Może jednak będzie dobrze?

1K 59 3
                                    


Jestem z tych osób, które nienawidzą się spóźniać, dlatego zazwyczaj wszystko robię w biegu o mało się nie zabijając, ale tylko dzięki temu zawsze jestem na czas. 
Plan lekcji w środy jest chyba najprzyjemniejszy jaki ktokolwiek mógł ułożyć. Zaczynamy matematyką, później historia, polski i dwa razy w-f. Tym sposobem przed 14:00 jestem w domu, a z racji, że dzięki dwóm lekcjom wychowania fizycznego nie mamy treningu to dzień od razu staje się dłuższy. 
Matematykę mamy z Panią Dyrektor, więc jesteśmy tak grzeczni jak rzadko się zdarza. Nauczycielka jest w porządku, ale należy raczej do tych zakręconych, więc często o czymś zapomina, nagle zaczyna milczeć i później musimy jej przypominać na czym skończyła... Plus jest taki, że jeszcze nam nic nie zadała do domu, ale nie wiem na ile jest to jej dobra wola, a na ile to, że zapomina nam powiedzieć czego będzie oczekiwała na kolejną lekcję. W każdym razie- nie narzekamy. 
Od rana myślę tylko o polskim, czy moje wypracowanie  będzie wystarczające, w jakim humorze dziś dotrze do szkoły Pani Lilianna i czy tym razem też będzie udawała, że mnie nie ma na lekcji. Na rozmyślaniu minęła mi też historia, co niestety nie było dla mnie zbyt dobre, ponieważ 
z rozmarzenia o polonistce wyrwała mnie nauczycielka historii. 

-Pod koniec każdych zajęć chciałabym Wam zadawać kilka pytań dotyczących właśnie odbytej lekcji. Praktykuję to od kilku lat i zauważyłam dużą poprawę ocen wśród moich uczniów, więc jestem pewna, że w Waszym przypadku również się to sprawdzi. A pokażę Wam to na przykładzie Waszej koleżanki z ostatniej ławki.- cała klasa skierowała swoje twarze w moją stronę, a ja siedziałam jak wryta, bo nie słyszałam nawet o co chodzi. 

-Jak masz na imię?- zapytała mnie kobieta zbliżająca się już chyba powoli do wieku emerytalnego.

-Zuza. A o co chodzi?- na moje pytanie wszyscy, łącznie z nauczycielką parsknęli śmiechem. -Obudź się młoda!- krzyknął Paweł z wyraźnym zakłopotaniem.

-Właśnie tłumaczyłam Twojej klasie, że po każdej lekcji będę Was pytać z przerobionego już materiału i chciałam im pokazać na Twoim przykładzie, że jak będą spać na lekcjach tak jak Ty to oceny nie będą zbyt pozytywne.- mrugnęła do mnie okiem i uśmiechnęła się delikatnie. 

-Przepraszam. Obiecuję, że na następnej lekcji będę bardziej skupiona i wypiję kawę przed lekcją. - dołączyłam lekki, ale nieco zażenowany uśmiech. 

-To dzisiaj sobie darujmy to odpytywanie, ale na następną lekcję proszę, żebyście zabrali ze sobą energię i chęci. Wiem, że historia to nie dla każdego ciekawy przedmiot, ale mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzimy. Mam dla Was kilka niespodzianek, a w zamian oczekuję tylko odrobiny uwagi z Waszej strony...- prośbę nauczycielki przerwał dzwonek, który zwiastował, że za 5 min zacznie się moja najbardziej stresująca lekcja. 


Zanim nadszedł polski zdążyłam jeszcze iść do szafki, żeby odłożyć książki z poprzednich lekcji, pozbawiając się tym samym zbędnego ciężaru z pleców i od razu wzięłam ze sobą strój na w-f, żeby nie chodzić dwa razy. Pani Lilianna akurat miała dyżur w szatni, ale była pochłonięta rozmową z inną nauczycielką, więc szybko przeszłam obok i pokierowałam się do swojej klasy. Dzwonek na lekcję zadzwonił chwilę później, a nim zdążyłam się odwrócić to Pani Lilianna otwierała już drzwi. 
Wow, pierwszy raz się nie spóźniła- pomyślałam i pokierowałam się od razu do swojej bezpiecznej, przedostatniej ławki. 

Lekcja zaczęła się typowo od poprawienia sobie ust błyszczykiem przez naszą polonistkę. Następnie włączyła laptopa, a zanim podświetlił się jego ekran to rzuciła słowami:
- Tak na przyszłość. Jeśli widzicie, że mam dyżur to nie udawajcie, że mnie nie widzicie. Kultura wymaga, żeby się przywitać. Ze mną czy z jakimkolwiek innym nauczycielem. Nie nauczyli tego w poprzedniej szkole Panno Zuzanno?- spojrzała na mnie wymownie, a pod jej nosem pojawił się szyderczy uśmiech. 

-Nie chciałam przeszkadzać w rozmowie. Widziałam Panią i nie ukrywałam tego. - odpowiedziałam szybko i bez zastanowienia i znów patrzyło na mnie ponad 30 par oczu. 

-Ale pyskowania to już nauczyli. Nieźle się zapowiada nasza współpraca- nauczycielka udawała zawiedzioną, ale uśmiech nie schodził z jej ust.- To w takim razie na przeprosiny proszę, żebyś zaczęła czytać swoje wypracowanie, o które Was na dziś prosiłam. Zobaczymy czy w piśmie też sobie tak dobrze radzisz.- dodała. 

Moje ręce trzęsły się jak szalone. Nienawidzę być w centrum uwagi i nienawidzę przedstawiać czegokolwiek przed tyloma osobami. W tym momencie nieważne było czy znamy się kilka lat czy kilka dni. Po prostu mówienie przed taką grupą wprawiało mnie w wielki stres, który jak już wiadomo wzbudzał we mnie niekontrolowany chichot. Wyjęłam zeszyt i otworzyłam na drugiej stronie, na której mieściło się wypracowanie. Odchrząknęłam ślinę, zaśmiałam się sama do siebie, na co kilka osób również zarechotało i przeszłam do odczytywania swoich wypocin. Chwilę to trwało, bo z tych nerwów litery mi się zamazywały i co chwilę przekręcałam słowa. Podczas czytania myślałam sobie jak polonistka to skomentuje. Czy tym razem zapyta jakie oceny miałam w podstawówce z czytania, czy wymyśli coś bardziej kreatywnego? 
Skończyłam czytać i zamknęłam zeszyt. 

-To by było na tyle. -powiedziałam cicho sama do siebie i znów się zaśmiałam. 

-Dziękujemy. To może teraz ktoś jest chętny, żeby przeczytać swoje wypracowanie? A później przejdziemy do lekcji. - blondynka powiedziała to ciągle patrząc się w ekran laptopa.

Żadnego ale? Żadnego komentarza w moją stronę? Jestem w szoku.- pomyślałam. 
Nawet nie pamiętam kto zgłosił się na ochotnika, ale zajęło mu to zaledwie dwie minuty, żeby przeczytać całość płynnie, zrozumiale i bez żadnych zbędnych przecinków na śmiech, czy kaszel. Byłam pod wrażeniem, że istnieją ludzie, których nie dość, że nie stresują takie sytuacje to jeszcze zgłaszają się na ochotników. Ja zawsze siedzę cicho i staram się nie odzywać, dopóki nie zostanę wyciągnięta na siłę. Cóż, co człowiek to obyczaj jak to mówią. Gdy mój kolega skończył czytać swoją pracę to nauczycielka podniosła się z krzesła, podeszła na środek sali i powiedziała:
- Super. Teraz każdą lekcję będziemy zaczynać właśnie w ten sposób. Czyli czytamy dwie prace, a później przechodzimy do tematu. I tak dopóki nie skończą nam się prace, a później będę zadawała inne. Zuza dla Ciebie będzie piątka, bo to maksymalna ocena za takie wypracowanie, a dla Rafała czwórka, bo dopracowałabym to nieco, ale zostań po lekcji to wytłumaczę Ci co mam na myśli, żeby nie zabierać nam więcej czasu.

Byłam w takim szoku, że myślałam, że się przesłyszałam, dlatego zapytałam Eweliny czy na pewno dostałam piątkę, czy może jednak to tylko moja wyobraźnia. Ewelina zaśmiała się cicho 
i odparła, że dobrze słyszałam i żebym  nie była już taka skromna. Może jednak nie jest taką zołzą jaką się wydawała? Pod koniec lekcji nauczycielka poinformowała nas, że dyrekcja dla wszystkich klas pierwszych przygotowała wycieczkę integracyjną i jeśli jesteśmy chętni to do jutra trzeba wpłacić zaliczkę. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać ta szkoła...

Po wszystkich lekcjach poszłam szybko do domu, żeby coś zjeść i wyjść z psem. Ta piątka z polskiego dodała mi tyle energii, że wszystko robiłam dwa razy szybciej niż zazwyczaj. Byłam bardzo podekscytowana, że ocena bardzo dobra jest moją pierwszą oceną w tym roku i to w dodatku z polskiego u kobiety, która wydawała się mnie nienawidzić... Podczas spaceru z psem przyszło mi powiadomienie z dziennika elektronicznego i pojawiła się ocena: 4.
To co, jednak się przesłyszałam? Czy zrobiła to celowo, żebym nie poczuła się zbyt pewnie?
Nie wiem, ale przynajmniej mam pretekst, żeby do niej podejść jutro i porozmawiać sam na sam. Niby głupie pytanie o ocenę, ale może coś zagada? 
Okazja nadarzyła się szybciej, bo Pani Lilianna właśnie opuszczała szkołę, gdy wracałam 
z czworonogiem w stronę domu. Serce jednak zaczęło mi tak walić, że przyśpieszyłam tempa byleby się z nią nie minąć. 

Pogrążam się coraz bardziej w tej dziwnej relacji. Chcę tego, ale z drugiej strony wypieram to jak się da. Nie mogę doczekać się jutra, aż zostanę z nią sama, ale ten stres będzie zabójczy...

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz