Pozwoliłam ci na to?

966 64 10
                                    




Stałyśmy w uścisku dobrych kilka minut. Nie potrafiłam jej puścić, bo gdy mnie przytulała czułam się w końcu bezpiecznie, a tego brakowało mi najbardziej od kilku dobrych miesięcy. Nauczycielka gładziła moje plecy i co chwilę powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Z każdym jej słowem moich łez przybywało, a te pechowo spadały na jej koszulkę, która powoli zmieniała swój kolor od ich nadmiaru.
- No już, uspokój się.- szeptała.
- Nie potrafię.- ledwo wydukałam z siebie i ścisnęłam ją jeszcze bardziej. Nie odpychała mnie od siebie. Z cierpliwością czekała aż się wypłaczę, co było dla mnie czymś nowym, bo zazwyczaj po kilku moich łzach ktoś mówił, żebym już się ogarnęła i odchodził.
- Kochanie, zaraz zamkną ci sklep.- powiedziała, a ja poczułam jak jej kąciki ust się unoszą.
- Tak, ma pani rację, powinnyśmy już iść.- cofnęłam się i wytarłam swoje mokre policzki.
- Dokończymy tę rozmowę, a teraz idź i kup to co ci potrzebne.- wytarła kciukiem ostatnią spływającą łzę i poklepała mnie po ramieniu.
Weszłam do sklepiku i oczami szukałam zapomnianej szczoteczki do zębów. W międzyczasie zgarnęłam z półki paczkę chipsów, wodę i czekoladę, a gdy znalazłam to co było mi potrzebne pokierowałam się w stronę ekspedientki.
- Wszystko?- zapytała kasując ostatni produkt.
- Tak. Chyba, że chce mi pani sprzedać paczkę papierosów to mogłabym się skusić.- wymusiłam uśmiech.
- A 18 jest?- spojrzała na mnie spod okularów. Wykorzystując sytuację, że sprzedawczyni była już grubo po 70tce, odpowiedziałam że tak. W końcu co mogłoby się wydarzyć. Najwyżej kobieta zapytałaby mnie o dowód, a ja odparłabym, że został w samochodzie- typowo.
- Sądząc po pani twarzyczce to pewnie cienkie l&m, prawda?- zapytała i sięgnęła ręką za siebie.
- Tak, tak, dokładnie.- odparłam, nie wiedząc nawet czym to się różni, bo próbowałam tylko raz zapalić i skończyło się to klęską.
Kobieta zapakowała mi wszystko w małą siatkę, a papierosy podała do ręki.
- Masz, nie zapomnij schować przed nauczycielką.- zaśmiała się.
- Dz...Dziękuję?- zaczerwieniłam się i czym prędzej wyszłam ze sklepu.

- Udało się?- przed drzwiami czekała na mnie wychowawczyni.
- Tak, mam to co chciałam, możemy wracać.- odparłam i ruszyłam w drogę powrotną.
- A mogłybyśmy chwilę usiąść na tej ławce?- spojrzała na drewniane siedzisko po prawej stronie.
- Tak, mnie się nigdzie nie spieszy.- westchnęłam.
Usiadłyśmy na ławce, a kobieta wyciągnęła z kieszeni spodni paczkę papierosów, a z niej zapalniczkę. Odpaliła go i zaciągnęła się porządnie.
- Tego mi było potrzeba.- zachichotała.
- Przecież mogła pani zapalić na miejscu.- odparłam i zerwałam kawałek trawy spod ławki, żeby się nią pobawić.
- Niby tak, ale wy zawsze przychodzicie z potrzebą akurat wtedy, gdy człowiek chce sobie w spokoju zajarać.- wzięła kolejnego bucha i odwróciła głowę, żeby dym nie leciał na mnie.
- Spoko, ja nie będę się nawet zbliżać do pani drzwi.- oznajmiłam i wstałam z ławki.
- Nie o to mi chodziło, słoneczko. Ty zawsze jesteś mile widziana.- posłała szczery uśmiech w moją stronę, a ja znów się zaczerwieniłam.
- A tak w sumie to dlaczego? Dlaczego ja tak, a inni nie?- zapytałam i znów zajęłam miejsce obok polonistki.
- Nie powiedziałam, że inni nie są. Ale skoro przy tobie palę to znaczy, że ci ufam i wiem, że nikomu o tym nie powiesz, a co do innych nie mam tej pewności.- odpowiedziała, a mnie w ogóle to nie usatysfakcjonowało.
- Mhm. A skąd ta pewność, że nikomu nie powiem? Może historia z palącą nauczycielką
i tulącą swoich uczniów wszystkim się spodoba?- zapytałam wyraźnie poirytowana, bo chciałam usłyszeć od nauczycielki zupełnie coś innego.
- Może i by się spodobało, ale kto ci uwierzy? Trochę lat już uczę w tej szkole i uwierz, że musiałabyś się mocno postarać, żeby nastawić kogokolwiek przeciwko mnie.- odparła, gasząc papierosa o chodnik.
- Taa, moja wychowawczyni gangsterka.- szepnęłam sobie pod nosem i poszłam w kierunku ośrodka.
Wracałyśmy znów w milczeniu. Ja nie miałam więcej pytań, ona chyba też. Po kilku minutach spaceru byłyśmy już na miejscu.
- Dziękuję.- powiedziałam cicho w jej stronę i pokierowałam się na górę.
Dziewczyny siedziały już w łóżkach i przeglądały coś w telefonach nawet nie słysząc, że weszłam. Podeszłam raz jeszcze do drzwi i nimi trzasnęłam na co obie się zerwały.
- Jezu, nie strasz.- odparła obrażona Ewelina.
- Mam coś dla was.- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z kieszeni paczkę fajek.
- O kurwa, jak ty to...?- zapytały obie chórem.
- Chyba wyglądam na dużo starszą niż jestem.- zaśmiałam się i otworzyłam papierosy, dając dziewczynom po jednym.
- A Ty?- zapytała Melka.
- A ja podziękuję.- uśmiechnęłam się i wyszłam na balkon.
- Wszystko spoko, ale masz zapalniczkę?- zapytała Ewelina wkładając do ust cienkiego papierosa.
- Kurde, o tym nie pomyślałam. Ale czekajcie, zaraz wrócę.- zniknęłam za drzwiami i pokierowałam się do pokoju mojej wychowawczyni. Pewna siebie zapukałam do drzwi, które chwilę później otworzyły się i ukazała się postać Pani Anety.
- W czym mogę pomóc, słoneczko?- uśmiechnęła się.
- Czy jest Pani Lilianna?- zapytałam.
- Tak, już wołam.- odparła. - Lilciu, ktoś do ciebie.- zwróciła się do nauczycielki, a ta widząc moją twarz uśmiechnęła się i wyszła na korytarz.
- Co się stało? Stęskniłaś się już?- zapytała i jak to miała w zwyczaju odgarnęła moje włosy za ucho.
- Powiedzmy. Mogę pożyczyć zapalniczkę?- spojrzałam jej w oczy i automatycznie moja pewność siebie zniknęła.
- A po co ci zapalniczka?- zmarszczyła brwi.
- yyyy... Mamy taki zwyczaj z dziewczynami, że po treningu odpalamy świeczki i się rozciągamy.- wymyśliłam na poczekaniu. Kobieta zaśmiała się i zniknęła w pokoju.
- Proszę. Tylko niech wam nie przyjdzie do głowy palić papierosy.- uśmiechnęła się i wsadziła mi do ręki małą, różową zapalarkę.
- My? Sportowcy?- zaczerwieniłam się i wbiegłam na schodach do pokoju. Rzuciłam małym przedmiotem w stronę dziewczyn.
- Proszę.- uśmiechnęłam się szeroko, a one patrzyły na mnie będąc w niemałym szoku.
- Skąd ją wzięłaś? Na pewno nie od chłopaków sądząc po jej kolorze.- zaśmiała się Melka i odpaliła fajkę.
- Mam swoje sposoby, ale radzę wam się pośpieszyć zanim gestapo wejdzie po schodach.- oznajmiłam dziewczynom, a te zaciągały się jak najszybciej.
Zgasiły pety, a ja wypsikałam pokój swoją mgiełką, odczekałam jeszcze chwilę, żeby "rozciąganie" nie trwało podejrzanie zbyt krótko i po kilku minutach zeszłam ponownie na dół. Pani Lilianna kierowała się na górę, więc stanęłam przed nią lekko przerażona, że idzie sprawdzić nasz pokój.
- Proszę i dziękuję.- wręczyłam jej zapalniczkę.
- Chuchnij.- spojrzała na mnie zirytowana.
- Słucham?
- Nachyl się i chuchnij.- znów ta jej elektryzująca pewność siebie.
- Ale po co?- zapytałam, próbując wydłużyć chwilę, gdy pokój się wietrzył.
- Paliłaś. Przyznaj się.
- A skąd ja niby miałam wziąć fajki?- zapytałam i zaśmiałam się.
- Myślisz, że ja nigdy nie byłam w twoim wieku? Załatwienie fajek to najmniejszy problem w tych chorych czasach.- stała schodek niżej ode mnie i patrzyła prosto w moje oczy.
- Nie wiem, nigdy nie próbowałam ich nawet kupić to nie wiem czy jest łatwo, czy nie.- odparłam i obróciłam się do niej, chcąc wrócić do pokoju. Znowu złapała mnie mocno za nadgarstek
i pociągnęła do siebie.
- Nie próbuj mi uciekać. Nigdy, rozumiesz?- zrobiła się cała czerwona z nerwów.
- Ale ja nie uciekam. Wydawało mi się, że skończyłyśmy rozmowę.- pysknęłam.
- Kończymy rozmowę wtedy kiedy ja chcę, a nie kiedy ty chcesz.- z pokoju wyszedł Paweł, który usłyszał nasze krzyki, a nauczycielka od razu puściła moją rękę.
- Coś się stało?- zapytał zmieszany, patrząc na nasze poirytowane wyrazy twarzy.
- Nie. Twoja koleżanka już idzie do pokoju, z którego do jutra nie wyjdzie.- rzuciła w moją stronę i skinieniem głowy kazała mi iść tam gdzie chciałam.
- Słucham? A to niby dlaczego?- uniosłam się.
- Dobrze wiesz dlaczego i wydaje mi się, że powinno to zostać między nami. Chyba, że chcesz powiedzieć wszystkim dookoła jaka jesteś nieodpowiedzialna.
- Super.- rzuciłam i z prędkością światła minęłam kilka schodków na górę. Weszłam do pokoju
i znów trzasnęłam drzwiami. Cała się trzęsłam przez tę sytuację.
- A tobie co?- zapytała Ewelina leżąc w łóżku.
- Mam przejebane.- odparłam i rzuciłam się na swój materac.
- Dlaczego?
- Za 3... 2.... 1....- zaczęłam odliczanie, a do pokoju bez pukania weszła Pani Lilianna.
- Drogie Panie, za godzinę będzie kolacja, proszę żebyście chwilę wcześniej były już przed stołówką.- oznajmiła.
- A ja mogę iść?- zapytałam.
- Chyba znasz odpowiedź.- rzuciła i zamknęła drzwi, a dziewczyny spojrzały się na mnie w tym samym momencie.
- Nie mów, że ty od niej wzięłaś tę zapalniczkę?- zachichotała Melka.
- No. Teraz już wiem, że to był błąd.- odparłam i zakryłam twarz rękoma.

Dziewczyny poszły na kolację, a ja otworzyłam kupione wcześniej chipsy i chrupałam jeden po drugim, wgapiając się w ekran telefonu. Drzwi się otworzyły, a ktoś na stoliku obok łóżka położył mi zawinięte w sreberko kanapki i kubek z ciepłą herbatą.
- To, że nie możesz stąd wyjść do jutra to jeszcze nie znaczy, że będę cię głodzić.- odezwała się nauczycielka i zajęła miejsce obok mnie. Nie miałam zamiaru z nią rozmawiać. Denerwowało mnie to, że uczepiła się mnie jakbyśmy były spokrewnione i nie daje mi spokoju. Na każdym kroku musi dodać coś od siebie, jest dosłownie wszędzie.
- Może chociaż jakieś dziękuje?- odezwała się ponownie, na co ja znów zachowałam milczenie. Kobieta wstała i poszła w stronę drzwi, ale nie zamierzała wychodzić. Usłyszałam jak kluczyk w drzwiach się przekręca, a ona znów zajęła miejsce obok. Pociągnęła mnie mocno za włosy, że aż jęknęłam z bólu.
- Pogięło?- krzyknęłam.
- O, czyli jednak potrafisz mówić.- uśmiechnęła się.
- Potrafię też krzyczeć. Dziękuję za zamknięcie mnie w czterech ścianach, wystarczy?- spojrzałam nad nią spod byka i ponownie się położyłam. Kobieta powtórzyła czynność szarpania mnie za włosy.
- Pozwoliłam ci się położyć?- szepnęła mi do ucha. Nagle poczułam podniecenie i chciałam więcej. Tym razem byłam spokojna.
- Nie, proszę Pani.- odpowiedziałam i ciągle kucając trzymałam głowę do tyłu, bo nauczycielka wciąż miała w garści moje włosy. Zaczęła je sobie oplatać wokół ręki, co skończyło się tym, że nasze twarze były dosłownie milimetry od siebie.
- No właśnie.- znów musnęła ustami mój policzek i rzuciła mną o łóżko. - Żeby to był ostatni raz.- dodała i wyszła. Czułam, że chcę więcej. Kobieta mnie tak rozpaliła, że musiałam iść do łazienki, bo bałam się, że dziewczyny zaraz wrócą i zobaczą jak krzyżuję nogi.
Zrób mi tak jeszcze raz, proszę.

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz