Moje ramiona będą Twoim schronieniem.

1K 69 6
                                    


Tydzień szkoły przed wycieczką był niezwykle dziwnym czasem. Nauczyciele próbowali prowadzić z nami normalne lekcje, ale my byliśmy myślami już zupełnie gdzie indziej. Pani Lilianna dała mi spokój, bo nie męczyła mnie ani rozmowami po lekcjach, nie szukała we mnie zaczepki, nie pisała sms'ów, ani nawet na mnie nie patrzyła. To ostatnie mnie w sumie trochę dobiło, bo usilnie czekałam na jej wzrok, który wzbudzał we mnie to nieznane wcześniej uczucie. 

O 9:00 mieliśmy zbiórkę pod szkołą, więc stwierdziłam, że spakuję się rano, bo w końcu nie ma co za dużo pakować na dwie noce. Wstałam chwilę po 7 i uderzyła we mnie dopiero wtedy ta ekscytacja, którą reszta klasy odczuwała już odkąd dowiedzieli się, że w ogóle będziemy gdzieś jechać. Wkładałam do torby najważniejsze rzeczy i gdy na zegarku pojawiło się 10 minut do 9ej to ubrałam buty, narzuciłam na siebie cienką kurtkę i wyszłam z domu. 
Na parkingu pod szkołą stał ogromny autokar, a obok niego z odpalonym silnikiem warczał mniejszy, kilkuosobowy busik. Zapakowanie do środka kilku klas pierwszych było nie lada wyczynem, więc panował ogromny chaos, bo wszyscy się pomieszali i wychowawcy nie byli 
w stanie policzyć swoich uczniów. Stanęłam z boku i z rozbawieniem na twarzy przyglądałam się całej tej sytuacji.

- Chyba wejdziemy jako ostatni. Nie chce mi się z Wami szarpać.- poczułam czyjś dotyk na ramieniu.- Co Ty o tym myślisz?
- Wydaje mi się, że to dobry pomysł, zwłaszcza, że z naszym temperamentem ciężko będzie nas ustawić i policzyć.- zaśmiałam się.
- Chociaż w tej kwestii się zgadzamy.- nauczycielka puściła mnie i pokierowała się do reszty nauczycieli, którzy stali przed drzwiami autokaru z rozłożonymi rękoma.

Nagle na parkingu rozległ się głośny krzyk mojej wychowawczyni.
-Cisza!- wrzasnęła, a każdy stanął na baczność, włącznie ze mną, mimo że nie odzywałam się słowem. Zrobiła na mnie wrażenie. Taka siła w piersiach tej niepozornej blondynki była zaskakująca.

- Ma głos jak dzwon, nie powiedziałabym tego wcześniej.- za moim uchem rozległ się chichot Eweliny.
- No. Też o tym przed chwilą pomyślałam, ale jak tak dalej będzie to chyba nie wyjedziemy stąd do wieczora.- odparłam i wciąż wgapiałam się w Liliannę.
- Daj spokój, ja już chcę być na miejscu. Dobrze, że nie jest daleko. Zobacz co tu mam..- Ewelina uchyliła swoją torbę, a moim oczom ukazała się szklana butelka z żółtym napojem.
- Co to jest?- zapytałam lekko wystraszona.
- Cytrynówka mojego ojca. Ma chyba z 40 takich butelek, więc nie skapnie się, że którejś mu ubyło.- zaśmiała się i przyłożyła palec do swoich ust, na znak, żebym nikomu o tym nie wspominała.
- Ehh, wyczuwam, że to będą ciekawe 3 dni.- skomentowałam i wzruszyłam ramionami.

- Sportowcy, teraz wasza kolej!- znów rozległ się głos naszej wychowawczyni. Podniosłyśmy 
z Eweliną swoje torby z kostki brukowej i podeszłyśmy bliżej. - Proszę, chociaż Wy pokażcie, że potraficie się szybko odliczyć i jedźmy już stąd.- zrezygnowana polonistka spojrzała się na nas z oczami pełnymi nadziei.
- Kto jak nie my mamy być najbardziej zdyscyplinowani.- zaśmiał się Paweł.
- Zuziu, czy możesz tutaj podejść i mi pomóc jako przewodnicząca? Nadal mam problem z Waszymi imionami.- spojrzała się na mnie, a ja znów poczułam to ukłucie w brzuchu.
- T..tak, już idę.- jąknęłam i podeszłam bliżej.
- No to Zuzia będzie Was wyczytywać i ten kto zostanie wspomniany niech wsiada do autokaru. Kilka osób będzie musiało jechać ze mną busem, bo wszyscy się nie zmieścimy.- podsumowała 
i pokierowała się w stronę kierowcy, żeby oznajmić mu, że za chwilę będziemy gotowi.
- Paweł, Kasia, Kacper, Paulina, Melka...- wymieniałam, aż dotarłam do samego końca listy. -Wszyscy są.- oddałam kartkę wychowawczyni, a ona podziękowała mi wzrokiem.
- No to kto jedzie ze mną?- klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się szeroko.
- Ja i Ewelina zostałyśmy na samym końcu, więc na pewno my, a reszta zaraz się zawróci jak nie znajdą wolnego miejsca.- rzuciłam w jej stronę i wsiadłam do małego busa, zajmując miejsce przy oknie.
- Ty, Zuza... Co ona do ciebie ma?- zapytała Ewelina zajmując miejsce obok mnie.
- Co masz na myśli?
- No wiecznie słyszę tylko Zuziu i Zuziu, jakby nikogo innego nie było w tej klasie.- w jej głosie było słychać lekką irytację i zazdrość, że nauczycielka nie zwraca tak uwagi na nią.
- Nie wiem. Chcesz to zapytaj ją, a nie mnie. Mogłaś się zgłosić na przewodniczącą zamiast wrabiać w to mnie. Może wtedy było by tylko Ewelinko i Ewelinko...- odwróciłam głowę i oparłam się o szybę, a w tym czasie samochód ruszył.

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz