Rozdział trzydziesty ósmy

1K 107 37
                                    

Leya nie spuszczała wzroku z przyjaciółki, jakby w obawie, że ta zaraz zniknie. Jeszcze kilka godzin temu odliczała minuty do końca pracy a teraz tkwiła w miejscu pełnym na wpół roznegliżowanych kobiet i kolesi, którzy napinali swoje mięśnie, czyhając na łatwe zdobycze. Jeden z lepszych klubów w mieście był już wypełniony niemal po brzegi i chociaż miała ochotę na spędzenie czasu wyłącznie z Tatianą, nie zamierzała narzekać.

— Powiesz mi wreszcie, dlaczego wybrałaś ten lokal? — Pochyliła się nieznacznie ku towarzyszce. — Sądziłam, że posiedzimy w mniej zatłoczonym miejscu.

— Tiago zna właściciela. Jak to określił: „środki bezpieczeństwa". — Zrobiła znak cudzysłowia w powietrzu, przy okazji ulewając drinka. — Cholera!

— Koordyncja ruchowa jak u niemowlaka.

— Smith, wal się.

— Sądziłam, że twój mąż cię utemperuje. Nawet on się poddał? — Zachichotała.

Droczyła się z Tatianą i przyjaciółka doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego nie było mowy o obrażaniu się czy jakichś dąsach godnych naburmuszonej divy.

— Pozostawię to bez komentarza. — Tatiana odłożyła na blat baru szklankę, sięgnęła do torebki i po chwili zaczęła ścierać wilgoć z bluzki. — A jak tam ci się układa z Oliverem? Oświadczył się już?

— Rozstaliśmy się — odpowiedziała na pozór spokojnie.

Tatiana momentalnie zaprzestała wykonywania czynności i spojrzała wprost na nią. Wyglądała tak, jakby ta informacja mocno ją zszokowała. Otwierała i zamykała usta, jednak odezwała się dopiero po dłuższej chwili.

— Mówisz poważnie?

— Arastow, zamknij tę swoją buźkę. Wyglądasz dziwnie — prychnęła w odpowiedzi, uśmiechając się ironicznie. Tym uśmiechem zamierzała zamaskować zdenerwowanie, bo podejrzewała, że przyjaciółka zarzuci ją zaraz gradem pytań.

— Cardino...

Jedno słowo sprawiło, że Leya poczuła gorąc, oblewający dekolt i policzki, kiedy umysł od razu przywołał wspomnienie Renzo.

— Słucham? — wykrztusiła w końcu z siebie.

— Nazywam się Cardino, moja droga, tak gwoli ścisłości, ale nie zamydlisz mi teraz oczu. Jak to... Dlaczego?

— Pary się rozchodzą. — Wzruszyła ramionami i pociągnęła siarczysty łyk whisky. Momentalnie poczuła pieczenie w przełyku, jednak nawet się nie skrzywiła, a jedynie lekko odchrząknęła, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia drapania. — Wyszło jak wyszło. Nie ma co roztrząsać.

— Leya, przestań pierdolić.

— Czy możemy w spokoju się napić, pobawić się, nacieszyć tym, że tu jesteś?

— Jestem twoją przyjaciółką, po prostu chciałabym wiedzieć, co się u ciebie w życiu dzieje, no ale skoro...

— Uderzył mnie — wypaliła, zanim Rosjanka zdarzyła dokończyć zdanie.

— Ude... Że, kurwa, co zrobił? Żartujesz!

— A wyglądam na taką? I nie patrz tak na mnie, dostał za swoje.

Tatiana najpierw nabrała powietrza w płuca, wydymając przy tym policzki, po czym powoli je wypuściła i zmarszczyła wściekle brwi.

— Jak go spotkam to go wykastruję.

— Szkoda na niego czasu. — Niedbale machnęła ręką. — Dał mi przynajmniej konkretny powód, by to zakończyć.

— Nawet nie wiedziałam, że cokolwiek takiego planowałaś.

REVENGE. Kolumbijskie dziedzictwo #1 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz