Siedząc wciśnięta w róg kanapy, Leya pochłaniała kolejną porcję lodów. Wpatrywała się tępo w ekran telewizora, ale wcale nie dostrzegała obrazów, bo głowę wypełnioną miała dziwnymi rozmyślaniami, które tak naprawdę do niczego nie prowadziły.
Przez chwilę zastanawiała się, w którym momencie straciła kontrolę nad własnym życiem, w którym momencie przestała być pewną siebie kobietą a zaczęła przypominać nastolatkę z okresem, i pod powiekami poczuła szczypanie, a nos zaczął ją swędzieć. Kiedy dotarło do niej, że jeszcze chwila i najzupełniej w świecie się rozbeczy, gwałtownie wstała.
Nerwowym ruchem cisnęła łyżeczkę do zlewu i wzięła głęboki wdech. Starając się wyciszyć myśli, zerknęła w okno. Podejrzany samochód nadal stał zaparkowany po drugiej stronie ulicy, jednak nie wiedziała, czy ktoś w nim siedział, gdyż nie była w stanie dostrzec niczego poza czarną szybą. Jeszcze przez kilka minut obserwowała otoczenie, po czym powoli się wycofała. Nie zamierzała kwitnąć przy oknie i wypatrywać Bóg wie czego, bo miała wrażenie, że zaczynała po prostu fiksować.
Potrzebowała czegoś, czym zajęłaby umysł.
Z laptopem pod pachą wmaszerowała do sypialni. Odkładając urządzenie na łóżko, sięgnęła pod poduszkę, spod której wyciągnęła broń. Upewniwszy się, że była zabezpieczona, wsunęła ją z powrotem na swoje miejsce i chwilę później pochylała się nad projektem. Może nie szło jej tak sprawnie, jak do tej pory, ale przynajmniej nie obżerała się lodami.
Pukanie do drzwi oderwało jej spojrzenie od ekranu i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że zapadał zmrok. Pukanie powtórzyło się, tym razem brzmiało nieco głośniej. Podejrzewała, kto stał po drugiej stronie dlatego nie było sensu udawać, że jej nie ma.
— Co z twoim telefonem? Nie mogłem się do ciebie dodzwonić.
To były pierwsze słowa, które usłyszała, gdy tylko otworzyła drzwi.
— Pracuję. — Niemal warknęła i zrobiła krok do tyłu, tym samym wpuszczając Renzo do środka.
Mężczyzna przystanął. Przez chwilę wpatrywał się w nią intensywnie, po czym jego spojrzenie nagle zmiękło. Wyraźnie dostrzegła moment, w którym się to stało.
— Nie mogłem rozmawiać, przepraszam.
Na końcu języka miała pytanie, gdzie był, jednak udało jej się powstrzymać je dla siebie. Była tą drugą, była tylko kochanką, łączył ich seks, więc nie miała prawa zachowywać się jak zazdrosna żona.
Świadomie przystała na taki układ, chociaż stawiało ją to w cholernie złym świetle.
— Nie oczekuję, że będziesz mi się tłumaczył.
— Gdybym tego nie zrobił, obawiałbym się o swoje jaja. — Renzo uśmiechnął się, aż w policzkach pojawiły mu się dołeczki.
Leya z ledwością powstrzymała sfrustrowany jęk, bo te cholerne dołeczki działały na nią niezwykle pobudzająco. Musiała jednak się opanować.
— Możesz być spokojny — prychnęła w odpowiedzi.
— Co się dzieje? — Z twarzy mężczyzny zniknęła wesołość, na czole pojawiły się delikatne zmarszczki. — I nie mów, że "nic".
Zawahała się na moment. Nie zamierzała wspominać o jego narzeczonej, gdyż nie chciała się przed nim odsłaniać, nie chciała pokazać, że bycie tylko panienką od seksu zaczynało uwierać niczym ziarnko piasku pod powieką.
Wtedy też przypomniała sobie o aucie, które stało zaparkowane przy chodniku.
Podeszła do okna i zmarszczyła brwi. Po samochodzie nie było śladu.

CZYTASZ
REVENGE. Kolumbijskie dziedzictwo #1 (ZAKOŃCZONE)
RomanceNie od dziś wiadomo, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Renzo Cardino całe swoje życie podporządkował chęci zemsty. Latami uczył się cierpliwości, próbując odnaleźć spadkobiercę największego wroga, aby uderzyć w jego słaby punkt. Jedno przypadkow...