywym uśmiechem obserwował poczynania brata.

Znajdowali się w samym sercu Londynu, w jednym z najbardziej obleganych klubów, co niekoniecznie mu odpowiadało. Mimo rozstawionych po kątach zaufanych ludzi i zapewnień samego Samira — właściciela lokalu — nie przebywali na swoim terenie, a to zawsze wyostrzało jego zmysły. Mogło wydarzyć się dosłownie wszystko.

Tiago, w przeciwieństwie do niego, nie miał z tym najmniejszego problemu; zabawiał rozmową nowo poznaną panienkę, czarując szerokim uśmiechem, przez co zapewniał sobie miejsce między jej nogami na resztę nocy.

Dzisiejsze spotkanie przebiegło pomyślnie. Powinien już wyluzować, wziąć przykład z brata, jednak wolał trzymać nad nim pieczę — bądź co bądź nadal uważał go za szczeniaka, który leciał na każdą chętna cipkę, a te lgnęły do niego jak pszczoły do miodu.

— Kurwa, ruszyłbyś wreszcie dupę.

Z chwilowego zawieszenia wyrwał go głos, a zaraz potem skórzana sofa ugięła się pod ciężarem opadającego na nią ciała.

Z rozdrażnieniem zerknął w bok.

— Ty nadrabiasz za nas obu — prychnął w odpowiedzi.

— Korzystam z życia. Tak się to nazywa.

Santiago sięgnął po butelkę Hibiki, trzydziestoletniej japońskiej whisky, i rozlał do dwóch szklanek, od razu podsuwając jedną w stronę Renzo. Nie czekał na niego tylko stuknął szkło i upił niewielki łyk.

Brillante... Chcę ją mieć. — Wskazał na trunek, po czym się rozejrzał, a jego wzrok nabrał ostrości. — Gdzie Samir?

Renzo uśmiechnął się w duchu. Mógł uważać Tiago za lekkoducha, posuwajacego wszystko, co się rusza, ale nigdy nie tracił czujności. Obaj za grosz nie ufali ludziom, zwłaszcza tym, z którymi dopiero zaczęli ubijać interesy.

— O wilku mowa — dopowiedział, zanim zdołał udzielić mu jakiejkolwiek odpowiedzi.

Powiódł spojrzeniem we wskazywanym kierunku, widząc podchodzącego do nich Algierczyka. Towarzyszyły mu dwie, przewyższające go o głowę blondynki, które mocno obejmował, jakby za wszelką cenę chciał pokazać, że był tutaj kimś ważnym.

— Panowie! Mam nadzieję, że dobrze się bawicie? — zapytał z wyraźnym akcentem.

— Mógłbym lepiej.

Nie spodziewał się innej reakcji brata. Pies na cholerne baby. Najchętniej zdzieliłby go teraz przez łeb, żeby w końcu zaczął myśleć głową, ale nie mógł pozwolić, by brat w oczach innych stracił szacunek, dlatego zmełł w ustach przekleństwo, zachowując kamienny wyraz twarzy.

— Więc w takim razie może się przyłączycie?

Tiago ochoczo wstał, gdy jedna z dziewczyn z szerokim uśmiechem odsunęła się od Samira i podeszła bliżej niego.

Renzo odmówił wzięcia udziału w imprezie, po czym rozsiadł się wygodniej, w samotności delektując się słodyczą karmelu i lekko przydymionym posmakiem owoców.

Parę minut później, obok loży zakręciła się kelnerka; uzupełniła alkohol, po czym zabrała ze sobą puste butelki i szklanki, jednak nie zwrócił na nią szczególnej uwagi, bo jego wzrok zatrzymał się nagle na kobiecej postaci przy barze. Stąd miał idealny widok na to, co działo się na dole, więc bez skrępowania przypatrywał się jej poczynaniom. Temu jak poprawiała fryzurę, jak odchylała głowę, śmiejąc się wraz z rudowłosą kobietą.

REVENGE. Kolumbijskie dziedzictwo #1 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz