Będziesz bezpieczna.

1K 67 2
                                    

Czwartkowe lekcje zaczynamy dopiero od drugiej godziny, więc to zawsze chociaż trochę dłuższe spanie. Ale niełatwo się śpi, gdy człowiek stresuje się tym co nadejdzie po wstaniu, dlatego byłam na nogach już chwilę po siódmej. Zrobiłam sobie śniadanie, ale nie zdążyłam go zjeść, bo mój czworonożny przyjaciel merdał ogonem, trzymając w pyszczku swoją smycz na znak, że chce wyjść na spacer. Nie potrafiłam mu odmawiać, bo jak odmówić wielkim brązowym oczom, które na sam Twój widok wołają "Kocham Cię, ale zróbmy to!". 
Wzięłam smycz do ręki i wyszłam na zewnątrz, gdy uderzył mnie delikatny podmuch wiatru, a moje włosy postanowiły zakryć mi całą twarz.

- Uważaj, bo jeszcze zgubisz psa przez burzę czarnych włosów.- ktoś szepnął za moimi plecami. Obróciłam się na pięcie i zauważyłam moją nauczycielkę plastyki.
- Dzień dobry Pani Merk, pogoda dziś nie sprzyja, ale pies nie da się zgubić także bez obaw.- uśmiechnęłam się i postanowiłam odprowadzić moją nauczycielkę w stronę szkoły.
- Mówisz, że to jeden z tych, który zawsze znajdzie drogę do domu? To wspaniale mieć takiego przyjaciela. Mieliśmy z mężem kundelka, ale kilka lat temu zaginął i do tej pory nie wiemy co się stało, ale wiem, że psy to najlepsze co może spotkać człowieka.- Pani Merk była bardzo ciepłą osobą, uczyła mnie też w poprzedniej szkole, więc znamy się od kilku dobrych lat i jeszcze nigdy nie widziałam jej zdenerwowanej...
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę o zwierzakach, a gdy znalazłyśmy się pod szkolną bramą stwierdziłam, że warto byłoby już wrócić do domu, bo i ja za chwilę będę musiała przekroczyć te drzwi do kilkugodzinnej męki. 


Do szkoły dotarłam parę minut przed 9:00, więc miałam jeszcze chwilę, żeby zostawić kilka książek w szafce i na spokojnie dojść pod klasę. 

- Dzień dobry Zuziu. Dzisiaj to ja się przywitam, żebyś później znów nie stwierdziła, że nie chciałaś mi przeszkadzać. Korytarz pusty, więc tym razem to ja nie miałabym odpowiedniej wymówki.- głos, który rozbrzmiewał w mojej głowie całą noc stał się prawdą.

- Dzień dobry. Kultura zazwyczaj wymaga tego, żeby nie wyciągać ludzi z ich zajęć, ale miło, że chciała Pani uraczyć mnie takim gestem z samego rana. - na mojej twarzy pojawił się uśmieszek, jakbym co najmniej wygrała jakąś wojnę.

- No cóż, z dnia na dzień zaskakujesz mnie swoją bezczelnością, ale z jakiegoś powodu mnie to bawi. Masz szczęście, bo nie chcesz wiedzieć jak kończyli uczniowie, którzy próbowali mi cwaniakować.- zniknęła za rogiem, a mnie nie opuszczała satysfakcja. 
Z tym samym uśmiechem zamknęłam szafkę i pokierowałam się schodami na pierwsze piętro, gdzie miała odbyć się pierwsza biologia w tym roku. Na górze przywitała mnie Ewelina.

-No witamy księżniczkę. Czemu nie odpisujesz na grupie?

- A pisaliście coś? Musiałam to przeoczyć, padłam wczoraj ze zmęczenia. Poza tym jak zobaczyłam, że nasza wspaniała wychowawczyni wstawiła mi złą ocenę to rzuciłam telefonem w kąt...

- Jak to? Pierwsza ocena i jeszcze nie taka na jaką zasłużyłaś? I co Ty teraz zrobisz...- zaśmiała się.- Słuchaj, temat jest taki, że chłopaki myślą już nad tą wycieczką integracyjną. No wiesz, to kilka nocy z dala od domu, liczymy na dobrą zabawę.- jej ekscytację przerwał dzwonek na lekcję.

- Ewka, co Wy chcecie robić? Nie róbmy sobie problemów na samym początku, ogarnijcie się.- uderzyła we mnie silna potrzeba trzymania ich w garści.

- Uspokój się. Kilka drinków jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Wdrożymy Cię później, a teraz chodź, bo podobno typek od biologii nie należy do tych wyrozumiałych.- złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę otwierających się drzwi. 

Całą lekcję myślałam o tym w jaki sposób zagadać do Pani Lilianny o tę ocenę w dzienniku. Może nie odzywać się wcale i poczekać, aż sama się zorientuje? A może to my źle usłyszałyśmy i jednak ocena wpisana jest poprawnie? Z zamyślenia wyrwała mnie Ewelina, która szturchnęła mnie łokciem i oczami pokierowała w stronę książki, która ciągle leżała zamknięta na mojej ławce. Dlaczego szkoła nie może składać się wyłącznie z lekcji języka polskiego?- myślałam. 

Kierowaliśmy się wszyscy na parter, gdzie miały odbywać się teraz dwie lekcje polskiego pod rząd, gdy znów poczułam te perfumy. Zapach ciągnął się od schodów, aż pod drzwi sali 103, które były otwarte. Lilianna siedziała przy biurku i męczyła się z czymś w laptopie. Usiedliśmy swoją grupką na stolikach pod oknem i rozmawialiśmy o zbliżającej się wycieczce.

-Kurwa.... - wymsknęło mi się akurat, gdy na korytarzu zapanowała cisza. Wszyscy wkoło zamarli i wgapiali się w coś za moimi plecami. 

- No pięknie, cóż za piękny język- usłyszałam i dobrze wiedziałam kto za mną stoi. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. - Przepraszam, proszę Pani, przypadkiem mi się powiedziało.

- To może przypadkiem weź swoje rzeczy i zapraszam do sali.- powiedziała stanowczym głosem i poczekała, aż podniosę z ziemi swój plecak.

Rozbrzmiało głośne: uuuuu, ze strony moich znajomych, a ja już wiedziałam, że nic dobrego mnie dzisiaj nie czeka. Weszłam do środka, a nauczycielka zamknęła za mną drzwi wcześniej uprzedzając klasę, żeby nie wchodzili dopóki sama ich nie zawoła. Podeszła do biurka i kazała mi zająć miejsce w pierwszej ławce. Milczałam.

- Dobrze się stało, że nie potrafisz trzymać języka za zębami, bo sama wywołałaś się do tablicy, że tak pozwolę sobie powiedzieć. Mam problem z komputerem, pomożesz mi?- nie patrzyła w moją stronę, choć jej słowa uderzały we mnie bezpośrednio.

- Nie jestem zbyt dobra w tych sprawach, ale postaram się zrobić co mogę.- odparłam i wstałam z krzesła, żeby nachylić się nad laptopem.
Nauczycielka zrobiła to samo i ustąpiła mi miejsce przy biurku. Usiadłam i zabrałam się do klikania myszką w ekran, który wciąż pokazywał błąd, gdy nauczycielka chciała otworzyć maila od Dyrektorki. Skupiłam się na tym na tyle, że dopiero po chwili zorientowałam się, że polonistka odgarnia kosmyk włosów z mojego czoła.

- I co? Będzie coś z tego?- poczułam jej oddech na swojej szyi, nie sądziłam, że schyli się aż tak.

- Chyba tak. Wystarczyło zaktualizować przeglądarkę. Czasem trzeba czytać komunikaty, które wyświetlają się pod wyskakującym błędem, proszę Pani.- powiedziałam z ogromną pewnością siebie.

- Coś już Ci dzisiaj mówiłam na temat Twoich odzywek do mnie. Pamiętaj kto ma większą władzę.- mrugnęła okiem i tym razem zaczesała moje włosy za ucho.

- Mówi Pani o władzy w szkole czy władzy nad komputerem?- odpowiedziałam jej również mrugnięciem oka i z powrotem rozczochrałam włosy.

Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, który za wszelką cenę starała się ukryć. Pokierowała się w stronę drzwi, żeby wpuścić moją klasę, a gdy je otworzyła pokiwała palcem w moją stronę i uniosła głos mówiąc "Oby takie zachowanie było pierwszym i ostatnim razem w twoim wykonaniu", po czym puściła mi oczko i znów się uśmiechnęła. Serio? Będziesz teraz udawać jak wielką reprymendę mi dałaś za jedno przekleństwo? Chciałam się zaśmiać, ale stwierdziłam, że nie ma co przesadzać, skoro chyba nauczycielka zaczęła się przekonywać co do mnie. Zajęłam swoje miejsce, a obok w biegu usiadła Ewelina.

- I co? Jak bardzo masz przejebane?- zapytała.

- Przestań, myślisz, że pierwszy raz słyszała przekleństwo ze strony ucznia? Musiała zrobić szopkę, żebyśmy się jej bali, ale mnie to niewiele obchodzi.- kłamałam.

- No nieźle, a to dopiero trzeci dzień szkoły...- odparła Ewka.

Przeszliśmy do tematu lekcji, a Pani Lilianna udawała znów, że mnie nie ma na tej lekcji. Stwierdziłam, że żeby nie dać jej za wygraną dzisiejszego dnia muszę coś jeszcze zrobić, żeby nie zapomniała o naszych potyczkach słownych.

- Proszę Pani, a może drugi polski zamienimy na godzinę wychowawczą ze względu na zbliżającą się wycieczkę?- zapytałam nieproszona.

- Uważasz, że wycieczka jest ważniejsza niż to o czym teraz do Was mówię skoro mi przerywasz, czy się mylę?

- Nie myli się Pani,  nie ubliżając oczywiście twórczości Kochanowskiego.

Cała klasa obróciła wzrok na mnie, bo nie spodziewali się tego z mojej strony, zwłaszcza, że byłam niechętnie nastawiona na jechanie gdziekolwiek.

- W porządku. Tym razem zrobię wyjątek, bo widzę, że większość z Was popiera ten pomysł, ale Zuzia w takim razie na następną lekcje przygotuje omówienie wybranego przeze mnie tekstu skoro tak się rwie do pracy. - zamknęła książkę, a w tle rozległ się dźwięk dzwonka na przerwę między lekcjami. Wymieniłyśmy się ostrymi, ale chcącymi sobie jeszcze bardziej dopiec spojrzeniami. Gdy cała klasa wyszła na korytarz postanowiłam podejść do nauczycielki...

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz