Czuję się bezpieczna.

1.1K 67 7
                                    


Ubrana jedną ze swoich czarnych bluz z kapturem stanęłam przed jej drzwiami kilka sekund przed 17stą. Ręce drżały mi jak oszalałe, gdy uniosłam jedną z nich do dzwonka, znajdującego się po prawej stronie. Raz się żyje- pomyślałam i usłyszałam cichy dzwonek zza drzwi. Kilka sekund później stanęła przede mną blondwłosa kobieta w białej koszuli i długich spodniach z szerokimi nogawkami. Delikatnie uśmiechnęła się na mój widok i skinieniem głowy zaprosiła do środka.

- Możesz usiąść tutaj. Zrobię nam herbatę. Może chcesz coś na przebranie, jesteś cała mokra.- patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

- Trochę pada, a ja nie lubię używać parasoli. Zaraz zdejmę bluzę i będzie w porządku, dziękuję.- odpowiedziałam i zajęłam miejsce na kanapie, skubiąc skórki przy palcach z nerwów.

- Jak chcesz. Możesz się rozejrzeć, ja zaraz wracam.- odeszła w stronę kuchni.

Nie ruszając się z miejsca obejrzałam dokładnie całe pomieszczenie. Na szafce pod telewizorem stały dwie ramki ze zdjęciami, ale z takiej odległości nie byłam w stanie zobaczyć kto się na nich znajduje. Pod oknem stał stół z czterema krzesłami, a na nim walały się papiery. Zaraz obok mieściło się biurko z małym komputerem. Na pierwszy rzut oka panował tu porządek, ale im dalej sięgał mój wzrok tym bardziej zauważałam, że więcej tutaj chaosu. Kobieta wróciła chwilę później z dwoma kubkami herbaty. Odłożyła je na stolik i podeszła do okna balkonowego, odsłaniając firankę.

- Mówiłaś, że trochę pada, a przez deszcz nie widać nic na co najmniej 3 metry.- powiedziała spokojnym głosem, wciąż wgapiając się w okno.

- Przyda się trochę deszczu. Dawno nie padało. Poza tym deszcz jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił.- patrzyłam na jej sylwetkę od tyłu. Spodnie, które założyła idealnie uwydatniały jej talię i podkreślały pośladki. 

- Masz rację.- odwróciła się i podeszła bliżej. Zanim usiadła wzięła do ręki swoje papierosy. Delikatnie opadła na kanapę i wtopiła swoją dłoń we włosy, powoli odgarniając kosmyk, który opadł jej na czoło. Uśmiechnęłam się widząc to. Lubiłam sposób w jaki się porusza. - Jak udał się wczorajszy wieczór?- zapytała i odpaliła papierosa.

- Trochę połaziliśmy po mieście, pogadaliśmy i w sumie tyle. Byliśmy zmęczeni po powrocie i dość szybko wróciliśmy do domu.- odparłam.

- Szybko? Sądząc po ostatnim smsie jakiego od ciebie otrzymałam to wróciliście po 23ej, czy się mylę?- uniosła prawy kącik ust.

- Mogło tak być. Nie pamiętam.- nie potrafiłam nawet skleić całego zdania będąc z nią sam na sam. Wywoływała u mnie nutę strachu połączoną ze stresem, że jak powiem coś nie tak to stracę w jej oczach.

- Co ty taka małomówna dziś?- zauważyła polonistka. - Boisz się czegoś?

- Nie. Po prostu nie spodziewałam się, że kiedykolwiek odwiedzę swoją nauczycielkę w jej mieszkaniu. To trochę dziwne.- opuściłam wzrok na swoje kolana, na które nakapało trochę wody z moich mokrych włosów. 

- No wiesz, nauczyciel też człowiek. Może i nie zapraszamy wszystkich po kolei, ale jeśli zapytałabyś któregoś z nauczycieli to raczej powiedziałby ci, że to miłe, a nie dziwne.- uśmiechnęła się i zgasiła papierosa w stojącej obok kubka popielniczce.

- Dlaczego w takim razie mam ten zaszczyt?- na moje pytanie Lilianna zaśmiała się głośno i pogładziła mój policzek.

- Zuziu, potrafisz mnie rozbawić jak nikt inny. A miałaś inne plany na ten dzień?- szybko zmieniła temat.

- W sumie to nie. Gdyby pogoda sprzyjała to pewnie dziś też byśmy gdzieś wyszli, ale no cóż...- odparłam.

- O ile bym ci na to pozwoliła.- założyła nogę na nogę i upiła łyk herbaty.

Pani Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz